Dzisiaj przyjechałem do biura godzinę wcześniej. Przez to, że w piątek musiałem wyjść wcześniej, a w weekend nie miałem zbyt wiele czasu, żeby skończyć czytania dokumentacji, zaraz po odwiezieniu małej do przedszkola, pojechałem po kawę i obrałem drogę do pracy. Jak zwykle przywitał mnie ochroniarz z nocnej zmiany, siedząc w budce, życzyliśmy sobie dobrego dnia i udałem się do windy. Ziewając, wyszedłem z metalowego pomieszczenia i od razu udałem się na swój dział. Odbiłem kartę i zauważyłem, że ktoś się kręci po kuchni. Zmarszczyłem brwi, myśląc, że to może sprzątaczka jeszcze nie skończyła swojej pracy, ale wodzony ciekawością, poszedłem do kuchni zobaczyłem Jimina, robiącego sobie kawę.
Stał do mnie tyłem i nucił pod nosem jakąś piosenkę, której nie znałem. Ostatnio nie byłem na czasie z muzyką przez natłok obowiązków. Oparłem się o framugę drzwi, czekając, aż Park zorientuje się, że nie jest już sam w biurze. Miałem ochotę na niego nakrzyczeć, że znowu przyjeżdża tyle czasu przed pracą. Wiedziałem, że robił to wszystko, żeby mi wszystko przygotować, ale nie wszystko co robił było w jego zadaniach.
- Jimin-ah.. – mruknąłem.
Chłopak pisnął, podskakując w miejscu i chyba się oparzył, bo złapał się za dłoń, krzywiąc. Postawiłem swoją kawę na stole i od razu złapałem jego dłoń. Była lekko zaczerwieniona, więc od razu pociągnąłem go do kranu. Puściłem letnią wodę i podłożyłem jego dłoń pod strumień wody. Jimin syknął cicho i poruszył delikatnie dłonią, więc ją przytrzymałem.
- Wybacz, nie chciałem, żeby ci się stała krzywda. – powiedziałem.
- To nic, wiem o tym, hyung. – odpowiedział i posłał mi lekki uśmiech.
Zastanawiałem się skąd czerpie ten dobry humor i wieczną energię. Chociaż wiem, że są też osoby, które każde cierpienie chowa za pięknym uśmiechem i wyćwiczonym śmiechem, by brzmiał jak najbardziej realistycznie. Miałem jednak nadzieję, że to nie dotyczyło Jimina.
- Trzymaj rękę pod wodą, a ja pójdę po apteczkę. – poinformowałem i widząc, że już chciał coś powiedzieć, spojrzałem mu w oczy i powtórzyłem.
Jimin pokiwał głową i spuścił wzrok na nasze dotykające się dłonie. Niechętnie puściłem jego dłoń i podszedłem do szafki po drugiej stronie kuchni. Wyjąłem apteczkę z półki i wróciłem do Jimina mając zwykły jałowy bandaż i plaster hydrożelowy. Stanąłem przy nim i ostrożnie wysunąłem rękę spod wody, żeby ją obejrzeć. Widać było jak wychodzą czerwone plamy na jego skórze, było mi głupio, że w takim momencie się odezwałem.
- Hyung? To naprawdę nic, naprawdę. Przeżyję. – powiedział.
Wsunąłem z powrotem jego dłoń pod wodę i tak stałem obok.
- Jest mi przykro, to ja powinienem się oparzyć, nie ty. – westchnąłem.
- Nie gadaj głupot, hyung! – zaśmiał się młodszy. – Miałam gorsze poparzenia. To jest pikuś.
- Powinieneś uważać na siebie. Szczególnie kiedy nie ma mnie obok, żeby ci pomóc.
Zanim zdążyłem ugryźć się w język, słowa opuściły moje usta, a ja spojrzałem na niego niepewnie. Chłopak obserwował mnie uważnie, czerwieniąc się lekko na policzkach. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię przez ten mój niewyparzony język. Zawsze mówię o kilka słów za dużo i nigdy się tego nie oduczę. Patrzyliśmy na siebie tak przez kilka dobrych minut, trzymałem jego dłoń dalej pod strumieniem wody, żeby być pewnym, że na pewno dobrze oparzenie się schłodziło i jedyne co mi przechodziło przez myśl to to jakie ma piękne oczy, tak bardzo podobne do tych Miry – tak samo delikatnie, ciepłe i spokojne spojrzenie.
CZYTASZ
Second Chance ⚜ yoonmin
Romance[zakończone] Min Yoongi stracił w wypadku swoją żonę i matkę ich pięcioletniej córki Yoory. Młody ojciec nie może się z tym pogodzić, a każde spojrzanie w stronę córki sprawiało mu ból przez ogromne podobieństwo do swojej rodzicielki, dlatego też wy...