-Halo? Hm...zapytam najpierw Harrego. Ale myślę,że się zgodzi. Ile on ma lat? 4? Oo to dogada się z Harrym, ten sam poziom. Dam ci zaraz znać...do usłyszenia- Blondyn po rozmowie odłożył telefon na stolik kawowy i usiadł bliżej mnie.
- Harryyy?
- Co chcesz?- Chłopak zawsze, gdy ma do mnie jakiś interes przedłuża moje imię, jego oczka wtedy błyszczą i są jak pięciozłotówki.
- Harry, ja przecież nic nie chce...tylko zdzwoniła do mnie Jane, nie ma co zrobić z dzieckiem w sobotę. A ma rocznicę z mężem, więc pomyślała o nas. Dzieciak jest grzeczny. Możemy z nim zostać?- Blondyn z kanapy przeniósł się na moje kolana.
- Lou, ja nie nadaje się do dzieci. Jak dzieci mnie widzą to płaczą- odpowiedziałem i położyłem dłoń na policzku chłopaka.
- Ale mnie dzieci lubią, zajmijmy się nim. Damy radę, zabierzemy go do zoo. Tak dawno nie byłem w zoo, a ludzie dziwnie się patrzyli jak chciałem iść sam do zoo- Chłopak popatrzył mi w oczy i zrobił smutną minkę połączoną z oczami pięciozłotówkami
- Ehh
- Noo proszę, Harryy- chłopak zaczął lekko szarpać za mój rękaw jak dziecko proszące mamę o słodycze lub zabawki.
- No dobrze al...
- Yeah, będzie tak fajnie. Od razu zadzwonię do Jane- Blondyn szybko zszedł z moich kolan, złapał za telefon i ruszył z nim do sypialni.
~~~
Przed naszymi drzwiami stała młoda kobieta a za nią stał mały brunet o zielonobrązowych oczach. Chłopiec zawstydzony obcymi stał cały czas za swoją mamą, tylko czasami delikatnie wychylał główkę.
- Elio , nie wstydź się skarbie. To jest wujek Lou a to jego chłopak wujek Harry- kobieta po kolei przedstawiła nas chłopczykowi, Co szczecze mówiąc zdziwił mnie.Jej spokój przy mówieniu o tym, że jestem chłopakiem Lou był taki naturalny, jakby to co mówiła było codziennością i jakby dla niej było to normalne.
- Chodź słoneczko do wujka- Lou wystawił rękę i zawołał malucha. Maluch po chwili małymi kroczami podszedł i rzucił się w ramiona blondyna.
- Jezu, on jest taki słodki- mały brzdąc jedynie wydał parę dźwięków po czym uciekł od Louisa i ruszył do zabawek.
- Louis, dasz radę się nim zająć? Ma swoje humorki- zapytała zmartwiona Jane.
- Oczywiście, przecież zajmowałem się kuzynami. Nie martw się dam sobie radę, idź już kochana. Nie miałaś iść na randkę z mężem?- nadawał Lou jak katarynka. Widać było po nim ekscytacje, chłopak uwielbia dzieci. Jego osobowość pasuje do dzieci.
Jest ciepły, rozmowny, wyrozumiały i rodzinny. Byłby dobrym rodzicem. Takim z którym nie trzeba walczyć, nie trzeba się kłócić. Tylko takim z którym czujesz się swobodnie, możesz porozmawiać i jest dla ciebie, masz w nim wsparcie i możesz liczyć w każdej sytuacji. Wiesz,że jak coś się dzieje, możesz powiedzieć i dostaniesz wsparcie, nie karę czy wyrzuty a wsparcie i zrozumienie, bo przecież każdy kiedyś był dzieckiem, nastolatkiem. To nic, że w tym okresie popełniamy błędy, te błędy są nam potrzebne. Czasami musimy parę razy się zranić, by zrozumieć ze coś jest złe. Tak działa życie, takie jest.
- No dobrze, to ja idę. Pilnujcie go proszę, odbiorę Elio koło 19- Mama chłopca po raz ostatni pocałowała policzek chłopca po czym ruszyła do wyjścia.
- To co? Zostaliśmy sami
- Mam zarezerwowane bilety, dajmy mu jeść i możemy iść.
Po zjedzonym posiłku ubrałem chłopca i wsadziłem go do auta. Po krótkiej trasie byliśmy już pod wejściem do zoo. Lou pokazał bilety po czym wszedliśmy na teren zoo. Brunet od razu od wejścia zauważył stoisko z zabawkami, pociągnął blondyna w jego stronę. Lou po krótkich namowach chłopca kupił dwie pluszowe żabki.
CZYTASZ
✔Glimmer of hope //Larry Stylinson
Novela Juvenil- Harry, chodź tu do mnie Zgodnie z prośbą blondyna podszedłem do łóżka. Gdy tylko znalazłam się blisko Lou złapał mnie za ramię i pociągnął tak, że znalazłem się nad nim. - Lou, mama śpi za ścianą - Ale ja nic nie robię, chce Cię tylko przytulić i...