To zły pomysł

531 52 28
                                    

Minęło parę tygodni. Parę długich, męczących tygodni. Zarówno Syriusz jak i Remus kompletnie przestali spędzać czas z resztą Huncwotów, więc James był skazany na Petera. A jako, że ta dwójka średnio się dogadywała to zaczęło się dokuczanie...
W ten sposób Potter niejako wyładowywał zbędny stres, wywołany napiętą atmosferą. Stracił zaufanie do Syriusza, a Remus zachowywał się jak na jego po prostu idiotycznie.
Lunatyk odsuwał od siebie przyjaciół, o ile mógł ich tak w ogole nazwać. Pogrążał się w smutku i ukrywał przy każdej możliwej okazji. Więcej czasu spędzał tylko z Lily, bo tylko ona zdawała się go rozumieć i wspierać, choć też nie zawsze.
Tak też teraz ruda i blondyn siedzieli w wieży astronomicznej, w ciszy przerywanej ich oddechami i wiatrem. Było już późno, powinni być w dormitorium, ale żadne z nich nie chciało wracać.
— Remus... wiem jak to jest, ale chyba naprawdę będzie lepiej jeśli spróbujesz o nim zapomnieć. On nie jest ciebie wart — jej głos był łagodny, uspokajający, ale słowa bolały i wbijały mu się w serce jak ostrza noży.
— Coś z nim jest nie tak, on... on taki nie jest. Gdyby tylko dał sobie pomóc... — Lupin przeniósł wzrok z skalnej posadzki na okno i stamtąd na księżycowy sierp. Pełnia sprzed paru dni go wykończyła, a brak Syriusza u boku nie pomógł.
—  Nie rób sobie niepotrzebnej nadziei — mruknęła pod nosem. Jej oczy wciąż były utkwione w własnych, bladych dłoniach.
— A co ty o tym wiesz? — prychnął. Miał dość rozmów o Syriuszu. Czuł, że jeszcze słowo i albo wyskoczy z wieży, albo wyrzuci z niej Lily.
— Aż za dużo. Zdecydowanie za dużo, a to tylko i wyłącznie przez Jamesa! — zacisnęła pięści z frustracji.
Remus nagle się zainteresował. Zmarszczył brwi, nie pewien tego co usłyszał i obrócił głowę w kierunku gryfonki.
— Czujesz coś do Pottera?
— Tch, nie! Znaczy... może... — dziewczyna odwróciła się, zarumieniona.
— Wiedziałem — Lunatyk posłał Lily troszkę złośliwy uśmiech, ale szybko zastąpił go łagodniejszy i przyjacielski wyraz twarzy — zaproś go na bal z okazji Nocy Duchów.
— Co?! Nie ma mowy! Ja przecież... to nie wyjdzie!
Evans aż się cała spięła i poruszyła, jakby chciała wstać z zimnej ziemii i uciec.
— To chociaż zgódź się, kiedy on ciebie zapyta — przewrócił oczami.
— Ale... już go odrzuciłam — spojrzała na Remusa z wielkim "przepraszam, chociaż i tak czuję ulgę, że z nim nie pójdę" wymalowanym na twarzy.
— Jak myślisz, że odpuści po jednym razie to nie znasz Pottera.
— Dobra, niech ci będzie. Zgodzę się pójść z nim na bal — odparła po dziwnie długiej chwili walki na spojrzenia z podłogą — ale jeśli James coś odwali, to będzie twoja wina.
— Czemu moja? — oburzył się
— Bo to ty mnie namówiłeś.
— To ty się zgodziłaś.
Nie siedzieli tam już dłużej. Lupin oznajmił, że jest zmęczony i czmychając niczym cień po korytarzach wrócił do pokoju wspólnego Gryffindoru. Lily dołączyła do niego niedługo potem, bo, jak wcześniej stwierdziła, musiała napatrzeć się na śliczny księżyc, nie zasłonięty dziś chmurami.

                                    *       *      *

Następnego dnia, po południu, Remus dowiedział się, że James i Lily pójdą razem na bal. Z resztą, ciężko było przeoczyć tą informację skoro Potter biegał po korytarzach i każdemu kogo znał krzykliwie to oznajmiał. Niektórzy dziwnie patrzyli, ale większość tylko gratulowała i szła dalej, niezbyt zaciekawiona życiem towarzyskim gryfona.
Na pewien pomysł Lupin wpadł już w nocy, nie mogąc zasnąć, ale szczęście wspomnianej wcześniej parki trochę go tego pchnęło. Zastanawiał się, czy Syriusz pójdzie z tym "kimś" z kim być może jest w związku, czy zjawi się sam. A może w ogóle nie przyjdzie? Coraz to nowe teorie przychodziły do głowy wilkołaka, ale w końcu zdecydował, że po prostu zapyta. I tak jakoś od myśli "jutro zapytam go, z kim idzie na bal" przeszedł do "jutro zapytam go, czy pójdzie ze mną bal".
Cudem wypatrzył Blacka na korytarzu i zatrzymał go, łapiąc za rękaw jego szaty. W tamtym momencie słowa utknęły mu w gardle. Czy to w ogóle był dobry pomysł?
Nie, był fatalny, a Lily miała rację.
Patrzył zdecydowanie za długo w srebrne oczy gryfona, bo ten zniecierpliwiony prychnął i odezwał się nieprzyjaznym tonem.
— Czego chcesz? — Syriusz jakby przeczył sam sobie. Nie chciał stracić Remusa, chciał być przy nim, ale jednocześnie dystansował się od niego. Nie wiedział co robić i stąd wynikały jego głupie działania.
— Ja... um... — puścił jego szatę i przeniósł spojrzenie na podłogę. Jak już się wpakował w to bagno, to musiał brnąć dalej — Chciałem cię zapytać...

Zimny wzrok Blacka lustrował Remusa. Mimo tej ściany jaka zdążyła się między nimi wytworzyć, przez te wszystkie sekrety dalej dało się w tych oczach wyczuć ciepło, przyjaźń... może nawet coś więcej. Jednak ktoś musiałby chcieć dojrzeć co się kryje za tym murem, żeby to zobaczyć. A Remus nie chciał. Bał się, że zamiast dawnej przyjaźni zobaczy jedynie wrogość i chłód.
Zadrżał, wziął głęboki oddech i mówił dalej.
— ...czy pójdziesz ze mną na bal w Noc Duchów?

Milczenie.
Tego chyba najbardziej się obawiał.
W pierwszym momencie Syriusz był zszokowany. Nie rozumiał tego. Może Lunatykowi chodziło o przyjacielskie pójście razem, a on tylko wmawiał sobie, że chodziło o coś więcej?
Przygryzł wargę starając się ukryć szok, zmieszanie i ulotną radość za ścianą chłodu.
Nie, nie mogło chodzić o nic więcej. Przecież Remus miał dziewczynę. To nie miałoby sensu, ten miły, lojalny i uczciwy gryfon nigdy nie zdradziłby nikogo. Był na to zbyt idealny, przynajmniej w wyobrażeniu Łapy.
Więc pójście z nim na bal byłoby tylko i wyłącznie robieniem sobie nadziei. No i byłoby to conajmniej niesprawiedliwe wobec rzekomej dziewczyny Lupina.
Gdyby tylko wiedział, że żadnej dziewczyny nie ma i że jest to tylko kłamstwo...
— Nie, to zły pomysł.
— Jasne, masz rację. Lepiej pójdę — z łamiącym się głosem i ledwo ukrywanym smutkiem odwrócił się, żeby odejść w swoją stronę. Kąciki jego ust uniosły się w najsmutniejszym z możliwych uśmiechów — przepraszam, że zapytałem.
Black teraz już nic nie rozumiał. Aż tak mu zależało na przyjacielskim pójściu na bal? Czy może jednak... nie to niedorzeczne, on miał dziewczynę.
Miał go zawołać, sam nie wiedział po co. Po prostu czuł, że musi. Że powinien. Jednak usłyszał nieprzyjemny głos za plecami. Zaklął w myślach i odwrócił się w stronę Regulusa. Znowu widział go z Severusem, zaczynał kwestionować orientację własnego brata.
— Syriusz, co ty odwalasz? Miałeś być w... oho, czyżbyś mu wreszcie sam powiedział? Nie wstyd ci, rozwalać czyjeś życie? — dla starszego z Blacków to jak brat go traktował było niepojęte. Sam ton głosu Rega był niezrozumiale wrogi.
— Odczep się. Nie powiedziałem nic i ty też się nie waż — odwarknął, na tyle cicho by Lunatyk miał trudność z dosłyszeniem tych słów.
A propos Lunatyka, zatrzymał się i jeszcze bardziej przybity słuchał rozmowy. Znowu jakieś sekrety. "Rozwalać czyjeś życie"? Co takiego Syriusz mógł ukrywać?
— Nie odczepimy się, bo muszę mieć na kim trenować zaklęcie — przerwał im Snape. Rozkazał jeszcze obu Blackom pójść za nim, ale Remus tego już nie zarejestrował.
"Zaklęcie". Nie "zaklęcia", tylko "zaklęcie". Liczba pojedyncza. To brzmiało absurdalnie, ale Lupin widział tylko dwie opcje. Pierwsza, że Snape chciał się nauczyć konkretnego zaklęcia, prawdopdoobnie jednego z niewybaczalnych skoro nie mógł się go nauczyć na lekcji. Druga, że wymyślił własne zaklęcie... ale to nielogiczne. Jest dopiero na piątym roku, jakim cudem miałby wymyśleć całkiem nowy czar?
Severus, Regulus i Syriusz odeszli korytarzem w stronę łazienki Jęczącej Marty. Remus po chwili wachania powolutku podążył za nimi.
Bał się co zobaczy. Może wreszcie odkryje sekret Syriusza? Może wtedy uda mu się jakoś naprawić tą relację, na nowo zaufać Łapie?
Bardzo, bardzo chciał wrócić do tego co było kiedyś.
Co było jeszcze na początku tego roku szkolnego.
Co było zawsze, a teraz zostało zburzone przez durne tajemnice.
Śledził ich, innego wyjścia nie widział.

--‐---------------------‐-----------------------------
Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział do najlepszych nie należy, no ale cóż... starałam się. Kiedyś napewno będę lepsza w pisaniu :3 miłego dnia i mam nadzieję, że jak do tej pory podoba wam się ten fanfik

O Wilku i Psie, którzy nie zauważyli miłości | WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz