„Przepowiedział, że za swego życia zobaczy, jak będzie umierać wszystko, co pokocha, i że zanim trafi do nieba, odwiedzi piekło.”
Zbliżając się do portu, na własnej skórze odczułam rześki powiew morskiego powietrza, który uzbrojony w malutkie kropelki wody, osiadał na odsłoniętych częściach ciała niczym muślin. Z daleka słyszałam już krzyki mew, dlatego przyśpieszyłam kroku, będąc absolutnie pewną, że on już tam na mnie czeka. Dostrzegłam go, siedzącego samotnie na pomoście. Przygarbiony, ze spuszczoną głową wydawał mi się inny niż zazwyczaj. Idąc w jego stronę, zauważyłam jak welon puszystych, białych chmur sunie na niebie tuż nad horyzontem. Zdjęłam z ramion swój plecak i usiadłam obok niego na tyle blisko, że stykały się nasze ręce. Podążyłam za jego wzrokiem. W żaden sposób nie zareagował. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
— To miejsce jest dla samotnych ludzi, takich jak my... — rzekłam po cichu, nie mogąc dłużej znieść milczenia.
Udawałam, że tak jak on oglądam coś w oddali, a tak naprawdę przyglądałam mu się kątem oka. Na moje słowa tylko pokiwał głową, głęboko zamyślony. Pomyślałam, że spróbuję to wykorzystać.
— O czym myślisz? — spytałam.
— Przychodzę tu zawsze kiedy jest mi źle, a sądzę, iż właśnie dotarłem w swoim życiu do takiego momentu, który zadecyduje czy domek z kart jednak runie.
— Zawsze tak mówisz? W taki sposób, że chce się ciebie słuchać bez końca?
— Wmówiono nam, żebyśmy nie przywiązywali wagi do słów, ale przecież można nimi zranić bardziej niż ostrzem. Blizny po nich nie znikają prawie nigdy...
Odchyliłam się do tyłu, opierając na rękach i wystawiając twarz do słońca. Uznałam, że tym razem muszę go tylko po prostu wysłuchać, bez zadawania pytań, choć jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam, żeby był aż tak smutny.
— Nie wiem jak mam to zrobić, by nikogo nie zranić.
— Pozwól, że ci przerwę — oświadczyłam nagle, a on w końcu odwrócił głowę i spojrzał na mnie w sposób, który oznaczał, że cokolwiek powiem, niczego to już nie zmieni. — Jeśli mogę, chcę o coś zapytać zanim skończysz.
Wyciągnęłam rękę, by przykryć jego dłonie swoją dłonią. Zdziwiłam się tym jakie były zimne i drżące.
— W pełni zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia kilku tygodni, ale uważam też, że nie trzeba tego przed nikim ukrywać. Pomyślałam, może powiedzielibyśmy twoim rodzicom, mojej matce, naszym znajomym, że jesteśmy razem?
Reakcji Ozana zupełnie się nie spodziewałam. Delikatnie zabrał swoje dłonie i marszcząc brwi, zaczął się nad czymś zastanawiać.
— Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Obawiam się, że nie możemy się dłużej przyjaźnić. Yağmur nie podoba się, że spędzam czas z inną dziewczyną. Przykro mi...
— Yağmur? — spytałam szeptem, przełykając gorycz jego słów.
Wstałam z pomostu i odwróciłam się, żeby już iść do domu. Ciągnąc za sobą plecak, szłam po nagrzanym od słońca piasku. Słysząc jak woła moje imię szybko założyłam maskę obojętności. Podbiegł do mnie, ale nie miałam odwagi, by się odwrócić.
— To wszystko nie tak miało wyjść. Przysięgam, myślałem, że chcesz być wyłącznie moją przyjaciółką, tak jak kiedyś. Rüya, nie chciałem cię skrzywdzić.
Zaciskając zęby, sięgnęłam do plecaka, by wyjąć Dziwne losy Jane Eyre. Do końca miałam nadzieję, że opowiem mu o swoich przeżyciach gdy czytałam powieść, którą dla mnie wybrał. Nie chciałam już patrzeć mu w oczy. Rzuciłam mu książkę pod nogi i powiedziałam:
CZYTASZ
Rüyaların gölgeleri { Cienie snów }
Misterio / SuspensoMłoda powieściopisarka, żyjąca obsesyjną i niemożliwą miłością, postanawia wyrzec się toksycznej namiętności nawet za najwyższą cenę. Aby uchronić tych, na których najbardziej jej zależy, musi stoczyć walkę ze słabościami i negocjować warunki ze śmi...