Rozdział 20

39 9 0
                                    

— Nie! - krzyknęłam, budząc się ze snu i ciężko dysząc. Siedziałam na cała zlana potem na ogromnym łóżku. Z moich oczu łzy lały się strumieniami, a moje ręce trzymały kurczowo głowy i z otwartymi oczami, przerażona wpatrywałam się w tkaninę pościeli. Kiedy tylko je zamykałam, odtwarzał się w mojej głowie ten straszny obraz.

Próbowałam uspokoić swoje rozszalałe z emocji serce, a kiedy tylko choć trochę się opanowałam, wstałam pospiesznie i chwytając po drodze jedwabny szlafrok, który po chwili gorączkowo sznurowałam, podeszłam do drzwi balkonowych. Otworzyłam je i przeszłam przez balkon, podchodząc do balustrady.

Oparłam się o zimny marmur na wyprostowanych rękach w łokciach i ze zwieszoną głową natarczywie wpatrywałam się w balustradę. Mój oddech lekko zwolnił, a ja sama powoli uniosłam wzrok do góry oddychając głęboko i wpatrując się w okrągły księżyc.

  Był środek nocy, a ja wyszłam w samym szlafroku na balkon. Oczywiście, że nie było minusowej temperatury, ale i tak chłodny wiatr sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

  Potarłam ramiona w celu dodania sobie ciepła i rozejrzałam się po pogrążonym w mroku ogrodzie, w którym gdzieniegdzie porozstawiane były lampy oświetlające punktowo rośliny i dróżkę, która zakręcała za drzewem oraz prowadziła na lewo. Zagryzłam nerwowo wargę, a następnie z moich ust wydobyło się głośne westchnięcie.

  Kiedy po moim ciele przeszedł dreszcz z zimna, poczułam, że to czas na powrót do ciepłego pokoju. Jak chciałam, tak też zrobiłam. Jednak kiedy stanęłam przed łóżkiem, mój oddech ponownie przyspieszył.

Bałam się. Ten sen był okropny.

Nie dam rady zasnąć, bo wystarczy, że zamknę oczy, a staje mi przed nimi, mrożący krew w żyłach, obraz.

W mojej głowie huczało od pytań, ale jedno przebijało się i wyróżniło. Czy dokładnie to by się stało jakbym nie zgodziła się na ślub z Alexandrem?

  Normalnie wyśmiałabym siebie za takie myślenie, ale błysk który był wyraźny w oczach Williams'a, nie rozśmieszał mnie. Było w nim coś co nakazywało zachować się daleko od mężczyzny, jak na ironię, to akurat muszę go poślubić, więc raczej nici z trzymania się od niego z daleka.

  Kolejną rzeczą, jest fakt, że w śnie byłam małą dziewczynką, bojącą się świata. Dzieckiem, którego nikogo nie obchodzi jej zdanie. Zupełnie jak ja w tej sytuacji. Zmniejszona, poniżona przez Alexandra. Niemająca znaczenia w tym całym gównie, w którym jestem.

  Ten sen był zwieńczeniem danego momentu w moim życiu. Muszę zabić przeszłość i zacząć pisać nową, nieznaną mi przyszłość, wcale nie powiedziane, że lepszą. W dodatku fakt, że mój przyszły mąż traktuje mnie jak dziecko, a rodzice nadszarpnęli mojego zaufania do nich. Jeszcze to, że nie mam gdzie znaleźć pomocy, pomijając moich przyjaciół i braci, ale od nich nie zależy moja przyszłość.

Po jakże długim i niezwykle intensywnym przemyśleniu stwierdzam, że jestem w dupie oraz nie mam wyboru, ani własnego zdania.

Super.

Skoro i tak nie zasnę, to chociaż pójdę po wodę, bo po tym śnie, zaschło mi w gardle.

  Na myśl o koszmarze, po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, przez co, wzdrygłam się. Przed wyjściem z pokoju spojrzałam tylko na zegar, którego wskazówki potwierdziły moją tezę, że jest środek nocy.

Life SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz