Rozdział 6: Glony i szczury

213 21 65
                                    


Ostatnie dni ciągnęły się jak szwy starego swetra, a drapały i budziły ogólną irytującą równie mocno co on. Rozella czuła się jakby miała na sobie właśnie taki ciuch i tylko czekała, aż będzie mogła go ściągnąć. Jednak w istocie to cierpkie uczucie powodował nie drapiący sweter — Rozella ostatnimi czasami preferowała raczej luźne bluzy — a niewypowiedziana umowa między nią a Jordanem.

Nie rozmawiali o tym ze sobą, ale Rozella mimo to wiedziała, że byli zgodni co do jednego. Ich przyjaciele nie musieli poznać prawdy o tym, co tak naprawdę stało się z eliksirem, dotychczas sprytnie ukrytym przez bliźniaków.

Zarówno Fred, George jak i Valerie łyknęli historię o tym, że Rozella wtargnęła do dormitorium chłopaków, a kiedy Lee nakrył ją, zdenerwował się na tyle, że postanowił wylać zawartość fiolki do umywalki. O wiele trudniej było wybrnąć z tego, dlaczego później Lee spędził całą noc wiercąc się w łóżku, by niespodziewanie o czwartej nad ranem obudzić się zlanym zimnym potem i zwymiotować na podłogę. W końcu trafił do skrzydła szpitalnego, gdzie przeleżał dwa następne dni pod czujnym okiem Poppy Pomfrey.

Z pewnością bliźniacy i Valerie zwykle połączyliby fakty i zaczęli dociekać, co tak naprawdę stało się z eliksirem i jaki miało to związek z chorobą Jordana, ale Rozella i Lee sprytnie zajęli ich uwagę wyjawieniem sekretu o wozakach, które Rozella trzymała w dormitorium już od jakiegoś czasu. Valerie starała się nie okazywać swojego zadowolenia tym, że wiedziała o wozakach wcześniej niż reszta przyjaciół Rozelli, chociaż nie ukrywała, że oburzenie Freda i George'a sprawiało jej szczególną radość.

Rozella nie czuła tak dużego poczucia winy, jak prawdopodobnie powinna przy tych wszystkich sekretach — ostatnimi czasy wydawało jej się, że każdy z nich coś ukrywał.

Valerie coraz częściej znikała, a nawet kiedy była obok, sprawiała wrażenie równie obecnej, co śnieg w czerwcu. Podobną rzecz Rozella mogła powiedzieć o Lee, jednak on tłumaczył się nawałem nauki.

I faktycznie, chłopak naprawdę wiele czasu spędzał w bibliotece. Nawet na ostatni szlaban u Snape'a zabrał ze sobą masę książek o eliksirach (co wydało się Rozelli szczególnie dziwne; przecież profesor Snape nie odpuściłby jakiemuś Gryfonowi szorowania podłóg na rzecz jego edukacji, a wątpliwym było, że Lee chciał po prostu popisać się swoją wiedzą przed nauczycielem lub Julianem).

Fred i George wyraźnie nie przejmowali się tym, co Lee mówił o nauce. Fred pochłonięty był posyłaniem maślanych spojrzeń do Aggie Harris, a George — wręcz przeciwnie — słaniem pogróżek do Lugo Bagmana. Mężczyzna wciąż ignorował ich prośby o spotkanie i wyjaśnienie całej sprawy z pieniędzmi.

Tym bardziej Weasleyowie zmotywowani byli do wzięcia udziału w Turnieju Trójmagicznym i wygraniu całej góry monet, jaka czekała na zwycięzców.

Rozella podchodziła obecnie do tematu turnieju z nieco mniejszym zapałem niż wcześniej — wciąż chciała wygrać i zaimponować swojej rodzinie, ale obecnie jej głowę zaprzątały z lekka inne sprawy — mimo to ochoczo pomagała Fredowi i George'owi w wymyśleniu, jak dostać się do gry.

Długo myśleli o tym jak pozyskać interesujące ich informacje, aż w końcu doszli do wniosku, że powinni zacząć od gabinetu Dumbledore'a. Byli pewni, że przez pomieszczenie przewija się wiele ciekawych i potrzebnych im informacji; w tym tych dotyczących turnieju. Nie mogli jednak spędzić miesiąca na koczowaniu pod biurkiem dyrektora i czekaniu na coś, co mogłoby ich zaciekawić.

Postanowili więc stworzyć podsłuch.

Na razie mieli tylko nazwę; Uszy Podsłuchujki. Chociaż Rozella upierała się, by zmienić ją na coś, co brzmiałoby trochę mniej infantylnie. Na przykład Wydłużalne Uszy, ewentualnie Gumowe Ucho.

Sztorm w butelce: Opowieść Szaradzisty • HP FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz