Rozdział 21

44 9 0
                                    

  Wchodziłam po schodach pogrążona we własnych myślach, jednak kiedy tylko weszłam na piętro, poczułam jak ogarnęło mnie znużenie, które zniknęło tak szybko jak się pojawiło, a to za sprawą zduszonej melodii, która płynęła z jak poznaję, pianina lub fortepianu.

 Zmarszczyłam brwi i z narastającą ciekawością zamiast skręcić w prawo, skręciłam w lewo, do apartamentów królewskich, skąd dochodziła piękna muzyka.

 Chciałam już zrobić dalsze kroki w stronę nieznajomej mi dotąd, ale cudownej melodii, lecz ciężar na moim ramieniu, skutecznie mi to uniemożliwił. Zaciekawiona i wciągnięta w wir muzyki nie usłyszałam za sobą czyichś kroków, czego skutkiem było podskoczenie z przestraszenia.

— Co robisz? - powiedział podniesionym szeptem Cameron, do którego oszołomiona, odwróciłam się w jego stronę.

  Miedzianowłosy stał przede mną ze skrzyżowanymi ramionami i uniesioną brwią. Starałam się całą swoją wolą nie zniżać mojego wzroku na jego nagi i wyćwiczony brzuch. I tak na samą świadomość, że nie ma górnej części ubrania, przełknęłam ślinę oraz żeby ukryć zażenowanie, posłałam mu nerwowy uśmiech.

— Lunatykuję - odparłam i zrobiłam krok w stronę korytarza prowadzącego do mojego pokoju, ale chłopak chwycił mnie za łokieć i przyciągnął do siebie.

  Staliśmy do siebie bokiem, a ja czułam jak przytrzymuje mnie, co uniemożliwia mi odejście.

— Czyżby? - uniósł brew, a w jego oczach widoczne było rozbawienie.

— Tak - odparłam lekko i wzruszyłam ramionami, a następnie podjęłam próbę wydostania się z uścisku, lecz bez wyczekiwanego skutku.

— Wyglądasz na pełni świadomą tego co robisz - mruknął, schylając się lekko, po to, żeby nasze nosy dzieliło kilkanaście centymetrów. Czułam jego oddech na mojej twarzy, a do nozdrzy dotarła woń jego zapewne równie drogich perfum, co Alexandra. Jednak to właśnie zapach następcy tronu był mocniejszy, a Camerona, delikatniejszy.

  Gdyby charakter miedzianowłosego połączyć z ciałem i zapachem Alex'a, była by to mieszanka idealna. Mój ideał.

  Znaczy nie myślcie, że chłopak stojący przede mną urodą nie grzeszył, bo zdecydowanie byłoby to kłamstwem. Obaj mężczyźni są niczym greccy bogowie i jak mam być szczera, to na tą chwilę, gdybym mogła, poślubiłam Camerona. No cóż. Nie mogę.

— Jestem zmęczona - odparłam, przesuwając wzrok gdzieś na lewo. Czułam jak Cameron przypatruje się mojej twarzy i usłyszałam jego westchnięcie. Poluźnił uścisk na łokciu, dzięki czemu moje dłonie opadły bezwiednie wzdłuż mojego ciała.

— Dobranoc - mruknął ciszej i jakby ze smutkiem.

  Spojrzałam na jego sylwetkę, która zaczęła się kierować w stronę pokoi. Zagryzłam wargę i przeanalizowałem wszystkie za i przeciw.

— Cameron - powiedziałam, starając się wymówić jak najciszej, a kiedy chłopak odwrócił się z pytającą miną do mnie, podbiegłam i przylgnęłam swoim ciałem do jego. Zaskoczony odwzajemnił przytulenie, dopiero po paru sekundach. — Dziękuję - wyszeptałam wtulona w niego.

— Za co? - spytał, na co ja delikatnie odsunęłam się, posyłając lekki uśmiech.

  Byłam wdzięczna, bo chociaż na chwilę, moje myśli uciekły od tego całego gówna w jakim się znajduję.

Life SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz