{7}

669 63 1
                                    


Kocham media                                                                                                                                                                                            



Keigo zdawał sobie sprawę jak wielkim idiotą był.

No bo kto normalny rezygnowałby z pracy, tylko dlatego, że przechodził chwilę zawahania. Nie było już odwrotu po jego wybryku na konferencji, więc postanowił dociągnąć do wszystko do końca jak najciszej. 

Dzień po feralnym zdarzeniu Takami stawił się w pracy. Wleciał do swojego gabinetu przez okno, gdyż zdawał sobie sprawę z dziennikarzy czekających pod drzwiami. Gdy tylko podszedł do biurka i zadzwonił do recepcji, prosił o niewpuszczanie ciekawskich ludzi do środka i spotkanie się w sali obrad. Mieli być wszyscy, poza ludźmi na patrolach. Hawks zasiadł na swoim obrotowym fotelu i zaczął intensywnie myśleć. Zastanawiał się i zastanawiał, gdy zadzwonił telefon. Odebrał i słuchał z niedowierzaniem.

- Hawks  - usłyszał głos Endeavor'a, który nawet się nie przywitał - sprawa jest poważna i nie obchodzi mnie twój stan, masz się ogarnąć jak najszybciej, bo ten debil Dabi uciekł z więzienia, co więcej zniknęły wszystkie nagrania z kamer i dokumenty o więźniach. - Blondyn słuchał z niedowierzaniem, a gdy w końcu mógł się odezwać powiedział

- Słuchaj -  wziął głęboki wdech - nie przyjdę. - powiedział i czekał na reakcje pro hero, gdy tamten się nie odzywał kontynuował - możesz być na mnie wściekły i zacząć wyzywać, zniosę to, ale i tak nie przyjdę, zaraz mam spotkanie z moimi pracownikami i muszę im wszystko wyjaśnić, a poza tym nie obchodzi mnie już ten cały cyrk i nie wiem czy zapomniałeś, ale już wczoraj wyraziłem się jasno. Odchodzę - wszystko to mówił nadzwyczaj spokojnym głosem

Jego rozmówca już się nie odezwał. Po zakończonym monologu skrzydlatego bohatera rozłączył się. Hawks wstał i udał się na wcześniej wspomniane spotkanie z pracownikami. Gdy był pod salą lekko się zawahał, lecz po chwili pchnął szklane drzwi, a wszystkie oczy spojrzały na niego.

- Dziękuje wszystkim za przybycie - to było pierwsze co powiedział. Stanął przy jednym z końców długiego stołu i zaczął mówić - Domyślam się, że wczorajsza sytuacja was zdziwiła. Nie miałem pojęcia, że to może się tak potoczyć, na szczęście od jakiegoś czasu zbierałem odpowiednie środki, aby być gotowym na taką decyzje. - zrobił chwilę przerwy i popatrzał na twarze jeszcze pracujących u niego ludzi - To mogło stać się w każdej chwili, za tydzień, miesiąc lub nawet dzisiaj. Byłem tego świadomy, a wystarczył jeden mały czynnik i wszystko się skończyło. W najbliższym czasie złoże wam wypowiedzenia. Dostaniecie odpowiednie odszkodowanie w najbliższy miesiąc. Może to kończy się nagle, ale chcę zadbać o wasze życia - zauważy, że z oczu kilku kobiet zaczęły lecieć pojedyncze łzy, lecz kontynuował - Ostatnią rzeczą, jaką chcę powiedzieć jest, że wam wszystkim dziękuję. Dziękuję za wasze wsparcie i dobrze wykonywaną pracę i przepraszam, że tak się skończyło - zrobił kolejną pauze zastanawiając się, czy chcę dodać coś jeszcze - Czy ktoś z was chcę coś powiedzieć? - zapytał patrząc na zgromadzonych, zgłosił się jeden mężczyzna. Miał na sobie garnitur i lekko lokowane brązowe włosy - proszę oddaje Ci głos panie Gandiyama 

- Chciałem tylko powiedzieć - zaczął lekko niepewnie, gdy wszyscy na niego spojrzeli - że to był zaszczyt z panem pracować - Hawks uśmiechnął się do niego

- Dla mnie zaszczytem było pracować z wami - powiedział Takami - ktoś jeszcze? - zapytał i zgłosiła się jedna z kobiet, a dokładniej jedna z sekretarek - tak pani Kyobustai, proszę mówić - uśmiechnął się do szatynki

- Myślę, że według każdego z nas zaszczytem było z panem pracować - powiedział i spotkała się z słowami aprobaty

- Naprawdę miło mi to słyszeć - rzekł Hawks - Jeśli to wszystko, to pozwólcie, że pójdę przegonić prasę - niektórzy zaśmiali się - i podziękuje wam jeszcze raz - ukłonił się prze wszystkimi, a jego pracownicy zaczęli bić brawa - Przestańcie proszę - powiedział, a oklaski ucichły - pozwólcie, że zakończę to spotkanie. Wróćcie do waszych obowiązków - tymi słowami zakończył spotkanie i wyszedł z pomieszczenia. Za nim wylała się fala ludzi, którzy rozchodzili się w różnych kierunkach. On zaś udał się na sam dół, aby pozbyć się natarczywych dziennikarzy.

Wyszedł przez drzwi i został oślepiony fleszami aparatów i zalany masą pytań. Nie zwracał na nie uwagi, za to powiedział raz i głośno 

- Uwaga proszę o ciszę! I przestańcie robić zdjęcia! - krzyknął rozkładając czarne skrzydła. Prasa się uciszyła a on zaczął kolejny tego dnia monolog - Nie będę odpowiadał na pytania, nie jestem kłamcą, więc myślę, że dobrze zrozumieliście moje wczorajsze wyrażenie. ODCHODZĘ! - krzyknął jeszcze głośniej -  i mam prośbę. Proszę opuścić tere sprzed tego budynku, robicie niepotrzebne zamieszanie - tak zakończył swoją wypowiedź. Odwrócił się i wszedł do budynku. Teraz zostało tylko załatwić papiery i sprzedaż wieżowca.

Ten wyszedł krótki. Dajcie znać jak wam się narazie podoba. Wiem że nie ma za dużo z shipu, ale to się jeszcze rozwinie. 

Bądźcie cierpliwi

zupka-chinska

Wszyscy jesteśmy złoczyńcami // DabiHawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz