» 1

1.5K 66 13
                                    

- Mówię ci, że mu się podobasz - powiedziała cicho Sarah, moja najlepsza przyjaciółka.

Podniosłam głowę znad książki, którą czytałam. Zamierzałam ją dzisiaj skończyć, więc korzystałam z przerwy między zajęciami. Ostatnimi zajęciami w tym roku.

- Komu? - zapytałam.

- No Peterowi!

Przewróciłam oczami, słysząc jej słowa. Od dłuższego czasu nie daje mi z tym spokoju, a ja uważałam, że po prostu wyolbrzymiała fakt, że Peter jest po prostu dobrym kolegą. I w ogóle dobry z niego chłopak.

- Przesadzasz - odparłam i przeniosłam wzrok z powrotem na książkę leżącą na moich kolanach.

- Mam oczy i widzę, jak na ciebie patrzy - syknęła. Pokręciłam głową, nie przerywając tym razem czytania, żeby jej odpowiedzieć. - Idzie tu!

Z lekkim westchnieniem ponownie podniosłam głowę i faktycznie zobaczyłam idącego w naszą stronę, uśmiechniętego Petera.

- Cześć - przywitał się z nami. Odpowiedziałyśmy tym samym. - Idziecie? Zaraz rozpoczną się ostatnie zajęcia z literatury.

- Mam nadzieję, że profesor Miller zrozumie, że każdy jest już myślami na wakacjach i nie będzie nam kazał znowu główkować nad motywem Emmy - jęknęła Sarah, podnosząc się i otrzepując spodenki.

- Czemu wybrałaś te zajęcia, skoro za każdym razem narzekasz na to, co robimy? - Peter spojrzał na nią z rozbawieniem wypisanym na twarzy i podał mi rękę, pomagając wstać.

Przyjęłam ją, uśmiechając się lekko. Podniosłam się i zrobiłam to, co przyjaciółka, następnie chowając książkę do torby.

- Zrobiłam to dla Skye - wyjaśniła, gdy ruszyliśmy w kierunku budynku uniwersytetu.

- Hej, nie kazałam ci tego wybierać - wtrąciłam, przy czym żartobliwie uderzyłam ją w ramię.

- To jedne z niewielu zajęć, które mamy razem! Po tylu latach rozłąki nie mogłam pozwolić, żebyśmy straciły jeszcze więcej zabawy.

Ponownie uniosłam kąciki ust. Przyjaźnimy się od dziecka i chodziłyśmy razem do szkoły aż do pierwszej klasy liceum. Wtedy jednak, w połowie roku szkolnego, przeprowadziłam się z ciocią do rezydencji państwa Jeon; Richmond i Los Angeles dzielą tysiące kilometrów, więc wspólna nauka została przerwana. Byłam jednak wdzięczna – i nieco zaskoczona – że utrzymałyśmy kontakt i nasza przyjaźń się nie skończyła.

- Jestem wdzięczna, że znosisz dla mnie coś, czego nie cierpisz - powiedziałam, na co szatynka uśmiechnęła się i puściła do mnie oczko.

- Nie cierpi, ale oceny ma dobre - zauważył Peter, przystając, by zrobić miejsce innym uczniom, którzy przechodzili obok nas.

- Wszystko zawdzięczam tej tu - Sarah wskazała na mnie kciukiem. - Gwarantuję ci, że, gdybyś poprosił ją o korki, zdawałbyś wszystko na sto procent.

- Peter lubi literaturę, więc też dobrze sobie radzi, Sarah - przypomniałam, na co przewróciła oczami.

Wiedziałam, że wspomina o wspólnej nauce tylko dlatego, że żyje w swoim przekonaniu, według którego Peter jest we mnie zakochany.

- Wspólne hobby łączy ludzi - odparła. Posłałam jej znaczące spojrzenie, które mówiło, by przestała bawić się w swatkę.

- Cóż, to prawda, że kiedy coś się lubi, nauka wchodzi lepiej - blondyn wzruszył ramionami z delikatnym uśmiechem.

Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem mówiącym „widzisz?". Przewróciłam jedynie oczami, po czym pchnęłam ciężkie drzwi do sali wykładowej.

The Heir || JJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz