Panie Władzo, coś naród rozdarł na ludzi i kobiety
Nie chcę już udawać, że zaszczytem jest słuchać Twej podniety.
Wkładasz w głowę ludzi co Ciebie słuchają,
że w Polsce, są Polacy co inne zdanie mają.
Że to zdanie w błędzie jednak się rodzi,
bo jak Polak z Polakiem za rękę może chodzić?
Jak kobieta używając swego ponętnego ciała,
na mężczyźnie, co swej woli nie ma i mordy - do gadania,
dziecka w bólu i udręce Mu urodzić nie chce.
Dziecka, na którego życia myśl, kraje się serce.
Tak, więc używamy pizdy do wymawiania słów?
Twój urok osobisty gorszy niż ciała ruch.
Chcesz zdobyć terytorium nazywane moim ciałem
Dla własnych korzyści, których wcześniej nie widziałeś.
Nagle jestem tym obiektem, który niszczy i powala
Więc zadusić chcesz ten obiekt, dla moherowego uznania.
Ten dewotyzm, w Twoim kraju ludzi dzieli co niedziela
A Ty Karle, udajesz, że do ludzi to nie dociera,
Żeś głupiec jest zawistny i naród dzielisz na pół
Ze szczęściem w oczach patrząc na swych ludzi ból.
Wielu siedzi, tam na górze, co "swego" zdania bronią,
nie wiedząc jak to zdanie wielką jest ironią.
Nie udając, Panie Władzo, przekonana szczerze jestem,
że ten naród wnet się zemści, a Ty legniesz pod podestem.
Ludzie staną nad Twym ciałem, skatowanym jak z horroru
i z ogromną ulgą w oczach, rozejdą się do domów.
CZYTASZ
Mój mały tomik poezji
PoetryKilka wierszy, bądź wierszyków, które są tu dodawane co jakiś czas. Jak każdy autor poezji, drzemie we mnie cicha nadzieja, że czytanie ich będzie przyjemnością i doda odrobinę refleksji Czytelnikowi lub najzwyczajniej spodoba się stylistycznie ;).