20 - Wróciłyście

932 52 106
                                    

Czekałem na to, aż będę mógł dodać rozdział z tym numerem sksjkss

Ej ile chcecie rozdziałów w tej książce w ogóle

-----

3 tygodnie później...

*Harry pov*

Od trzech tygodni ciągle jeździłem do Lou, można powiedzieć, że prawie u niego zamieszkałem. Dzisiaj ma się odbyć rozprawa w sądzie, wiemy, że Philip znalazł sobie dobrego prawnika, ale cały czas od rana staram się pocieszyć mojego chłopaka.

Ethan jest u Lottie na dzisiejszy cały dzień i jeśli pójdzie źle to też na jutrzejszy, ale ja mam nadzieję, a właściwie wiem, że wszystko pójdzie dobrze.

Louis ubrał idealnie dobrany na niego czarny garnitur, wyglądał w nim cudownie, ale strasznie się stresował i czekał na mnie w przedpokoju, podczas gdy przebierałem się w łazience, dlaczego? Nie powiedziałem mu o bliznach, więc nie może ich widzieć.

Wyszedłem w moim szarym, dopasowanym garniturze i przy drzwiach złapałem szatyna za dłoń próbując go tym chociaż trochę pocieszyć. Trzymając się tak poszliśmy do auta, zdecydowałem się kierować, bo w końcu nie wiadomo czy nie wylądowalibyśmy w rowie, gdyby prowadził mój zestresowany chłopak.

*Louis pov*

Po jakimś czasie podjechaliśmy pod sąd i weszliśmy do środka, Harry usiadł w jednej z pierwszych ławek tak, aby mieć na mnie dobry widok, na natomiast usiadłem obok mojej prawniczki. Ciągle niespokojnie się kręciłem, kobieta siedząca obok próbowała mnie uspokoić, ale za nic jej się nie udawało.

W pewnym momencie zobaczyłem wchodzące przez wielkie drzwi cztery kobiety, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Co one tu robią? To niemożliwe. Jeszcze bardziej zdziwiłem się jednak, gdy podeszły one do Harry'ego i zaczęły z nim rozmawiać. On naprawdę to zrobił. Nie wierzę.

Po dosłownie pięciu minutach przez te same wejście do środka wkroczył Philip. Miał kamienny wyraz twarzy i ignorował każdego, kogo zobaczył na swojej drodze, nawet swojego prawnika, który zaczął coś do niego mówić. Ręce zaczęły mi się trząść, ale starałem się wyglądać na opanowanego.

Do sali weszła sędzia, więc rozkazali nam wstać, co jakis czas spoglądał em na Harry'ego upewniając się, że wciąż tam siedzi, on także się na mnie patrzył i próbował wzrokiem mnie uspokoić i jakoś pocieszyć, ale niewiele to dało.

W końcu nadeszła pora na to pytanie, którego najbardziej się obawiałem. Ścisnąłem mocno koniec rękawa mojej marynarki naciągając go trochę w dół. "Będzie dobrze" powtarzałem sobie w kółko w głowie próbując w to uwierzyć.

- Philipie Calder. - Zaczęła w końcu sędzia. - Czy przyznaje się pan do ograniczania wolności obecnego tutaj Louisa Tomlinosna oraz przymuszania go do rzeczy, których ten człowiek nei chciał robić. Między innymi do związku z pana córką Eleanor Calder? - W tym momencie poczułem dłoń zaciskającą się na moim przedramieniu, to moja prawniczka próbowała dodać mi otuchy.

- Przyznaję się. - Usłyszałem widząc jak usta mojego prześladowcy się poruszają, a po chwili dwóch mężczyzn zaczęło go wyprowadzać z sali. Odwróciłem wzrok w stronę mojego chłopca i zobaczyłem na jego ustach szeroki uśmiech, a w jego oczach wielką radość, odwzajemniłem od razu jego spojrzenie, po czym zobaczyłem, że kobieta stojąca obok niego na identyczny jak on wyraz twarzy. Zdziwiło mnie to, ale uśmiech na mojej twarzy jescze bardziej się poszerzył.

Po tym jak z sali wyszli prawie wszyscy ludzie i po tym jak pożegnałem się z moją prawniczką i jej podziękowałem podbiegłem do H i mocno się do niego przytuliłem. Ja oparłem ręce na jego talii, a on zarzucił ręce na moją szyję, trwałem w tej pozycji wdychając jego zapach dłuższy czas dopóki ktoś nam nie przerwał.

- Um chłopcy? Ja nie chcę wam przerywać. - To nie przerwaj. Pomyślałem i już chciałem to powiedzieć, ale zorientowałem się do kogo należy ten głos, więc się uspokoiłem. - Ale wiecie, nie możemy tu już być. Musimy wyjść.

Po tych słowach usłyszałem oddalające się kroki, po czym puściłem Harry'ego i razem trzymając się za ręce wyszliśmy na dwór. Czekały tam na nas moja mama, Fizzy oraz Phoebie i Daisy. Powoli podszedłem do mojej rodzicielki i lekko ją przytuliłem bojąc się, że nagle zniknie, że jest tylko w mojej głowie. Kobieta jednak odwzajemniła mój gest i zaczęła głaskać mnie po plecach.

- Wróciłyście. - Szepnąłem czując, że moje siostry także dołączają do uścisku. - Tak bardzo za wami tęskniłem. - Powiedziałem zgodnie z prawdą, czując jak mój głos się trzęsie.

- Przepraszam słoneczko, teraz już cię nie zostawimy. - Usłyszałem szczerość w głosie mojej mamy na co uśmiechnąłem się w jej szyję.

Postanowiłem zaprosić dziewczyny do mojego domu, aby porozmawiać, oczywiście Harry powiedział, że on nie idzie bo to w końcu "rodzinne spotkanie", ale wtedy odpowiedziałem, że też jest moją rodziną i wspólnie pojechaliśmy.

*Harry pov*

Siedzieliśmy u Lou rozmawiając już jakieś dwie godziny. Tomlinsonki na początku były strasznie nieśmiałe, ale później się przyzwyczaiły i rozmowa toczyła się gładko. Po tym czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a mój chłopak szybko wstał i pobiegł otworzyć.

Z przedpokoju usłyszeliśmy dziecięcy głos, uśmiechnąłem się widząc zdziwione miny kobiet siedzących naprzeciw mnie, ale ich nie skomentowałem. Po chwili do pokoju wbiegł Ethan. Pokierował się od razu w moją stronę nie zwracając na nic uwagi i wchodząc na moje kolana.

- Haryyyyy! - Wykrzyknął chłopiec obejmując rączkami moją szyję.

- Hej słoneczko. - Odpowiedziałem z szerokim uśmiechem także go obejmując.

- Woowwowowo! - Usłyszałem przy wejściu do salonu i odwróciłem się w tamtą stronę. Zobaczyłem Lottie, tak jak się spodziewałem. - Rodzinko! Witaj! W końcu się zdecydowaliście!

Wszyscy patrzyli na nią lekko rozbawieni, ale zdziwieni obecnością chłopca. Postanowiłem, więc zrobić odpowiednią według mnie w tej chwili rzecz.

- Chodź maluchu, idziemy. - Wziąłem chłopca na ręce i wzrokiem przekazałem Lou, żeby porozmawiał ze swoją rodziną, a ja sam poszedłem na górę posiedzieć tam z chłopcem i się z nim pobawić.

*Louis pov*

Po tym jak wyjaśniłem mojej rodzinie kim jest Ethan okazało się, że przyjęli to bardzo spokojnie. Posiedzieli jeszcze chwilę i wyszli, a bliźniaczki na odchodne powiedziały, że jutro nas odwiedzą.

Poszedłem więc na górę i zastałem tam uroczy widok. Harry razem z moim synkiem spali na moim łóżku wtuleni w siebie. Nie mogłem się opanować więc zrobiłem szybko zdjęcie, po czym przykryłem ich kocem, który leżał obok i poszedłem spowrotem na dół, aby im nie przeszkadzać.

Zadzwoniłem jeszcze do Zayna pytając co u niego słychać i dowiedziałem się, że od tych 3 tygodni dzień w dzień jest u Liama i go pociesza. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że będzie z tego coś, może związek, a może tylko przyjaźń, ale na 100 procent Liam zmieni Zayna na lepsze.

-----
1k słów
3 i ostatni na dzisiaj rozdział
Miłej nocy <33
H.

The Biggest Fan || LARRY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz