Część 1 - "Granie do kotleta"

47 3 5
                                    

Zazwyczaj ludzie w moim wieku mają marzenia. Mają plan na siebie i wiedzą co chcą robić w życiu. Przez całą podstawówkę chodziłem do szkoły muzycznej. Moja babcia kocha muzykę, jednak zabrano jej możliwość kształcenia się w tym kierunku. Często opowiadała mi jak to była mała i rodzice nie pozwolili jej grać na pianinie, bo widzieli, że jej starsze rodzeństwo zaprzestało temu.

Czasami mam wrażenie, że gdy się urodziłem od razu zapisała mnie na grę na fortepianie. Urodziłem się we fraku z dłuższym końcem, który odgarniam za każdym razem gdy siadam do instrumentu podczas większego wydarzenia. Zawsze powtarzała mi, że kiedyś wspomnę jej słowa, że jeszcze to polubię.

Już ja to widzę!

Na początku było „zobaczysz, córka naszej sąsiadki też nie lubiła grać, ale po trzeciej klasie jej się odmieniło". Gdy po trzeciej klasie mi się nie odmieniło rodzina przerzuciła się na „zobaczysz, po szóstej klasie Ci się odmieni, bo ona wtedy jeszcze bardziej się zakochała w muzyce. Może ty jesteś w tej miłości opóźniony", a gdy przyszedł koniec gimnazjum, czyli drugiej klasy, drugiego stopnia szkoły muzycznej poszli mi na rękę. 

Co to znaczy? 

Będę grać dodatkowo jeszcze więcej na fortepianie, za to nie będę mieć innych przedmiotów związanych z muzyką, typu historii muzyki czy kształcenia słuchu. No i jestem na ogólniaku.

Włączyłem pinterest na telefonie i zacząłem przeglądać wzory, które ostatnio zapisałem. Nie miałem zbytnio czasu im się przyjrzeć...

Na jednym z nich zobaczyłem piękną, choć troszkę zbyt chudą, kobietę. Szeroko się uśmiechała, miała kapelusz na głowię i trzymała słonecznik w ręku.

-To brzmi jak plan...-Mruknąłem do siebie i odłożyłem telefon na biurko. Zajrzałem do najgłębszej szuflady i pomacałem jej dno aż znalazłem to właściwe, drugie. Leżała w środku książka, która Bogiem, a prawdą powinna służyć jako segregator na nuty, ale ja wykorzystałem ją na obrazki. Wyciągnąłem z środka jeden ze szkiców i odwróciłem na drugą stronę. Oparłem telefon na stojak w kształcie kota i wyciągnąłem ołówki.

8B? Niech będzie, nim jeszcze nie rysowałem.

Przyjrzałem się jej kształtom twarzy i zacząłem szkicować. Muszę skupić się na zachowaniu proporcji, bez tego będzie wyglądać tak jak ostatnia. Dramat, to był dramat.

Może przeniósłbym to na płótno...?

Ostatnio zauważyłem, że o wiele wygodniej jest mi malować obrazy niż szkicować, jednak jest je również o wiele trudniej ukryć niż zwykły segregator, nie mieszczą się do drugiego dna. 

No i zapachu farb też nie jest się aż tak łatwo wyzbyć.

Czyli postanowione.

Jutro w czasie, odwołanej lekcji fortepianu pójdę do sklepu i kupię potrzebne przybory. Na pewno podobrazie, farby, jak na razie niech będą to akrylowe, nie chcę mi się bawić olejnymi, i...przydałyby się pędzle. Ostatnie szczeciniaki pożarł mój kot.

Dzika z niego bestia.

****************************

Byłem właśnie w trakcie drogi do sklepu gdy zadzwonił mój telefon

-Cholera...-Mruknąłem. Spojrzałem na wyświetlacz i z zawodem stwierdziłem, że to babcia. Zawsze gdy dzwoniła nie oznaczało to niczego dobrego. Najczęściej chodziło o muzykę, a jako, że miała dobry kontakt z moją nauczycielką, od razu wiedziałem co się święci.

-Marcel..?! Słyszysz mnie?!- Wykrzyczała do telefonu na co się skrzywiłem. Jeśli chce żebym był dobrym muzykiem musi dbać o mój słuch, a nie...

Jaki ma związek Otaku z Muzykiem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz