Wreszcie przyszła sobota – wyczekiwany dzień koncertu, a ja od rana byłam cała w skowronkach. Czułam się naprawdę dobrze i praktycznie zapomniałam o mojej chorobie. Zaraz po śniadaniu, tato wyciągnął mnie na zakupy, tak właściwie po telefon, ale jak to zawsze bywa, do domu wróciłam cała obładowana torbami.
Ja
Gotowy na dzisiejszy koncert?
Ash
Ooo... ktoś tutaj dostał nowy telefon? :3 Damy czadu! Zobaczysz ;*
Ja
Noo, ja mam nadzieję że mnie nie zawiedziecie! :D
Ash
W ogóle przeszło Ci to przez myśl? Daj spokój... Koło 17 przyjeżdżamy po Cala i Mali, więc zgarniemy Cię przy okazji. Bądź gotowa ;)
Ja
Okeeeej, będę czekać :P
Rzuciłam telefon na łóżko i ruszyłam pod prysznic, bo wbrew pozorom zostało już niewiele czasu. Po jakiejś godzinie wyszłam z łazienki, owinięta jedynie w biały ręcznik i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam jakieś pierwsze lepsze ciuchy z brzegu. Nie miałam zamiaru kombinować i się stroić. Ubrałam się, włosy wysuszyłam i spięłam w wysokiego kucyka, żeby mi zbytnio przeszkadzały i zrobiłam jeszcze delikatny makijaż. No i praktycznie byłam już gotowa, a do przyjazdu chłopaków, miałam jeszcze trochę czasu. Tato akurat zrobił obiad, więc przed wyjściem mogłam jeszcze coś zjeść. A kiedy już opróżniłam swój talerz, pod dom podjechał niewielki bus chłopaków. Pożegnałam się z ojcem, wysłuchując jeszcze po raz ostatni jego mowę żebym uważała i tak dalej... W samochodzie czekali już wszyscy, więc usiadłam na jedynym już wolnym miejscu, między Ashtonem a Michaelem. Zanim jeszcze wsiadłam, przywitałam się oczywiście z tatą Luke’a, który robił za kierowcę, oraz jego mamą, która zajmowała miejsce z przodu. Okazali się naprawdę bardzo sympatycznymi ludźmi, zresztą tak samo jak ich syn. Przez całą drogę, miałam wrażenie że Ash i Mikey zaraz rozerwą mnie na pół. Co chwila Clifford przyciągał mnie do siebie, żeby móc mnie wyściskać, bo jak twierdził, bardzo za mną tęsknił. A z drugiej strony był blondyn, który co chwila ciągnął mnie za rękaw bluzy i zagadywał. Można było jednak wyczuć tę napiętą atmosferę między mną a Calumem. Mało tego, to udzieliło się chyba też Mali, która również nie odezwała się do mnie przez całą drogę.
Podczas gdy zespół okupował scenę, szykując się do występu, razem z Mali zajęłyśmy miejsce na, jeszcze pustej, widowni. Przez chwilę między nami panowała dość niezręczna cisza, której chyba żadna z nas nie potrafiła przerwać. Siedziałam tylko wpatrując się w czubki swoich butów, co chwila tylko przenosząc wzrok na krzątających się po scenie chłopaków.
- Słuchaj... – zaczęła Mali, wreszcie decudując się na przerwanie tej cholernej ciszy. Nie bardzo jednak chyba wiedziała jak ma ubrać w słowa, to co chciała mi powiedzieć, gdyż pierwszy raz widziałam żeby miała problem z wysłowieniem się. – Wiem że ty i Calum trochę się pożarliście, ale...
- Mali, naprawdę przynajmniej dzisiaj chciałabym zapomnieć o tym wszystkim i nie myśleć o tym że Calum mnie nienawidzi – tym razem, tak dla odmiany, to ja przerwałam dziewczynie, swoim ostrym tonem i nie dałam jej dokończyć.
- On Cię wcale nie nienawidzi, Charlie! Skąd w ogóle ten pomysł?
- Nie wiem jak dużo Calum Ci powiedział, ale z moich słów naprawdę padło zdecydowanie zbyt dużo ostrych słów. Przesadziłam, wiem o tym. I naprawdę ma prawo być na mnie zły.
CZYTASZ
Damn! || 5 Seconds of Summer
Fanfic" Never say goodbye So kiss me, kiss me, kiss me And tell me that I'll see you again Cause I don't know If I can let you go So kiss me, kiss me, kiss me I'm dying just to see you again Let's make tonight the best of our lives, yeah! Here's to teenag...