1

3.6K 153 17
                                    

Omega wziął głęboki wdech. Ciepłe powietrze w biurowcu wydawało się zbyt gęste. Niczym śmietana. Zielonooki uderzył się mentalnie w twarz, wziął jeszcze jeden wdech, po czym wyciągnął drżącą dłoń ku metalowej klamce.

Pochwyciwszy ją, poczuł przyjemny chłód, pomimo ciepła, po jego plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Nie pozostało mu nic więcej, jak otworzyć drzwi i przekroczyć próg.

Powoli wszedł do środka, a pierwsza rzecz, którą zobaczył to biurko, stanowisko pracy szefa, a owy szef siedział i pracował. Patrzył w swój laptop i coś pisał, stukał zgrabnymi palcami o klawisze, patrząc cały czas w monitor. Znał te klawiaturę na pamięć, zero błędów, zero pochamowań, zero wstrzymania się ku dokładniejszej analizie napisanego tekstu.

- Dzień dobry... - odezwał się niepewnie. Ciągle przyglądał się jego bladej skórze, a szerokie ramiona tylko powodowały bogate myśli u Omegi, fantazje o jego idealnym ciele.

- Myślisz, że Cię nie widzę? Siedź cicho i czekaj - powiedział swoim beznamiętnym głosem. Nie zerknął na niego, Omega w dalszym ciągu stał bez ruchu, miał ochotę zapaść się pod ziemię.

Mistrz pakowania się w beznadziejne sytuacje właśnie wpakował się w kolejną. Nie potrafił z niej wybrnąć, a w głowie włączył mu się system obronny w postaci ucieczki i schowania się w domu pod kołdrą, jedząc czekoladę XL wielości sztachety, a następnie narzekać, że jest się grubym, wcale takim nie będąc.

Czarnowłosy odsunął od siebie laptop, poprawił swój krawat po czym spojrzał na zestresowaną Omegę. Widok ten bardzo go bawił, uważał, że tacy ludzie są po prostu żałośni, tak bardzo, że aż śmieszą. Pokazał ręką na krzesło przed swoim stanowiskiem.

Omega wzdrygnął się i usiadł pospiesznie. Siedział jak ta tępa owieczka, która nie wie skąd w ogóle się tu wzięła.

- Dostanę dziś te CV? - zapytał już zmęczony obecnością Omegi. Już z góry wiedział, że go nie przyjmie, taki pracownik był mu po prostu zbędny, A musiał by mu płacić za nic, dosłownie za unikanie własnego cienia.

- A, tak tak... - podał mu papiery. - Bardzo proszę...

Czarnowłosy rzucił okiem na kartki, najbardziej interesowało go wykształcenie, wiek i to, czy kiedykolwiek gdzieś pracował. CV było tak ubogie, że nawet nowela przy tym to epopeja, wewnętrznie umierał widząc to.

"Nawet historia drapania się po dupie była by bogatsza od jego CV" pomyślał pogardliwie. Nie chciał tego mówić na głos, choć nigdy nie wstrzymywał się od ciętej riposty, jednak widok tej trzęsącej się kluski sprawiał, że nie chciał mieć zalanego gabinetu przez łzy.

- A, teraz rozumiem - rzucił widząc dolny róg kartki. - Praca po znajomości, co za tupet. Masz szczęście, że Grisha jest stałym klientem, jego farmacja zapoatrza się w sześćdziesięciu procentach w leki wyprodukowane tutaj. Masz te prace... Na początek coś łatwego, firma jest duża, a nie będę się bawić w sprawdzanie sprzętów. Masz chodzić po obiekcie i pytać się o sprzęt, czy wszystko dobrze działa, a każdą usterkę muszą ci zgłosić, A Ty do mnie. Rozumiesz?

- Tak - powiedział trochę pewniej.

♤♤♤♤

Nie obiecuje robić z tego kontynuacji, muszę najpierw sprawdzić jak to się przyjmie, wtedy zobaczy czy warto.

Napiszcie co o tym myślicie

Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz