𝟏𝟑. 𝓽𝓱𝓮 𝓬𝓪𝓽 𝓪𝓷𝓭 𝓽𝓱𝓮 𝓬𝓪𝓻𝓹𝓮𝓽 𝓬𝓻𝓲𝓼𝓲𝓼

152 20 5
                                    

- No i zajebiście - Raven przerwała morderczą ciszę, najwyraźniej nie widząc żadnego problemu.

Wyciągnąłem telefon sprawdzając powiadomienia, na razie bałem się otworzyć wszystkich wiadomości żeby mama nie widziała, że odczytałem. Z tego co mogłem zobaczyć toczyła kłótnie, nie byłem jej do tego potrzebny, sama sobie świetnie radziła. Zobaczyłem gdzieś słowo "zamorduje Cię" i zacząłem się zastanawiać czy da mi to potrzebne dowody aby wstąpić do programy ochrony. Zmieniliby mi tożsamość i już nigdy nie musiałbym się martwić niczym innym niż idealną temperaturą mojego drinka, którego sączyłbym pod palmami.

Marzenia były dobre ale bardzo szybko stawały się jedynie marną nadzieją na lepszą przyszłość. Ostatnia wiadomość od mamy była sucha, z kropką na końcu i dziwnym wydźwiękiem.

Kazała mi wysłać zdjęcie.

Postanowiłem zagrać na jej emocjach jeszcze bardziej i ze szaleńczym uśmiechem wysłałem jej to samo, które pokazałem przyjaciołom. Było tam widać drapak, więc jeśli to jej jakoś nie rozczuli to nie wiem co to zrobi. W każdym razie nie dostałem żadnej odpowiedzi, mogłem tylko czekać.

- Cody!

Uniosłem głowę znad telefonu i od razu pożałowałem. Nick stał z kotem na rękach, trzymając go jakby przynajmniej zarażał straszliwą chorobą. Zmarszczyłem brwi, z początku niczego nie rozumiejąc, dopiero po krótkiej sekundzie ujrzałem mają kropelkę kapiącą z tego pomiota. Mój wzrok, bardzo powoli, zaczął iść w dół aż w końcu dotarł do dywanu. Niegdyś białego, teraz z małą żółtą plamą.

- Przysięgam, że to stało się naprawdę szybko - chłopak zaczął się tłumaczyć.

- Dwóch was przy nim było! - wymachiwałem rękami - Pokurwi mnie.

Złapałem się za włosy, przeczesując je z czoła.

- Masz jakiś odplamiacz albo..

- Wybielacz!

Razem z dziewczyną mogliśmy tylko patrzeć na Nicka, zastanawiając się czy on aby na pewno jest prawdziwym człowiekiem.

- Głupi jesteś? - spytałem, całkiem serio, byłem ciekawy.

- Jest - odparła za niego Raven.

Oboje wstaliśmy, wiedząc, że jesteśmy jedynymi kompetentnymi osobami w tym pomieszczeniu, był jeszcze kot, który był naprawdę blisko zdobycia tego statusu. Nick był na samym końcu.

❀ ❀ ❀

- To nie chce zejść - mój głos się załamał, łzy wzbierały się w kącikach moich oczu i nie było to winą tony chemii, której używaliśmy - Jakim cudem on ma takie napigmentowane siki.

- Nie no, schodzi coś - nie sądzę, że sama wierzyła w swoje słowa.

W każdym razie tak minęła godzina, może dwie, właściwie sam nie byłem pewien czy czas nie stanął w miejscu. Szorowaliśmy, myliśmy a w pewnym momencie po prostu się poddaliśmy. Raven poszła do pobliskiego sklepu z kosmetykami i kupiła jakąś białą farbę w sprayu. Nie wierzyłem w to ale się kurwa udało.

- Widzisz Cody? Było panikować?

Zignorowałem tym razem fakt, że ma złamaną rękę i przywaliłem mu prosto w czoło z pięści. Chłopak chwycił się za bolące miejsce i spojrzał na mnie ze smutkiem wydymając dolną wargę. Uniosłem brew patrząc ostro na jego mimikę.

- Nawet nie wiesz jak wielką mam ochotę żeby wypruć Ci flaki.

- Uroczo - wywrócił oczami. Klasnął w ręce, zapominając całkowicie o tym, że ma gips na ręce. Skrzywił się niemiłosiernie a w moim wnętrzu rozlało się ciepełko pełnej satysfakcji - To co teraz robimy? - wciąż się krzywił a słowa wypowiedział ze słyszalnym bólem.

- Nie wiem, może się w końcu do czegoś przydasz i sam zaproponujesz? - Raven nie miała ochoty na większe ceregielie. Siedziała na kanapie z kotem na kolanach. Tuż przy niej byłem ja, głaszcząc go co jakiś czas a na fotelu, niczym król, spoczywał Nick.

- Pilnowałem dziecka, kiedy wy bawiliście się w chemików - zablokował telefon, w którym do teraz przeglądał tik toki.

- O Ty biedny, ileż Cię to musiało kosztować - złożyłem ręce przed sobą przyciskając je do nosa - Następnym razem to ja z nim zostanę a Ty będziesz szorować dywan.

- Oj nie, żadnego następnego razu - zaśmiałem się z jej słów - Od teraz tylko kuweta, Ty mała kulko - zwróciła się do niego, mimo, że miał całkowicie wywalone śpiąc w najlepsze.

Spojrzałem na jego pyszczek, lekko rozwarty. Spał na plecach odsłaniając przed nami swój pełny brzuszek.

- Musimy go jakoś nazwać - przypomniałem sobie.

- Proponuje Oszczyjęzor.

Prychnąłem śmiechem, uznając jednak, że w pełni by to do niego pasowało.

- Nie, nie - Nick oparł swoje łokcie, właściwie to jeden, na kolanach, podpierając głowę na ręce - Moje dziecko zasługuje na potężne imię.

- Twoje? Przypominam, że mieszka u mnie - oburzyłem się.

- Ale to ja byłem w ciąży.

Niedorzeczność jego słów odebrała mi kolejną szarą komórkę.

- Jakoś nie widziałem żebyś go rodził -skrzyżowałem ręce na piersi.

- Bo byłeś zajęty chlaniem wina na tylnym siedzeniu! - otworzyłem usta, nie wierząc, że to powiedział - Tak było, mam trzeźwego światka - wskazał na Raven, która już zaczęła swój dziwny czajnikowy śmiech.

- Nick z tego co pamiętam to też byłeś pijany a picie w ciąży to chyba jeszcze gorsze.

- No właśnie, patrz jaki przez Ciebie jest - wskazałem na kota. Wyglądał niedorzecznie z łapkami wzdłuż swojego ciała. Pochrapywał nawet trochę.

To zakończyło dalszą wymianę zdań. Zaczęliśmy się po prostu śmiać aż w końcu nawet kot się obudził. Nie wyglądał jednak jakby mu to przeszkadzało. Przeciągnął się i zaczął chodzić między nami z uniesionym ogonkiem.

- Proponuje Szczur - odparłem widząc jego dziwaczny ogonek.

- Liczyłem na Megatrona - dodał cicho Nick.



















To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz