Levi stał przy oknie swojego gabinetu. Patrzył na miasto widoczne zza niego, ten widok męczył go naprawdę bardzo, był nieznośny, duszący. Czasami zastanawiał się, czy nie przekazać firmy komuś innemu, a samemu otworzyć mniejszy biznes, na przykład restauracje. Jednak widok zza okna miałby tylko inną perspektywę, ale z drugiej strony nie byłby już tak zamożny, nie byłby tym, kim nigdy nie chciał być...
Usłyszał jak ktoś puka do drzwi, odwrócił się, żeby spojrzeć kogo będzie gościć. Do środka wszedł nie kto inny jak urocza i nieśmiała Męska Omega. Ackermann westchnął, nawet nie wymyślił co da mu do roboty, jednak jak spojrzał na biurko z dokumentami, to praca znalazła się sama.
- Dzień dobry Panie Ackermann... - przywitał się nieśmiało unikając kontaktu wzrokowego.
- Czy taki dobry to się jeszcze okaże. Wszystko zależy od tego jak poradzisz sobie z pierwszym obowiązkiem
- Postaram się robić to jak najlepiej
- To się okaże... - wyciągnął stos papierów, sięgnął do szafki po segregator i opakowanie koszulek. Położył wszystko na biurku. - Twoje zadanie jest proste, poukładaj wszystko datami, od najwcześniejszej
- Dobrze - usiadł i zaczął najpierw zaczął dzielić papiery na miesiące, aby później móc zacząć dzielić je na dni bądź tygodnie.
Telefon czarnowłosej Alfy zaczął wibrować, przez myśl przeszła mu tylko jedna osoba. Spojrzał na ekran i wcale się nie pomylił. Nie miał ochoty odbierać, ale to tylko zraniło by jego rodzicielkę. Nie miał czasu na rozmowę, ale nie chciał dopuścić do tego, że wpadła by do jego gabinetu jak do siebie z parującym na talerzu obiadkiem. Chcąc nie chcąc odebrał i włączył głośno mówiący.
- Mamo pracuje teraz - powiedział od razu.
- Dobrze wiesz, że się o Ciebie martwię...
- Niepotrzebnie, przecież sobie radzę - zaczął pracować na laptopie.
- Ja ci tam nie do końca wierzę... Skoro matka nie może ci przemówić, to powinieneś sobie znaleźć Omegę. Najlepiej taką, która potrafi gotować
- Nie mam zamiaru uganiać się za spódniczkami
- Ale ja chce mieć wnuki! Czy tego chcesz czy nie, do końca tego roku chce Cię widzieć z jakąś Omegą - brew Alfy niebezpiecznie drgnęła, co zauważył Eren I przestraszył się nie na żarty.
- Wiesz jak mi dodać roboty... Nie mam czasu na Omegę i zakładanie rodziny, moim życiem jest teraz kariera
- A ja za niedługo umrę i nie będzie mnie nawet na twoim ślubie, a o dziecku już nie wspominając
- Mamo jesteś młoda, nie przesadzaj
- Ty też jesteś młody, ale mimo wszystko termin ważności ci się kończy. A teraz nie będę Ci przeszkadzać. Pilnuj się z jedzeniem, pa kochanie - rozłączyła się, a Levi ciężko westchnął nie przejmując się, że Eren słyszał te rozmowę.
- Co za kobieta... - powiedział sam do siebie nie dowierzając, a mimo to skrycie się z tego śmiejąc.
♤♤♤♤
CZYTASZ
Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||
RomancePrzezroczysta szklanka leżała na akacjowym blacie. Powoli spływaly z niej małe kropelki wody, a lód wewnątrz strzelał od ciepłego napoju. Mięta unosząca się na wierzchu uwolniła powoli aromat... Korzenie orzeźwienia... Kobaltowe tęczówki zawiesiły s...