Marie
Momentalnie odsunęłam się od Isaaca, zdając sobie sprawę, że od początku wiedział co się święci.
Znał prawdę o Wilczej matce i siedział cicho. Połączył fakty szybciej niż wszyscy inni. Domyślił się, że to ona po stracie dziecka skazała magicznych na śmierć w cierpieniach.- Wiedziałeś o wszystkim. - powiedziałam do siebie patrząc w jego oczy. - Ukrywałeś to, po co ?- mężczyzna nagle znalazł się przy mnie, a ja oniemiałam.
-To były tylko podejrzenia, Marie, nie miałem pewności, czy Wilcza matka jest tą złą.
- Wiedziałeś, że będę związana z przepowiednią, że poznam Malcolma, a ty staniesz się moim strażnikiem? - zapytałam robiąc krok w tył.
- Wiedziałem o wszystkim, Marie. Od samego pieprzonego początku, chociaż nie chciałbym wiedzieć.
- Co to znaczy?
- Od kiedy spojrzałem po raz pierwszy w twoje oczy, zobaczyłem to co mnie czeka. Dosłownie tak jakbym w ciągu sekundy zobaczył całe swoje życie, a teraz za każdym razem gdy cię widzę czuję jak bardzo boli mnie miłość, którą cię darzę. Jestem twoim strażnikiem, byłem u Elyrii, najpotężniejszej żyjącej czarownicy, żeby nauczyć się jak cię chronić.
- Isaac..- zaczęłam, ale on przerwał mi.
- To oczywiste, że dowiedziałem się o tym co może knuć Wilcza Matka w obawie przed tobą. Jesteś dużo potężniejsza niż ona, ale póki co nie potrafisz jeszcze okiełznać siły, która w tobie jest. Ona to wykorzystuje, ponieważ boi się o swój własny tyłek, a ja jestem cholernym pionkiem w tej grze. Tym, o którym nikt nie będzie pamiętał kiedy sparujesz się ze swoją bratnią duszą. Alfa nad Alfami i Bogini Artemida, to będzie temat zapisany jak pieczęć w historii zmiennych.
- Przestań. - szepnęłam patrząc w jego oczy oraz widząc w nich miłość do mnie i jednocześnie ból.
Czułam żal do samej siebie, przez fakt, że to właśnie mnie musiało spotkać to wszystko. Byłoby dużo łatwiej gdyby to ktoś inny został wplątany w przepowiednie, a my żylibyśmy całkowicie inaczej.
Jednak nie miałam wpływu na to co się właśnie działo z moim życiem.- Tęsknię za tobą każdego dnia, za twoim dotykiem, głosem, śmiechem i bliskością. Mam wrażenie, że wariuję, chciałbym odejść, chciałbym zaszyć się gdzieś i nigdy więcej nie wrócić, ale nie mogę. Przepowiednia i tak sprawiłaby, że znowu musiałbym wrócić do ciebie, co sprawia, że czuję się przegranym.
- Dlaczego nigdy ze mną o tym nie porozmawiałeś, jesteś już tyle czasu w domu głównym.
- Bo mnie unikasz lub pojawia się Malcolm, poddałem się, ponieważ nie będę walczył z przeznaczeniem.
- Przepraszam. - powiedziałam, a on po prostu znalazł się kilka kroków ode mnie stojąc do mnie plecami. - Potrafisz się teleportować..
- Nie, tylko ty to potrafisz, ja po prostu jestem wyjątkowo szybki.
- Ukrywałeś to.
- Jest wiele rzeczy, które potrafię i ty też powinnaś, ale nie jesteś jeszcze gotowa. - spiął się, a ja podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców, tak jak to robiłam kiedyś.
- Jesteś wyjątkowym mężczyzną, który zasługuje na szczęście, miłość i rodzinę, ale ja nie jestem tą, na którą czekasz i księżyc na pewno obdarzy cię kobietą, której serce skradniesz na całe życie. Przepraszam, że nie potrafię dać Ci szczęścia na jakie zasługujesz, ale obiecuję, że nikt nigdy nie zapomni o tobie i o tym co dla mnie zrobiłeś - stanęłam przed nim i spojrzałam w jego oczy, a później dałam jego dłoń na mój policzek.
CZYTASZ
Pod Osłoną Nieba
WerewolfKiedy go spotkała nie wiedziała jak się zachować. Jego zapach całkowicie owładnął jej zmysły i ciało. Jednak ona nie chciała się poddać przeznaczeniu, uważała je za słabość i obawiała się co przyniesie. On, Malcolm Diogenes Gabriel Bloodmoon, czyli...