Rozdział trzydziesty

1K 64 23
                                    

Siedziałam razem z chłopakami w bibliotece, z której już trzeci raz prawie zostałam wygoniona. James był wpatrzony w Lily, która siedziała przy innym stoliku, Peter słuchał uważnie słów Remusa, który tłumaczył coś z transmutacji, a ja z Syriuszem grałam w kółko i krzyżyk. Prawie cały kawałek pergaminu mieliśmy pozajmowany przez poprzednie rundy, jednak cały czas znajdowaliśmy wolne miejsce. Wiedziałam, że powinniśmy się skupić na powtarzaniu do egzaminów, jednak nie szło nam to zbyt dobrze. Z całej naszej piątki w tamtej chwili jedynie dwie osoby wydawały się przejmować wynikiem, jaki otrzymają. Nie byłam tym zaskoczona, jednak miałam minimalną nadzieję, że przez tak ważna pracą weźmiemy się za siebie. To jedynie utrwaliło mnie w przekonaniu, że nadzieja faktycznie jest matką głupców.

Zaśmiałam się, kiedy Syriusz trzeci raz pod rząd przegrał, jednak szybko zasłoniłam usta ręką, kiedy Remus spojrzał na mnie karcąco. Odsunęłam dłoń od twarzy i powiedziałam prawie bezgłośne przeprosiny. Miałam nadzieję, że Lupin nie będzie zły z powodu naszego przeszkadzania, jednak szybko zrozumiałam, że już za późno, kiedy po kolejnej przegranej Black uderzył dłonią w stół. Z tego powodu Lunatyk i Glizdogon zabrali swoje rzeczy, przenosząc się do innego stolika, przez co zostałam jedynie z Łapą i zamyślonym Rogaczem. Nie miałam z tym problemu, jednak nie byłam zadowolona, że do tego doprowadziliśmy. Zdecydowałam, że nie będę więcej przeszkadzała chłopakom w nauce, więc zostałam przy stoliku.

Po kilku kolejnych rundach, zarówno ja, jak i Syriusz, znudziliśmy się naszą grą. Nie miałam pojęcia, jak do tego doszło, ale zaczęliśmy rzucać małe kulki z pergaminu we włosy Jamesa, mając nadzieje, że właśnie tam zostaną. Właśnie z tego powodu, kiedy Lily podeszła do naszego stolika, Potter miał pełno białych kuleczek na głowie. Chłopak nie był tego świadomy, a ja postanowiłam udawać, że nic takiego się nie stało. Razem z Blackiem miałam problem, żeby opanować zupełnie śmiech, jednak jakimś cudem nam się to udało, dzięki czemu James wyglądał jeszcze głupiej niż zawsze. Wiedziałam, że będzie o to zły, jednak w tamtej chwili się tym nie martwiłam.

- Hej, Evans. Umówisz się ze mną?- zapytał James, jednak Lily zupełnie go zignorowała.

Rudowłosa podeszła do wolnego miejsca po mojej lewej stronie, gdzie wcześniej siedział Peter, i zaczęła ze mną rozmawiać. Okazało się, że szukała wcześniej jakieś książki, która powinna być w naszym pokoju i chciała zapytać, czy może jej nie widziałam. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że niestety nie i zaczęłyśmy rozmawiać o zbliżających się egzaminach. Kątem oka widziałam, jak Potter wpatruje się w Lily, przez co miałam problem z zachowaniem powagi. W pewnym sensie zaczynałam coraz mocniej wierzyć, że Evans naprawdę powinna dać szansę chłopakowi i jest ona tą okrutną w tej sytuacji. W końcu przez tyle lat James nie umawiał się z nikim tylko dlatego, że wciąż liczył na zgodę ze strony rudowłosej. Był przystojny i zabawny, ale kiedy wymagała tego sytuacja potrafił zachować się jak dorosły, więc gdyby tylko zainteresował się kimś innym, napewno już dawno byłby w szczęśliwym związku. Niestety był też uparty, dlatego wciąż walczył o względy dziewczyny, która nawet nie zwracała na niego większej uwagi.

Skupiłam całą swoja uwagę na Lily i, mimo własnej woli, zaczęłam się zastanawiać co właściwie widzi w niej James. Była śliczna i niesamowicie mądra, ale Potter musiał widzieć w niej coś więcej. Zawsze wydawało mi się, że nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak nie miałam problemu z wierzeniem, że mogą być razem. Miałam nadzieję, że Evans w końcu zauważy starania mojego przyjaciela, bo Rogacz zasługiwał na wszystko co najlepsze. Przecież jedna randka nie zaszkodziłaby jej, a nie oznaczała od razu związku do końca życia. Niestety rudowłosa była równie uparta, co okularnik.

W końcu Lily uznała, że chce wrócić do pokoju. Zapytała, czy idę z nią, jednak odmówiłam, decydując się na pozostanie z chłopakami. Evans przytaknęła lekko głową i wstała od stołu, wsuwając po sobie krzesło. James kolejny raz skupił jej uwagę, pytając, czy nie chce się z nim umówić na randkę. Rudowłosa popatrzyła na niego przez chwilę w milczeniu. W końcu prychnęła cicho i zaczeła odchodzić od naszego stolika. Potter wodził wzrokiem za dziewczyną, która nagle się zatrzymała. Odwróciła się w naszą stronę i spojrzała na okularnika, który uśmiechnął się w głupawy sposób. Było widać, że chciał zwrócić jej uwagę, jednak nie szło mu to najlepiej. W końcu nadal miał we włosach kulki z pergaminu.

- Następnym razem, jak będziesz próbował się ze mną umówić to pamietaj, żeby wyjąć pergamin z włosów.- powiedziała i odwróciła się, wychodząc w końcu z biblioteki, aby wrócić do pokoju, który dzieliła, między innymi, ze mną.

Chłopak zaskoczony sięgnął dłonią do swojej głowy, aby po chwili wyjąć jedną z kulek ze swoich loków. Patrzył przez chwilę na pergamin, aby po kilku sekundach rzucić nim w stronę Syriusza, który oberwał w rękę. Black potarł to miejsce, jakby próbował złagodzic ból, choć byłam pewna, że nawet tego nie poczuł. Spojrzał na Pottera udając obrażonego, jednak okularnik wydawał się zupełnie ignorować zachowanie przyjaciela, bo rzucał w niego kolejnymi kulkami, które wyjmował z włosów.

- Dlaczego tylko ja obrywam? Lea też rzucała w ciebie tymi kulkami.- mruknął Black, starając się bronić przed kolejnym atakiem.

- Bo w nią nie wypada mi rzucać.- odparł James, rzucając kilkoma kulkami na raz.

Zirytowany Syriusz zaczął odrzucać pergamin ponownie w Jamesa. Ich mała wojna wydawała mi się całkiem zabawna, jednak wiedziałam, że przez ich zachowanie zostaniemy wygonieni z biblioteki. Właśnie dlatego zdecydowałam się uciec od chłopaków i udało mi się to w ostatniej chwili. Dosiadłam się do Remusa i Petera, patrząc, jak bibliotekarka każe Łapie i Rogaczowi wynosić się z biblioteki. Zaśmiałam się cicho, zasłaniając usta i mając nadzieję, że ja również nie zostanę wygoniona. Obaj wychodząc, spojrzeli na mnie groźnie, a ja jedynie pokazałam im język.

Chłopcy zniknęli mi z pola widzenia, dlatego postanowiłam skupić się na słuchaniu Remusa. Chłopak tłumaczył mi i Glizdogonowi temat z transmutacji, jednak nie mogłam do końca się skupić. Wszystko wydawało mi się strasznie nudne w tamtej chwili i czułam, że dużo lepiej bawiłabym się z Łapą i Rogaczem. Wiedziałam, że do egzaminów zostało mi niewiele czasu, jednak jeszcze nad tym nie myślałam. Chciałam się dobrze bawić, póki byłam jeszcze w szkole.

- Wszystko dobrze?- zapytał Peter, kiedy zorientował sie, że nie słucham Lupina.

Skinęłam lekko głową, dając im jasno do zrozumienia, że wszystko ze mną dobrze. Przeprosiłam ich, wyjaśniłam, że nie mam ochoty się uczyć i wstałam od stołu. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z biblioteki. Na korytarzu zaczęłam biec, mając nadzieję, że uda mi się dogonić chłopaków. Zobaczyłam ich w połowie jednego z korytarzy. James mnie zobaczył, jednak nie powiedział nic Syriuszowi. Podeszłam do nich, powiedziałam do Łapy, że ma mnie złapać i wskoczyłam mu na plecy. Chłopak przez chwilę udawał, że jestem strasznie ciężka i nie może się ruszyć, jednak przestał, kiedy pacnęłam go lekko dłonią w bark. Zaczął iść normalnie, a ja wyciągnęłam rękę z moją torba w stronę Pottera. Chłopak prychnął, jednak zabrał przedmiot z moich rąk, jednocześnie sprawiając, że Blackowi było trochę lżej.

- Nie sądzisz, że skoro masz chłopaka, to on powinien nosić ciebie i twoje rzeczy?- zapytał James ze śmiechem, kiedy byliśmy blisko portretu Grubej Damy.- William może być zazdrosny.

- Syriusz ma dziewczynę.- odparłam i byłam przekonana, że Black uśmiechnął się z tego powodu.- Jesteś zazdrosny, bo tylko ty nikogo nie masz. Poza tym Łapa lubi mnie nosić.

- Nigdy tego nie powiedziałem.- odparł Syriusz, kiedy zeskakiwałam z jego pleców i spojrzał na mnie z wyraźnym rozbawieniem w oczach.- Co ja z tobą mam, Rudzielcu?

- Samo szczęście, Łapciu.- zaśmiałam się, a po chwili z większym spokojem odezwałam się ponownie.- Samo szczęście.

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now