Drżące ciało Minji leżało już na ziemi kiedy kierowałam się do wyjścia.
- Zapamiętaj moje ostrzeżenie.
Gdy wyszłam z pomieszczenia zauważyłam Jina, który stał przy drzwiach. Zatrzymałam się i rozejrzałam, żeby sprawdzić czy byliśmy sami.
- To przedstawienie było naprawdę godne podziwu. Prawie uwierzyłem w twoją niewinność.
- Mogę powiedzieć to samo o tobie. Dlaczego się wtrąciłeś? Jimin mógł coś zauważyć.
- Trzymała cię za tę słabą rękę.
Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął wycierać moje plecy, które z jakiegoś powodu częściowo były od krwi.
Kiedy zeskoczylam z mostu nabawiłam się poważnych ran i złamań. Najbardziej niebezpieczny okazał się uraz ręki, za którą trzymała mnie Minji. Uderzenie o taflę wody połamało mi w niej większość kości. Jin próbował mi pomóc, ale tylko niektóre nadawały się na operację. Czasami ból był tak silny, że od razu mdlałam. Chodziłam na rehabilitacje i ćwiczyłam razem z Jinem, zdeterminowana powrotem do sprawności. Tak nauczyłam się walki i obrony własnej. Kości jednak nigdy nie wróciły do pierwotnych miejsc.
- Kiedyś... odwdzięczę ci się za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- Chcę tylko, żebyś ze mną została... W ten sposób będę mógł cię chronić.
Chciałam się do niego uśmiechnąć, ale minęły lata od kiedy szczerze to zrobiłam. Zebrałam w sobie całą siłę na jakikolwiek pozytywny grymas.
- Co tu oboje robicie? - Jimin podszedł do nas, chwytając mnie za lewą rękę i odsuwając do tyłu. Poczułam przesuwającą się kość w nadgarstku i od razu ogarnął mnie paraliżujący ból. Syknęłam cicho, starając się ukryć cierpienie.
- Tylko rozmawialiśmy, Jimin. Możesz ją już puścić. - Próbował to powiedzieć spokojnym tonem chociaż wcale na takiego nie brzmiał. W jego oczach zauważyłam zmartwienie i niepokój.
- Dlaczego jesteś tu z moją żoną? Myślałem, że powiedziałeś, że potrzebuje trochę czasu dla siebie.
- Tak powiedziałem, ale zauważyłem Minji idącą w tym samym kierunku co Seomin, więc chciałem się tylko upewnić, że wszystko w porządku. Puść jej rękę. Proszę, Jimin.
Chłopak nie posłuchał, wzmacniając uścisk. Czułam jakby ktoś wbijał mi igły w rękę i klatkę piersiową, jakby ktoś podpalił mi skórę. Próbowałam się wyrwać, ale Jimin nie dawał za wygraną.
- Jimin proszę puść moją...
Nie usłyszał mnie i mówił dalej, wymachując naszymi rękoma w górę i w dół.
- To moja żona. Nie powinieneś się o nią martwić.
Jin zauważył moje cierpienie i ukrywanie bólu, więc nie wytrzymał. Ryknął tak głośno, że echo rozeszło się po holu.
- Jimin puść ją w tej chwili!
- Przekraczasz granicę, Jin. Jest moja. Zawsze była i będzie. - Dokładnie kiedy to powiedział, zabrakło mi jakiejkolwiek siły i osunęłam się na jego plecy. Jimin wyczuł kiedy spadałam i odwrócił się, by mnie przytrzymać. - Seomin? Co jest?
Próbował dotykać mojej twarzy, ale czułam tylko wszechogarniający ból.
- D-dom...
Chciałam wrócić do domu. Mojego, nie tego Jimina.
Jin przybiegł szybko i mocno odepchnął Jimina na bok, po czym uniósł mnie na swoich rękach. Młodszy próbował go powstrzymać, ale ten wychodził już z budynku. Widziałam Jimina oddalającego się coraz bardziej i zamknęłam oczy, mdlejąc.
CZYTASZ
as if ~ park jimin
Fanfictiongdzie dobra i niewinna dziewczyna schodzi na złą drogę, gotowa na krwawą zemstę 'można chwycić szkło i je rozbić, ale nigdy nie wróci do dawnego stanu. to niemożliwe. tak samo jak połamane resztki dobroci i niewinności...' tw: przemoc, samobójstwo...