Prolog-pierwsza godzina

6.9K 298 36
                                    

Siedząc na zimnej, brudnej podłodze celi, Harry zastanawiał się, jakim cudem się tu znalazł. Minął już tydzień... Chodź tak naprawdę minęła dopiero godzina, odkąd chłopiec został wepchnięty do najgorszej celi, znajdującej się na szczycie Azkabanu. Razem z nim w celi przebywali jeszcze bracia Lestrange; Rabastian i Rudolphus oraz Bellatrix.

Przez tą godzinę Bellatrix nie przestawała do siebie mamrotać, Rudolphus cały czas milczał nie zaszczycając chłopca spojrzeniem, jedynie Rabastian próbował się z Harrym komunikować, jednak bezskutecznie. Do tego, przez ten czas koło celi zdążyła przejść piątka dementorów rozsiewajacych dookoła siebie zimno i złe wspomnienia.

No, ale pewnie zastanawiasz się jak zaledwie trzynastoletni chłopiec znalazł się w najbardziej strzeżonym więzieniu w świecie czarodziejów. No cóż...

Wszystko zaczęło się pięknej piątkowej nocy... Nie, no nie oszukujemy się. Wszytko zaczęło się wyjątkowo ciemnej i zimnej piątkowej nocy. Harry spokojnie stał przy zlewie zmywając naczynia po Dursley'ach, ciotce Marge i Ripperze, kiedy (dość już pijana) Marge zaczęła wyzywać Lili i Jeamsa Potterów. Zielonooki słysząc to wpadł w nie małą złość i stracił kontrolę nad swoją magią. Nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, siostra Verona zaczęła puchnąć i unosić się w powietrze. Harry uświadamiając sobie co zrobił, szybko udał się po swój kufer, by jak najszybciej opuścić ten dom. Lecz i tym razem szczęście mu nie dopisywało bo gdy tylko otworzył frontowe drzwi stanął twarzą w twarz z trzema aurorami i dwoma użędnikami ministerstwa magii. Młody czarodziej został natychmiastowo aresztowany za użycie magii na i przy mugolach oraz bez procesu wtrącony do Azkabanu, gdzie powiedziano mu, że już nigdy nie ujrzy światła dziennego.

Tak więc teraz, siedząc w celi, Harry czuł wszechogarniający go smutek, nadal nie dowierzając, że znajduje się w tej piekielnej dziurze w której jedyną stałą rzeczą było uczucie pustki za każdym razem gdy koło celi przelatywał dementor.

Beznadziejnie... Tak, to jest beznadziejna sytuacja. Harry zatrząsł się z zimna i zaczął rozglądać się dookoła siebie tylko po to by napotkać żałosne spojrzenie, które rzucał mu Rabastian, który znów zaczął do niego mówić, przóbujac mu wyjaść jak wygląda więzienie, cele i jak wszytko tu funkcjonuje. Harry tylko opóścił głowę, nawet nie udając, że przejmuje się tą rozmową. Jego usta były suche i obolałe, a jedna myśl nie opuszczała go nawet na sekundę. Zielonooki wypóścił drżący oddech. On naprawdę tu był, to nie był koszmar. Historie opowiadane przez Rona, które niegdyś czarnowłosy uważał za mity teraz stały się, aż nadto prawdziwe.

~~395

Witam w prologu.

~~Leo

Wsadzony do celi ||Tomarry||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz