𝕭yła gwieździsta, cicha, spokojna, letnia noc. Wszystkie dusze i ciała pogrążone były we śnie. Ci, którzy nie spali krzątali się w domu, leżeli na łóżku cierpliwie czekając na nadejście snu, imprezowali, oglądali swój ulubiony serial. Niektórzy wyszli z domów na miasto w celu i tak nie wiadomym nikomu jak i również w niektórych przypadkach ich samym. Ciche cienie sylwetek przemykały w świetle latarni po ścianach budynków i po ziemi...
- Jasna cholera...
Z otchłani opuszczonego budynku rozległ się cichy szept...
- Ogarnij się i ruszaj, w końcu masz bandytów do złapania i wsadzenia do pierdla, to twoja robota!! No ruszaj dupsko i ich wreszcie złap! - krzyczał sam do siebie chłopak. Po jego zgarbionej lekko posturze i rękach którymi podpierał się na umywalce było można wywnioskować, że nie jest w najlepszym nastroju.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- No... Na co czekasz? Do tej pory tak żyłeś i bez jak najmniejszej skruchy mordowałeś tych skurwieli. Nigdy się nie wahałeś, nawet ręka ci nie zadrżała... Więc czemu... Dlaczego??? Dlaczego ja się waham? Z jakiego powodu? KURWA MAĆ-
Chłopak wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami, zostawiając za sobą stłuczone lustro. Skradając się, przylegając do ściany wyjrzał zza rogu i na wielkiej hali w budynku zobaczył paru groźnie wyglądających gangsterów.
- To oni...- wyszeptał - AAAA PIERDOLĘ TĄ ROBOTĘ! - wykrzyknął chłopak i jakby bez zastanowienia się w pełnej swej okazałości idąc pewny siebie krokiem na przód w stronę zdezorientowanych gangsterów, wyciągnął pistolet i zaczął spokojnie zaszczelać jednego po drugim.
Gdy stanął na środku, pośród walających się wkoło niego martwych ciał sam przystawił sobie pistolet do głowy...
- Nie. - Powiedział opuszczając broń - jeszcze nie teraz, muszę ją odnaleźć.