seventeen ✉

947 78 9
                                    

 
Perspektywa Lily

Kolejnej nocy spałam spokojnie. Obok mnie leżał Harry Styles, chłopak, który wyrwał mnie z piekła, jakim był Jace.

Tak, pamiętam go doskonale.. Chciałam o nim zapomnieć... o jego ochydnym dotyku... zapachu.. Zapytacie - Dlaczego nie pamiętasz Harry'ego? O tuż pamiętam..., ale nie tyle co Jace. Harry nie zadawał mi bólu.. Dawał mi wszystko co najlepsze - miłość, szczęście, plany na życie. Przy nim czułam, że jestem dla kogoś ważna. A Jace? Na każdy kroku poniżał, bił, gwałcił.. Tak, gwałcił mnie i to nie raz...

- Dzień dobry, kochanie.- Nagle z zamyślenia wyrwał mnie zaspany, ochrypnięty męski głos.:

- Cześć..

- Jak się spało?

- Dobrze, wreszcie mam do kogo się przytulić.. A Tobie?

- Czy ja ci wyglądam na poduszkę, myszko? - uśmiechnął się cwaniacko.

- Dzięki, świetnie. Fakt, że obudziłem się poraz kolejny przy Tobie, jest czymś pięknym. - dodał.

- Muszę iść do szpitala...

- Po co? Przecież mówiłaś, że jest już dobrze. - zdziwił się chłopak.:

- Bo jest.. Tylko, że to badania sprawdzające.. E..e no wiesz...

- Nie próbuj mnie okłamywać, Lily. Mów co to za badania?

- Spotkanie z...

- Z..?

- Z psychologie.. - powiedziałam, nie chciałam, żeby się dowiedział. Te spotkania były koszmarne. Musiałam komuś obcemu mówić.. co przeżywam, dlaczego boję prowadził samochód...

- Lily..? Dlaczego te spotkania? Pamiętasz coś sprzed wypadku?

- Depresja powypadkowa.. Miałam ją stwierdzoną trzy tygodnie przed wyjściem ze szpitala.. To przed ostatnie spotkanie... Miałam ci powiedzieć...

- Depresja!? Lily dlaczego nic nie mówiłaś? - Brunet zdenerwował się, ale wcale mu się nie dziwię.:

- Nie wiem...,Harry. Budzę się w szpitalu, cała obolała i niczego nie pamiętam. A najgorsze jest to, że czułam pustkę!? - wykrzyczałam, wstając z łóżka. Wyszłam z pokoju i zatrzasnęłam drzwi za sobą. Nie odwracając się za siebie, wbiegłam do łazienki i dopiero tam wybuchłam płaczem. Usłyszałam, jak Harry otwiera drzwi i wchodzi do środka.:

- Lily.. ja przepraszam. Rozumiem Cię, ale martwie się o Ciebie. - powiedział i mocno przytulił mnie do siebie.:

- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to wszystko przerasta..

- Przejdziemy przez to razem, kochanie. A teraz jeśli nie chcemy się spóźnić.. Pójdziesz się ładnie ubrać, a ja zrobię kawę.

- Dobrze, ale wolałam...

- Podwiozę Cię i bez gadania.

Poszłam szybko do pokoju i założyłam czarne legginsy, luźny biały sweterek, a do tego brązowe trampki, po czym zeszłam do Harry'ego.:

- Gotowa! - oznajmiłam jednocześnie lapiąc brązową torbę w korytarzu. Poczułam, jak Harry lekko mnie obejmuje.:

- Wiesz... czekałem na ciebie zbyt długo by teraz Cię wypuścić. - zaśmiał się.:

- Więc nie wypuszczaj. - odpowiedziałam z uśmiechem. Poprawiłam strój i wyszliśmy. Oczywiście zakluczając drzwi od mojego domu. Skierowaliśmy się w stronę samochodu stojącego po drugiej stronie ulicy. Harry otworzył mi drzwi, a następnie sam wsiadł do samochodu. Po 15 minutach spędzonych w ciszy, dotarliśmy na miejsce.:

- Yhm.. pewnie..

- Nie martw się. Będę przy tobie. O której kończysz spotkanie?

- Mm.. o 16. - odpowiedziałam spokojnie.

- Ok, więc plan jest taki. Przyjadę po Ciebie tutaj, zawiozę Cię do domu, żebyś mogła się przebrać i co tam dziewczyna musi i pojedziemy do Zayn'a.

- Ok.

- Tylko proszę uważaj na siebie, malutka.

- Odezwał się 'duży'. - zachichotałam. Zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam do szpitala, jak zwykle pełno tu pacjentów i ten specyficzny zapach. Od razu udałam się w stronę gabinetu psychologa. Młody doktor zmierzył mnie wzrokiem. Wyrywając się z jego spojrzenia usiadłam na sofie. Jak zawsze zaczął rozmowę od zdania "Czy coś się zmieniło?" Po długiej i burzliwej rozmowie, w końcu jestem wolna.:

- No cześć Lils, jak tam spotkanie? Dawno się nie widzieliśmy, prawda? - Odparł blondyn podchodząc do mnie coraz bliżej.:

- Przykro mi, nie znam cię.. J- ja muszę już iść. - odpowiedziałam spanikowana.:

- Jeszcze nie zaczęliśmy, kotku. Ode mnie nigdy nie uciekniesz. - Jace mówił to z rozbawieniem, ciągnąc mnie do zaułka. Był o wiele silniejszy, więc już po chwili zostałam przyciśnięta do zimnej i twardej ściany. Zaczęłam krzyczeć na tyle ile pozwalało na to moje gardło: "HARRY!!!"

- O tak, Lily! Krzycz jego imię, jak za dawnym czasów. On Ci nie pomoże. Nie tym razem...

- Zostaw mnie, proszę! - krzyczałam, gdy Jace zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Już miał mi wkładać ręce pod bluzkę, gdy pod wpływem impulsu kopnęłam go w krocze i wyrwałam się mu. Przerażona wybiegłam z zaułka i ujrzałam Range Rovera Harry'ego na podjeździe. Ujrzałam chłopaka rozmawiającego z jedną z pielęgniarek. Podbiegłam do nich i wtuliłam się w zdziwionego Loczka.:

- Kochanie..! Ty płaczesz!? Co się stało??

- J-jace.. tam.. - mówiłam przez płacz, pokazując ciemny zaułek. Nie mogłam dłużej.. Harry na szczęście domyślił się o co chodzi. Kazał mi zaczekać w aucie, a sam udał się we wskazane miejsce.

Perspektywa Harry'ego

Punktualnie przyjechałem po Lily. Uznałem, że wejdę do środka i ją poszukam. Dobrze pamiętam, jak kończy się jej wizyta w szpitalu. Mianowicie, zawsze kończy się zasłabnięciem. Przed wejście zatrzymała mnie jedna z pielęgniarek pytając o ogień. Zaczynałem się martwić. Nagle poczułem, jak dziewczyna mnie przytula i zaczyna płakać. Zdezorientowany spojrzałem na nią, a po chwili wszystko już było jasne. Jace.

- Zaczekaj w samochodzie. - powiedziałem do dziewczyny, a sam poszedłem rozprawić się z gościem, który znów próbuje nas rozdzielić. " Kurwa, spierdolił..."

Wróciłem do Lily.:

- Harry..

- Powiedź, że nic Ci nie zrobił. Kurwa, nie pozwolę mu... Nie tym razem.. - uniosłem na nią głos.

- Nie.. wyrwałam mu się.. - wyszeptała, spoglądając na krajobraz za oknem.  Położyłem rękę na jej udzie, by lekko ją uspokoić. Gdy już byliśmy pod jej domem oboje wysiedliśmy. Gdy zatrzasnęła drzwi kopnęła jedną z opon.

- Ej.!Delikatnie.!

- Baba..-Powiedziała cicho powstrzymując śmiech.

- Co?! Coś ty powiedziała.?!

- Chodź, muszę się napić.

- O nie, promyczku.

-Chodź już i nie marudź.!- Pociągnęła mnie za sobą do środka, co przyznam, bardzo mi się spodobało. Weszliśmy do domu Lily. Skierowaliśmy się do salonu i włączyliśmy TV.

-To co jedziemy do Zayn'a?- spytałem.:- Jeśli chcesz iść. - dodał.

-Nie chcę rozczarować Twoich znajomych, więc... chodźmy.-  Szybko wstała i chwyciła mnie za rękę. Poszliśmy do samochodu i wyruszyliśmy w stronę domu Zayn'a.

Letters to you ✉ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz