8. "E.R.Beth PRÓBA SAMOBÓJCZA/DEPRESJA"

212 14 2
                                    

- Mamo co się stało? - zeszłam z Justina i podałam jej szklanke z wodą.

- Rose miała wypadek.

- Co? - krzyknęłam.

- Szła do Ciebie do szpitala. Miała słuchawki w uszach. Nie słyszała, ani nie widziała nadjeżdżającego samochodu.

- Co z nią? - Czułam się słabo. Zaczęła boleć mnie głowa. Usiadłam na kanapie. Widziałam mroczki przed oczami.

*

Obudziłam się. Oh! Witaj samotna salo!

- Co się stało? - zapytałam mamy, która miała ręce schowane w dłoniach i nie zauważyła, że się obudziłam.

- Emily! Moje dziecko! - przytuliła mnie. - Miałaś krwotok z nosa. Krew ciągle leciała i leciała. Trafiłaś tutaj.

Próbowałam przypomnieć sobie co się zdarzyło zanim zemdlałam. Przypomniałam sobie. Rey.

- Co z Rey? - spojrzałam na mamę, która momentalnie zbladła, a oczy jej się zaszkliły. - Mamo... -ciągłam.

- Rey nie żyje.

Świat mi się zawalił. Moja kochana Rey. Zaczęłam płakać tak strasznie.

- Emily...

- Wyjdź!

- Emily...!

- Nie słyszałaś, kurwa? Wyjdź stąd! -krzyczałam.

Mama wyszła.

Chciałam w coś przywalić. Obok mnie leżało coś z ostrym kątem. Jakiś przedmiot do badań.

KUUURRWAAA! - krzyknęłam i pociągłam ostrym przedmiotem po lewym nadgarstku.

Krzyczałam jeszcze bardziej zanosząc się płaczem. Chciałam umrzeć. Ponownie straciłam przytomność.

Ponownie obudziłam się na samotnej sali. Tym razem siedział obok mnie Justin. Jak to możliwe? Przecież tylko rodzina może tu przebywać.

- Emily...

- Justin. - dotknęłam ręką jego włosów. Zapiekła mnie. Miałam na niej bandaż oraz "bransoletke" na której było napisane : "E.R.Beth PRÓBA SAMOBÓJCZA/DEPRESJA" Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Odpięłam ją i rzuciłam w róg pokoju.

NIE, nie, nie, NIE, NIE, NIE! - zaczęłam krzyczeć. - REY,MOJA MALUTKA, MOJA REY... - płakałam.

- Emily, uspokój się. - Justin mnie przytulił. - Kochanie. Bądź silna. Moje słoneczko...

- Justin... -zaniosłam się płaczem. -Wszystko mi się wali na głowe, a huragan przygniata jeszcze ten ciężar. Jak mam dać sobie radę. Jak dobrze, że niedługo mnie tu nie będzie.

- Nawet nie waż się tak mówić! Masz żyć! Masz do kurwy nędznej żyć!

- Justin,do cholery! Kiedy zdasz sobie sprawę że ja umieram?

- Nigdy! Nigdy nie dotrze do mnie to,że tracę coś, co jest dla mnie najważniejsze!

-
Nawet dzisiaj dodałam kolejny:) powodzenia w czytaniu.Zostawcie choć jeden komentarz!Proszę! Jedenkomentarzjedenkomentarz!

Przeszłość powraca/J.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz