Liv
Rzuciłam mu się w ramiona wcześniej dając Jass Will'owi. Mocno ścisnęłam Noa czując jak zaczynam drżeć, a łzy zaczynają mi napływać do oczu. Noa przeprosił wszystkich na chwilę i trzymając mnie w ramionach przeniósł nas do pokoju.
-Shhh...- pogładził mnie po plecach. Czułam jak na chwilę zesztywniał co oznaczało, że wysyłał wiadomość do wszystkich mężczyzn, by stanęli do wojny i kobiet jeśli chcą stanąć do walki.
-Ale D-la_czeg-go oni t-to ro-bią pr-rzec-ież Jas-min nik-komu nie zag-raża- wychlipałam mimo, że znałam odpowiedź
-Kocham Cię Iskierko musisz o tym pamiętać - mówiąc to cmoknął mnie lekko w usta
-Nie, nie, nie, nie! Nie zgadzam się! Nie idź!- zaszlochałam wtulając się w niego
-Kochanie... Wrócę. Postaram się wrócić, ale nie tylko ja tu mam misję... Do domu watahy kierują się wszystkie kobiety w ciąży, z małymi dziećmi czy po prostu staruszki. Musisz się nimi zająć dobrze?- spytał, a ja kiwnełam lekko głową
-nie zawiodę cie- szepnęłam odsuwając się lekko od niego
- I pilnuj Jasmin. Ona jest z tobą najważniejsza. Jeśli wam się coś stanie to...- niedokończył, bo głos mu się lekko złamał
-Obiecuje, ale chciałabym, żebyś ty też mi coś obiecał... Jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy...co oczywiście nie jest żadnym wstydem, bo każdy czasem potrzebuję pomocy... To przekaz mi to w myślach
-Olivia...
-Nie Noah. Mówię poważnie. To, że jesteś alfą nie oznacza, że nie masz prawa prosić o pomoc! To, że jesteś Alfą oznacza, że potrafisz przyznać się chociażby samemu przed sobą, że potrzebujesz pomocy! Jestem twoją wybranką, więc jako, że tu jesteś moim ukochanym masz mnie poprosić o pomoc za nim mogłoby się zdarzyć najgorsze! Rozumiesz to?!- uniosłam się lekko
-Dobrze Iskierko...- szepnął i połączył nasze usta w pocałunku, który wyrażał więcej niż tysiąc słów... Nasz strach o siebie, miłość, ból na myśl o stracie i mimo sytuacji w jakiej się znajdujemy... pożądanie
-Przygotuj się... Ubierz się jak trzeba, bo mamy jeszcze kilka minut i zabezpiecz się. Ja pójdę przygotować Jass i dziewczyny. Na moje nieszczęście trzeba też wziąść moich rodziców...- warknęłam pod nosem i przejechałam językiem po szyi Noa. Nacisnęłam ustami na jego czuły punkt i zassałam przez co nie mógł powstrzymać się od jęku. Zaczęłam mu robić szybką, ale dużą malinkę, a gdy skończyłam podmuchałam swoje dzieło podczas, gdy jego przeszedł mocny dreszcz- pamiętaj o nas tam na walce- szepnęłam uwodzicielsko i wzięłam z szafy na szybko jakieś ubrania biegnąc do łazienki. Znajdując się w niej ochlapałam twarz zimna wodą i spojrzałam w lustro. Byłam cała zaryczana i popuchnięta co nie powinno zdarzyć się lunie stada, więc szybko przemyłam twarz i założyłam na siebie;
Związałam włosy w szybkiego kucyka, a następnie pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki szybko biegnąc na dół. Założyłam swoje adidasy i podeszłam do córeczki. Szybko wzięłam ją na ręce i wyszłam do innego pokoju gdzie spokojnie mogłam ją nakarmić. Czy karmie dalej piersią? Tak. Nie chcę by moja mała dzidzia piła mleko modyfikowane bez większego powodu. Rozpiełam bluzkę, a potem stanik i przystawiłam Jass do piersi. Dziewczynka od razu wzięła się za jedzenie, a ja no cóż miałam chwilę, by pomyśleć jak to rozegrać. Mała czując, że się denerwuje co chwilę szypała mnie w brodawki przez co niemal mi się chciało płakać. Do pokoju wszedł Noa i gwałtownie się zatrzymał, ale tym razem nie wiem z jakiego powodu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego wzrok jest utkwiony w mojej piersi... Pff...Faceci-Oli-via- zająknął się Alfa i od razu odchrząknął- wszystko okej? Poczułem, że coś jest nie tak, więc oco chodzi?
-skoro już mi patrzysz na piersi to spójrz dokładniej- prychnęłam i poczułam jak Jass znów mnie ugryzła. Jałć... Noa podszedł do nas i kucnął, a następnie złączył nasze usta razem przez co ja się rozluźniłam, a Jasmin zaczęła normalnie pić mleko. Gdy nagle ktoś wszedł do pokoju przez co oderwaliśmy się od siebie patrząc na osobę, którą była moja matka
-A, więc tak się szykujecie na wojnę?- prychnęła- Jeszcze ją tu bzyknij macie przecież czas
- To, że pani tu jest i zaraz pójdzie pani do domu watahy gdzie stado moje i Liv będzie panią i pani męża bronić nie znaczy, że zaraz nie możemy was wrzucić w sam środek wojny gdzie nie przetrwacie ani minuty, więc niech pani stuli ten zapluty pysk i da mojej ukochanej nakarmić nasze dziecko, bo póki ona jest zdenerwowana udziela się to i Jasmin, a chyba wie pani co to oznacza. Także proszę opuścić ten pokój, bo spełnię swoją groźbę, a mogę nawet obiecać, że nikt za wami nie będzie tęsknił- warknął Noa na nią ukazując swoje kły
Kobieta prychnęła i wyszła z pokoju. Odsunęłam Jass od piersi i wstałam nie krępując się tego, że przy przeznaczonym jestem w odkrytych piersiach. Mężczyzna jak zwykle patrzył na moje piersi, więc podałam mu Jass i się zapięłam. Noah jęknął zawiedziony, a ja przewróciłam oczami i zabierając od niego Jasmin cmoknęłam go w usta. Wyszłam z pokoju kierując się tam gdzie byli wszyscy. Podeszłam do kobiet plus moich rodziców i pokierowałam ich do domu watahy. Gdy tam byliśmy zastałam strażnika, który nas pilnował z drugim i sprawdzał kto już przyszedł, a kogo jeszcze nie ma. W domu watahy jest w piwnicach taki bunkier, więc od razu tam skierowałam wszystkich. Jasmin zostawiłam z Sophie, która mimo, że udaje chamską jest mega miła, a bynajmniej dla mnie.
Wszystko dzieje się tak szybko, że w sumie odkąd się dowiedziałam o tym, że już tu idą minęło ok. 30 minut, więc no... W schronie było dużo łóżek tak, by każdy mógł sie położyć i odpocząć. Do tego było dużo wody i ogólnie jedzenia. Strażnik powiedział, że to już wszyscy i zamknęliśmy schron, a zanim to jeszcze raz przeliczyliśmy wszystkich. Wzięłam Jass od Sophie i podeszłam do swojego łóżka. Usiadłam na nim i pomyślałam o Noa... Co z nim teraz?
•Wszytko okej? Pamiętasz, że w razie czegoś masz mi powiedzieć prawda?•
C.d.n
Tak wiem jestem okropna😂😂
jest zdjęcie?
Co myślicie o tej części?
CZYTASZ
•°•You're mine°•° ZAKOŃCZONA
Hombres LoboHistoria opisuje dziewczynę, która przeprowadza się na Karaiby, by poznać nowe zakątki świata. Jednak dziewczyna ma problem. Nie jest zwykłym człowiekiem. Przy chociażby najmniejszej kropli wody ma 30 sekund, żeby się ukryć, skoczyć do oceanu, bądź...