11

778 50 60
                                    

-*JESZCZE DODAM niektóre momenty mogą nie zgadzać się z logiką całego świata ale poprostu dajcie mi popłynąć😌*-

Levi P.O.V:

Siódma rano. Wstałem z łóżka, przebrałem się jak zwykle w mundur i wyszedłem obudzić czterooką, która zapewne zasnęła czytając książkę. Moje przypuszczenia były trafne. Zastałem Hange siedzącą z głową odchyloną mocno do tyłu, a w rękach trzymała książkę.

-Hange. - Powiedziałem z jakąś nadzieją na to, że czterooka się obudzi. - Hange. - Znów nic. Delikatnie dotknąłem jej ramię, chociaż to znowu nic nie dało. - Kurwa, Hange tytany ci zabili.

-Co?! - A oto nowy sposób na budzenie czterookiej.

-Nic. Idź się umyj bo nie robiłaś tego dobry tydzień. - Odebrałem książkę z jej dłoni i odłożyłem na jej wcześniejsze miejsce na półce.

-Tu byś się zdziwił. Robiłam to równe kilka godzin temu. - głupawy uśmiech pojawił się na jej twarzy.

-Ta...Uznajmy, że ci wierzę... - Wróciłem na swoje stałe miejsce przesiadywań, czyli mój fotel i zacząłem przeglądać dokumenty podrzucone przez nowego sługę brwiastego, Arthura. Nie dość, że cała jego postać była denerwująca, to jego charakter jeszcze bardziej. A już najbardziej wkurzające jest to, że będzie pracował z Hange. - Nie powinnaś iść spotkać się z Arthurem?

-Może. Ale lepsze pytanie, czy mi się chce? Otóż nie.

Nic na to nie odpowiedziałem tylko wróciłem wzrokiem do papierów. Nie musiałem długo czekać, a Hange i tak wyszła, prawdopodobnie do Arthura. Nie zostało mi nic innego jak zacząć się wypełniać te ścierwa, a potem oddać je Erwinowi.

-*skip time około miesiąca bo ja mogę*-

Pod wieczór zawitałem w gabinecie brwiastego.

-Papiery oddaje. - Powiedziałem tylko cicho rzucając je na jego biurko.

-A właśnie Levi, sprawa jest.

-Co znowu?

-Wyprawa. Tu masz wszystko co ci potrzebne.

-Że znowu? Powaliło ci się do reszty?

-Cóż bywa. A i przekaż Hange, ze trochę pozmieniały oddziały. Wiesz żeby ciekawiej było.

-Czyli ci się serio już życie znudziło?

-Może i tak, a teraz proszę cię o wyjście mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.

Patrząc na plany wyszedłem z jego gabinetu. Najgorszą rzeczą w nich była pozycja Hange. Była postawiona w najbardziej narażonym miejscu plus w tym swoim „nowym oddziale" miała same szczeniaki, które na nic się nie nadadzą.

Gdy wszedłem do swojego pokoju zastałem nikogo innego jak Hange siedzącą na kanapie.

-Ooo widzę, że wróciłeś. -Odezwała się gdy tylko zobaczyła mnie w framudze. - Oj chyba ktoś jest wkurzony.

-Od niego się nie da wrócić normalnie. -Mówiąc to usiadłem znów na swój fotel. - Mam rozumieć, że twoja noga jest już zdrowa?

-Oczywiście! A w ogóle co ci mówił brwiasty?

-Eh...wyprawa jest

-*Tak tylko dodam, że tam się stanie więcej niż w moim życiu.*-

-Uuuu! Świetnie, a wiesz kiedy może?

-Za niedługo. Szykuj się lepiej.

-Ale mi się nie chce! - Chociaż powiedziała to co powiedziała i tak wstała i podeszła do drzwi.

𝑵𝒐𝒄 - Hange X LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz