Po zjedzeniu śniadania udałam się wraz z moją młodszą siostrą na przejażdżkę konną. Uwielbiam jeździć na mojej białej klaczy o imieniu Fala. Gdy moja młodsza siostra ekscytowała się przejażdżką ja zaczęłam rozmyślać o Nate. Niedługo wyjdzie za mąż, dokładnie za 3 miesiące, a ja nawet nie poznałam jej wybranka. W oczach mamy jest on po prostu idealny. Nate wiele razy opowiadała mi o nim lecz ja nigdy nie miałam sposobności go poznać. Gdy przyjechał on aby poznać moją rodzinę ja niestety przebywałam na obozie. Ale cóż, dowiedziawszy się, że mają oni niedługo przyjechać całą rodziną do nas abyśmy wszyscy mogli się lepiej poznać wiedziałam, że jeszcze nic straconego.
Po zakończeniu naszej przejażdżki udałam się do swojego pokoju aby sie odświeżyć i przebrać. Postanowiłam ubrać czarne ogrodniczki, białą koszulkę oraz białe trampki. Schodząc na dół zauważyłam, że służba oraz mama krzątają się po domu w niebywałym tempie. Mama zauważyła mnie i podeszła do mnie oznajmiając abym się przebrała w sukienkę, żeby dobrze się prezentować w oczach naszych gości, którzy mają zaraz przyjechać. Moją głowę zaczęła zakrzątać myśl o jakich gości mamie chodziło. Wiedziałam, że na pewno będą to jacyś ważni ludzie skoro mama postawiła na nogi całą służbę, a sama zaczęła pomagać. Przechodząc obok pokoju Nate zauważyłam przez otwarte drzwi, że siedzi ona na łóżku i trzęsie się. Zawsze ona tak wygląda gdy denerwuje się czymś ważnym. Postanowiłam jednak jak najszybciej wykonać polecenie mamy i udałam się do mojego pokoju. Stojąc przed szafą zastanawiałam się jaką sukienkę założyć. Wybrałam białą sukienkę do kolan z wyhaftowanymi błękitnymi kwiatami, sukienka jest przed kolana i sama w sobie ma urok, dobrałam jeszcze białe baleriny, ubrałam się i wyszłam z mojego pokoju. Idąc korytarzem w stronę schodów postanowiłam wstąpić do mojej siostry, jednak nie było już jej w pokoju. - Anabell choć prędko na dół. Już przyjechali !- pędem udałam się na dół i stanęłam w rządku między moimi siostrami. Przed nami stali już moi rodzice. Spojrzałam kątem oka na moją starszą siostrę pytającym wzrokiem. Ona zauważywszy to pochyliła się w moją stronę i powiedziała - A zaraz poznasz mojego wybranka i jego rodzinę.
Wśród holu rozniósł się dźwięk dzwonka. Tata skiną głową do kamerdynera aby ten otworzył drzwi. W ciągu kilkunastu sekund w naszym holu pojawiło się 5 zupełnie mi obcych osób. Na wprost nas stał wysoki brunet, który zapewne był głową rodziny, a obok niego stała zapewne jego żona, z wyglądu wyglądała bardzo młodo. Włosy ma koloru blond i jest średniego wzrostu, zupełnie jak moja mama. Moi rodzice podeszli do nich i zaczęli się witać z uśmiechem. Rodzice postanowili nas w końcu przedstawić. Uścisnęłam dłoń mężczyzny, którego imię brzmi Szymon. Wydaje się on być całkiem sympatycznym człowiekiem,. Następnie podeszłam do kobiety o imieniu Wiktoria, która zamiast podać dłoń objęła mnie w ciepłym uścisku. - Pozwólcie, że przedstawimy wam resztę naszej rodziny- powiedział Szymon- Oto nasz najstarszy syn Nataniel, którego mieliście już sposobność poznać- mówiąc to Nataniel podszedł do nas i przywitał się. -Oto nasz najmłodszy syn Franciszek- mówił wskazując na małego chłopczyka, który w natychmiastowym tempie przywitał się z nami ale dłużej pozostał przy Felicji. -A oto nasz średni syn Dylan- odezwała się Wiktoria, która wskazała na młodzieńca, który właśnie pojawił się w naszym holu. Przywitał się on z moimi rodzicami i siostrami, ale gdy podszedł aby się przywitać jego wzrok utrzymywał się na mnie dłużej niż na resztę mojej rodziny. W jego pięknych, dużych i brązowych oczach zauważyłam pewien blask. Jego brązowe włosy były w nieładzie. On zaś sam był niczego sobie. Był wysoki, dobrze zbudowany oraz przystojny. Z moich dalszych rozmyślań nad brunetem wyciągnęła mnie moja mama, która oznajmiła mi, że mam zaprowadzić właśnie Dylana do pokoju na przeciwko mojego. Uczyniłam tak jak mi kazano. Wskazałam brunetowi aby podążał za mną. Szliśmy po schodach w milczeniu ramię w ramię. Gdy weszłam do tymczasowego pokoju Dylana usłyszałam jak drzwi się za mną zamykają. Brunet podszedł do mnie mówiąc - Sądziłem, że wynudzę się tutaj przez najbliższy miesiąc- mówił do mnie gdy stanął jakieś dwa metry przede mną. - Jestem Dylan, a ty to zapewne Anabell jeżeli mogę spytać- mówił tak wciąż patrząc się w moje oczy. - Tak. Mam na imię Anabell, ale możesz mówić mi Ana- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - A więc miło mi Ciebie poznać Ana- mówił z lekkim uśmiechem. - Ciebie również Dylanie- powiedziałam próbując ukryć mój śmiech. - Czy w moim wyglądzie jest coś nie tak, że się śmiejesz ?- zapytał również starając się nie śmiać. - Ależ nie. Ja po prostu śmieję się z naszego kamerdynera, który wszedł przed chwilą do ,,twojego'' pokoju z walizkami i wygląda on na całkiem zmęczonego. Czy ty wozisz ze sobą cegły aby inni zmęczyli się z wnoszeniem twoich walizek ?- powiedziałam podchodząc do Raya, naszego kamerdynera, i klepiąc go lekko po plecach na co on się tylko uśmiechną, ukłonił, i wyszedł. - Chyba go wystraszyłaś, że tak szybko wyszedł- powiedział Dylan ledwo powstrzymując śmiech. - Bardzo śmieszne. Tam masz łazienkę, a za 20 minut wszyscy spotykamy się w jadalni na dole na obiedzie- uśmiechnęłam się i wyszłam. Po zamknięciu drzwi pomyślałam sobie, że to będzie ciekawy miesiąc.
CZYTASZ
To nie tak mój koszmarze...
Teen FictionCzy życie normalnej nastolatki może odmieniać się z każdym kolejnym dniem ? Czy upora się ze swoim największym koszmarem ? Czy Anabell będzie potrafiła odgadnąć swoje uczucia ?