3.

976 55 36
                                    

Kilka godzin później, w gabinecie pewnego starca siedziała dwójka chłopców. Staruszek, a dokładniej dyrektor Hogwartu, Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore, spojrzał na chłopców z politowaniem. Poprawił swoje prostokątne okulary i pokręcił głową. Dwójka chłopców, pewien brunet i blondyn wpatrywali się w ziemie. Ich postawy tak podobne, a jednocześnie tak inne. Blondyn patrzył kontem oka wściekle na drugiego, wycierając krew ze złamanego nosa. Za to brunet wpatrywał się w swoje dłonie z lekkim zmęczeniem. Dokładniej byli to dwaj szkolni wrogowie, Draco Malfoy oraz Harry Potter. 

- Rozumiem - pokiwał głową niebieskooki starzec - widzę, że nic na was nie działa. Wspólne szlabany, odejmowane punkty. - zaśmiał się pod nosem, za co został obrzucony dwoma pytającymi spojrzeniami - Postanowiłem więc, że od dzisiaj macie być dla siebie mili. Jako, iż żadna siła nie działała, za każde jedno naruszenie tego, drugi zobaczy wasze wspomnienie, którego się wstydzicie. - na to zdanie brunet spiął się - Z każdym kolejnym naruszeniem, będziecie poznawać gorsze sekrety. Prowokowanie drugiego tylko po to, aby poznać wspomnienie, jest surowo zabronione i już wtedy ja się z wami policzę - lekki uśmiech starca prędko zamienił się w pełen chłodu wzrok, który przeszył nastolatków - wracając - wyraz twarzy dyrektora lekko się rozluźnił. W głowie bruneta zaczął kiełkować mały plan, aby po prostu trzymać się z dala od blondyna. - żeby uniknąć tego, że będziecie się po prostu unikać - ciągnął dalej starzec, jakby czytając w myślach Harry'emu - będziecie razem dzielić dormitorium oraz chodzić na takie same lekcje, a do tego dzielić ławkę. Plan ustalę wam ja. Jeść będziecie mogli przy swoich stołach. - powiedział uśmiechnięty Albus, a w głowach nastolatków wirowały plany na śmierć dyrektora - Pamiętajcie tylko, mam was na oku. - w niebieskich oczach jakby coś błysnęło i mimo spokojnego wyrazu twarzy starca, chłopcy wiedzieli, że kłótnia nic nie da. Jedynie bąknęli pod nosem ciche ,,do widzenia" i ruszyli w kierunku drzwi.

- Profesor Snape, zaprowadzi was do waszego nowego dormitorium - starzec uśmiechnął się do nich lekko i zanim którykolwiek z chłopców zdążył zaprzeczyć, drzwi zamknęły się im przed nosem. Brunet i blondyn chwile wpatrywali się w drzwi. Pierwszy wzrok, odwrócił Malfoy. Zmierzył Pottera wściekłym wzrokiem. 
- Zadowolony? Gratulacje, rodzice byliby dumni - syknął.
Już po sekundzie, Harry'emu przed oczami zaczęły się pojawiać obrazy. Brunet oparł rękę o ścianę, aby się nie wywalić. 

Zielonooki stał w łazience. Nagle do łazienki wszedł chwiejnym krokiem, a raczej został wprowadzony przez Blaise'a Zabbiniego, Draco.

 Chwile zajęło zrozumienie brunetowi, że ogląda właśnie jedno z wspomnień blondyna. - Ah no tak, był dla mnie ,,niemiły"- pomyślał sarkastycznie Harry. Jego dalsze rozmyślania przerwał czyjś głos. 
- Nawaliłeś się jak świnia - pokręcił głową zmęczony mulat. Blondyn chciał zaprzeczyć, ale jedyne co wyszło z jego ust to resztki jedzenia oraz picia, które wylądowały na butach Blaise'a. 

W chwili, w której szarooki zwracał wszystko co miał w żołądku, do łazienki weszła szybkim krokiem Hermiona. - Zaraz, Hermiona? Co ona tu robi? - pomyślał Harry. 
- Profesor Snape kazał przekazać, że - dziewczyna urwała i spojrzała zdegustowana - Wielki arystokratyczny dupek wymiotuje? - prychnęła z pogardą dziewczyna - Nawet alkoholu nie umiesz pić z umiarem. W każdym razie, profesor Snape cię woła Draco, teraz. - uśmiechnęła się wrednie i wyszła z łazienki. Malfoy jakby nagle wytrzeźwiał i spojrzał skołowany za Granger.
- Szlama się wygada - powiedział w miarę wyraźnie jak na swój stan blondyn. W takim wypadku nawet Snape mu nie pomoże. Picie wódki raczej nie należało do rzeczy dozwolonych. 

- Nie wygada się, już Pansy o to zadba. Aczkolwiek gratulacje - zaśmiał się mulat i poklepał po plecach szarookiego - właśnie ktoś kim gardzisz zobaczył cię w świetnym stanie. - pokręcił głową i ruszył w stronę wyjścia z łazienki - Ogarnij się Draco i do Snape'a. - Zabbini wyszedł z łazienki rozbawiony, pozostawiając dumę Malfoy'a zdeptaną. 

Harry znowu znalazł się na korytarzu. W jego głowie roiło się jeszcze więcej myśli niż zazwyczaj. Spojrzał na blondyna i otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale dłoń Malfoy'a szybko go powstrzymała. 
- Ani mi się waż komentować - syknął Draco przyciskając dłoń do ust Harry'ego. Brunet jakby skamieniał. Nie mógł się poruszyć. Postawa, którą przybrał szarooki, kojarzyła mu się tylko z wujem. Wszystkie mięśnie zielonookiego spięły się, oddech przyspieszył, a oczy szybko się zamknęły. 
- Potter? - spytał blondyn, niepewnie się odsuwając, patrząc czy, aby na pewno, to nie podstęp. Brunet uchylił powieki i przełknął ślinę, po czym przeszedł go dreszcz obrzydzenia. 

- Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Dotykaj. Bez. Wyraźnego. Pozwolenia. - wycedził zielonooki trzęsąc się lekko. Malfoy zdusił w zarodku chęć pojechania po rodzicach niższego i jedynie spytał.
- Co to niby było, co? - prychnął - I co z tymi czarami, gdzie niby twoje wspomnienia co? Wiedziałem, że masz fory. - przewrócił oczami. - Przecież był dla mnie ,,niemiły". Wiedziałem, że ten szurnięty staruch będzie faworyzował pupilka - pomyślał Dracon.

Dalszą dyskusje, przerwało pojawienie się Snape'a...

---

Jakby ktoś nie zrozumiał o co chodziło w tym rozdziale, niech śmiało pisze </3

Zniszczony/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz