Rozdział 6
Poranek minął profesorowi eliksirów dość szybko. Arthur po śniadaniu wybrał się na spacer po błoniach. Po udanym spacerze ruszył do pokoju nauczycielskiego, gdzie miała się odbyć rada pedagogiczna. Wszedł do środka, gdzie była już większość profesorów. Wszyscy spojrzeli na siebie i zaczęli szeptać coś między sobą. Przywitał się po czym ruszył do wolnego miejsca obok Matta. Pomieszczenie było nieduże, znajdował się tam stół oraz szafy z książkami, po prawej stronie przed oknem stały dwa fotele ze stolikiem. Do pomierzenia weszła dyrektorka ze swoim zastępcą i zajęli miejsce u szczytu stołu. Gdy zajęli miejsca dyrektorka odezwała się swoim profesorskim tonem:
-Witajcie po przerwie, drodzy profesorowie. - po przywitaniu, dyrektorka przedstawiła nowych profesorów oraz nowych opiekunów dwóch domów. Gdy skończyła rozległy się rozmowy, zdziwienia, oburzenia oraz niedowierzenia.
-Pani dyrektor, ale ktoś kto nigdy nie był gryfonem nie może być opiekunem tego domu to niedopuszczalne.
-To jest jeszcze dopuszczalne, ale żeby skazaniec był opiekunem domu to już szczyt wszystkiego - powiedziała jedna z profesorek i spojrzała gniewnie i z pogardą na Severusa, ten nie przejął się tym, tylko patrzył przed siebie beznamiętnym wzrokiem.
Minerwa po wysłuchaniu wszystkich oburzeń i sprzeciwów oznajmiła:
-Moi drodzy, macie prawo się ze mną nie zgadzać, lecz musicie wiedzieć, że nie sprowadziła bym do Hogwartu byle jakiego profesora. Nasza szkoła jest najlepszą szkołą w Wielkiej Brytanii, dlatego też profesorowie, którzy tu uczą muszą dorównywać rangą szkole. Nowym opiekunem domu Slytherina został profesor Snape, ponieważ nie ma innego odpowiedniego profesora, który mógłby zająć tę posadę. Decyzja została już podjęta, Was proszę o ciepłe przyjęcie naszych nowych profesorów oraz zapoznanie ich z naszą szkołą.
Po tej wypowiedzi, dyrektorka przeszła do planów i założeń na nadchodzący rok szkolny.
Arthur po tej radzie dowiedział się, że większość nauczycieli nienawidzi i gardzi Snapem. Dlatego decyzja dyrektorki wzbudziła takie poruszenie. Profesor eliksirów dziwił się w sumie, dlaczego aż tak nienawidzą go. Zrekompensował swoje winny działając na rzecz dobra to czemu mu tak po prostu nie wybaczą? Dziwił się mężczyzna. Po długiej i męczącej radzie udali się do Wielkiej Sali na obiad.
Po zjedzonym posiłku Williams udał się nad jezioro. Już z oddali widział tam stojącą postać w czerni. Był to nie kto inny jak Severus Snape.
-Śledzi mnie Pan, Panie Williams? - zapytał z drwiną Snape, gdy Arthur był w miarę blisko.
-Skąd Pan wiedział że to ja? - zapytał Williams stając obok mężczyzny patrząc na jezioro.
-Czuć Pana magię na kilometr. - prychnął Snape.
-Jestem tu zaledwie dwa dni, a Pan już rozpoznaje moja magię?
-Jestem w stanie wyczuć silną magię. A Pana zdaje się taką posiadać. Do tego w specyficzny sposób się odznacza.
Arthur zmarszczył brwi i popatrzył na mężczyznę pytającym wzrokiem - Co znaczy, że w specyficzny sposób się odznacza?
-Czyli nie czuję jej tak po prostu jak resztę, tylko ta zachowuje się tak jakby ewidentnie chciała dać o sobie znać. - odpowiedział Severus patrząc na mężczyznę.
-Ciekawe - powiedział zaintrygowany Williams patrząc w czarne tunele Snape'a. Stali tak wpatrując się w siebie, lecz Arthur pierwszy odwrócił wzrok, bo miał wrażenie jakby mężczyzna próbował dowiedzieć się o nim wszystkiego samym wzrokiem.
-Nie lubią tutaj Pana - stwierdził Arthur przerywając cisze.
Snape prychnął po czym dodał - Myśli Pan, że mnie to interesuje?
-A nie powinno?
-Zawsze na pytanie odpowiada Pan pytaniem? - spytał zirytowany Severus patrząc na mężczyznę po czym odwrócił się i ruszył do zamku.
Williams stał jeszcze przez chwilę patrząc na jezioro po czym ruszył do swoich kwater.
Idąc myślał nad sposobem w jaki Snape na niego patrzył. To nie było zwykłe spojrzenie, coś było w tym spojrzeniu, ale Arthur nie potrafił tego nazwać. I ta magia. Dlaczego akurat jego zachowywała się w ten sposób. Owszem był potężnym czarodziejem, ale dlaczego jego magia reagowała w ten sposób na Snape'a? Wchodząc przez gabinet do kwater ruszył prosto do regału i postanowił poszukać coś na ten temat w księgach. Niestety nic ciekawego nie znalazł.
Przed kolacją postanowił zmienić garnitur na bardziej oficjalny. Stanął przed lustrem, przejrzał się. Miał na sobie szare spodnie od garnituru, białą koszulę, szarą kamizelkę oraz czarną muszkę pod szyją. Podszedł do łózka, wziął marynarkę i zarzucił ją na siebie. Użył swoich ulubionych perfum i ruszył na kolację.
Wielka Sala wyglądała tak samo jak wcześniej, z tą różnicą, że na środku stały o dwa stoły więcej. Profesorowie powoli się schodzi i zajmowali miejsca. Arthur, który stał w wejściu usłyszał za sobą:
-Czuć z daleka, że szedłeś korytarzem - powiedziała z uśmiechem Minerwa dotykając ramienia mężczyzny. Ten spojrzał na jej dłoń, a później w oczy i powiedział z rozbawieniem - przyznaj, że lubisz zapach tych perfum.
Kobieta uśmiechnęła się i powiedziała - chodźmy zająć miejsce.
Tak też uczynili, Arthur zajął swoje miejsce obok Matta. Kolacja przebiegała w towarzystwie cichych rozmów.
CZYTASZ
Więź Miłości | Severus Snape x OC
FanfictionSześć lat po bitwie o Hogwart. Severus Snape przeżył i uczy wciąż w Hogwarcie. Jest wolny i prawie od nikogo niezależny. Czemu prawie? Być może dlatego, że musi odpowiedzieć za swoje błędy przeszłości. W Hogwarcie pojawia się dwóch nowych profesorów...