- Szybciej, szybciej. - poganiałam.
Wstała i stanęła obok mnie, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że demon mimo chęci mordu nawet nie drgnął. Ustała na tylnych kończynach, a jej skóra, która przypominała skórę węża, robiła się przezroczysta w miejscach przechodzącego ognia. Ona paliła się od środka. Demon darł pazurami swoje łuski, jakby chciała pozbyć się przemieszczających płomieni, niszczących demona wewnątrz. Jeśli w ogóle Istota mroku miała jakieś.
- Wszystko z wami dobrze? - spytał Raymond, zbiegając ze schodów.
Obejrzałam się, spoglądając na mężczyzn, po czym z powrotem swoją uwagę skierowałam na demona, który wydał z siebie przeraźliwy jęk i zamienił się w garść popiołu. Zamrugałam kilkakrotnie, w duchu odczuwając ulgę, że to jest już koniec.
- Bridget, zranił cię? - spytał Raymond, sprawdzając pod obdartym rękawem jej rękę.
- Nie, przewróciłam się. A od kiedy ty się o mnie martwisz?
- Wyobraź sobie Panienko, że to jest ważne, bo przez ranę demona szybko może zdać się śmiertelne zakażenie.
Odpowiedział Alycent zamykając drzwi wejściowe.
- Przykro mi z powodu matki. - Powiedział Raymond.
Jakieś silne emocje przemknęły przez jego twarz.
- Mi jeszcze bardziej. - powiedziała.
- Posłuchajcie uważnie. To, co właśnie widziałyście, musi zostać w sekrecie. - Alycent zaczął zwijać łańcuch i przypinać go do pasa.
Jestem ciekawa co wymyśli Bridget na temat śmierci rodzicielki, skoro prawda musiała zostać odstawiona w kąd.
- Ale...
- Żadne „ale" jeśli to przez ciebie wyjdzie na światło dzienne, możesz zapomnieć o łasce biskupa. - przerwał jej Raymond.
Rudowłosa popatrzyła na mnie. Pokiwałam głową.
- Na tym świecie jest coś więcej niż na pierwszy rzut oka. - Powiedział choć wyraźnie nad czymś myślał.
Oparłam się plecami o komodę, chcąc wiedzieć jak najwięcej.
- No jasne Raymond jeszcze wmieszaj mieszkańców w sprawy kościoła. - Alycent przekręcił oczami.
- Właśnie zamierzam.
- Chyba się właśnie przesłyszałem. Czy zapomniałeś o swojej przysiędze?
Powoli irytowała mnie postawa Alycenta, bo myślał że życie w Kłamstwie jest lepsze od prawdy. Kogo tym chce chronić? Kłamstwo prowadzi do kolejnego aż później coraz gorzej jest z mówieniem prawda i co za tym idzie zaufaniem jakie szybko można zawieść. Naprawę ciężko mi zrozumieć rządy oraz sposób podejścia Biskupa do kraju, które jak udało mi się zauważyć jest oparte na zmyślonych bajeczkach.
- Za to ty najmniej masz do powiedzenia, bo z tego co słyszałam, księdzem nie jesteś i żadnych przysiąg nie składałeś, a jesteś obeznany w sprawach z demonami. I chyba w czymś jeszcze. - Powiedziałam, mając dość sekretów.
Należy mi się prawda i Bridget również.
- No ma trochę racji. - Przytaknął ksiądz.
- Ty się zamknij. - syknął do Raymonda, po czym zwrócił się do mnie. - A ty dziewczyno, trzymaj język za zębami, bo ta sprawa cię nie dotyczy.
Zacisnęłam mocniej zęby, gromiącego go spojrzeniem.
- Że co proszę? Mój brat został porwany. Demon pomylił mnie i chciał mnie zabić, a żeby tego było mało ty uważasz, że nie powinnam się mieszać. Masz tupet egoistyczny gnojku.
CZYTASZ
Wampirzy Szlachcic
Teen FictionOdrodziła się ponownie, żeby historia z poprzedniego życia miała się powtórzyć i ponownie spotkać swojego ukochanego, zakochać się i umrzeć, jednak czy na pewno będzie to ten sam wampir?