Rozdział 3.

41 2 4
                                    

Kiedy się obudziłam spojrzałam na telefon. Zegarek wskazywał godzinę 2:30. Na ekranie było kilka powiadomień w tym kilka od Oli żebym jej wysłała zdjęcie znalezionego naszyjnika. Obiecałam jej, że jej wyślę zaraz po wejściu do hotelu ale totalnie wyleciało mi to z głowy. Wstając z łóżka potknęłam o torebkę bo niestety z własnej głupoty nie zapaliłam światła w pierwszej kolejności mimo, że włącznik miałam praktycznie przy głowie. Ganiąc się w myślach za własną niezdarność i klnąc pod nosem zapaliłam światło. Pokój zalało ciepłe białe światło. Zerkając na podłogę zobaczyłam śmietnik taki, że głowa mała. Jak by moja matka to zobaczyła to bym wpierdol dostała i by się darła, że nic nie szanuję. 

Zbierając porozwalane ciuchy i  wsadzając je z powrotem do walizki usłyszałam dźwięk powiadomienia ze Snapchata. Był to snap od mojego młodszego rok brata. Chłop ma 21 lat a życie takie, że niejeden nastolatek by mu pozazdrościł. Jest gwiazdą drużyny piłki ręcznej. To co on robi jako skrzydłowy to naprawdę złoto. Dodatkowo jest kapitan drużyny. Ma setki fanów na Instagramie i nie tylko tam. W oczach rodziców zawsze był najlepszy we wszystkim. Sama grałam 4 lata w ręczną kilka lat temu z mniejszymi i większymi sukcesami. Ale i tak byłam zawsze w jego cieniu. Taka szara myszka i jednocześnie czarna owca rodziny. Moje małe sukcesy może były zauważane jak grałam ale później niestety przyszła kontuzja i spędziłam kilka miesięcy na operacjach kolana. Także po powrocie do gry nie było już tak super jak wcześniej wiec odpuściłam po jakimś czasie i zajęłam się skończeniem szkoły i zdaniem egzaminów na kwalifikacje zawodowe.

Idąc do łazienki podniosłam ręcznik z podłogi i powiesiłam na drzwiach żeby wysechł do rana. Pomimo tego, że zbliżała się powoli godzina trzecia poza podkrążonymi oczami nie byłam jakoś bardzo zmęczona. Załatwiłam swoje sprawy toaletowe i schylając się żeby podnieść leżącą bieliznę poczułam ból w kolanie. To tylko obolałe kolano. To nie odnowienie kontuzji. Posmaruję i zrobię zimny okład i mi przejdzie. Modliłam się żeby nie było to nic poważnego. 

Pozbierałam ciuchy zostawione po kąpieli dzień wcześniej. Wychodząc z łazienki zerknęłam na telefon i w powiadomieniach był znowu snap od brata. Było to nagranie z imprezy w klubie. Chłopak się nieźle bawi. Ciekawe o której tym razem wróci do domu o ile wróci. Kamil miał to do siebie, że jak szedł na imprezę to albo wracał do domu późno w nocy lub nad ranem. Często się kończyło tak, że wracał dopiero następnego dnia o imprezie pod wieczór. Poszłam do kuchni nastawić wodę na herbatę której całe szczęście wzięłam cały zapas z Polski i nie musiałam iść na dół do restauracji bo zwyczajnie nie miałam na to ochoty. Zalewając herbatę w kubku przebiegła szybka myśl o tym co ja robię. Po co uciekam i co jeśli się nie odnajdę i powinie mi się noga i będę musiała wracać do Polski do rodziców. Słodząc gorący napój myśli się trochę uspokoiły ale nie odeszły całkiem bo gdzieś ich cień jeszcze pozostał. Gasząc światło w pokoju od razu  zapaliłam taką małą lampkę stojącą przy łóżku. Odstawiłam kubek na szafkę i sięgnęłam po laptopa. Czekając aż się uruchomi przeglądałam Facebooka na telefonie. Nic ciekawego nie znalazłam. Ktoś jest w związku, ktoś inny się zaręczył a jeszcze komuś innemu urodziło się dziecko.

Po dziesięciu minutach stwierdziłam, że pora kupić nowego laptopa bo ten zaczyna niedomagać już całkiem. Włączyć się włączył ale mulił przeokrutnie. Odpaliłam przeglądarkę żeby sprawdzić pocztę i całkiem przypadkowo zerknęłam na okno. Które było dość spore i widok za nim zapierał oddech w piersi. Berlin nocą wygląda zupełnie inaczej niż za dnia. Miasto w ciągu dnia jest dość przytłaczające a nocą zaś zaczyna tętnić życiem. Oświetlone wyglądało również  bardzo romantycznie. No można się zakochać ale w moim przypadku tak się nie stanie. Stety lub niestety. Niemiecki naród mnie denerwuje plus język brzmi jak rozkaz na rozstrzelanie nawet jak się mówi coś miłego. 

Średnik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz