Megan patrzyła na uśmiechniętych bliźniaków, opierając się o ścianę w ich sklepiku. Byli tacy szczęśliwi, że Meg zapomniała o głównym powodzie swojej wizyty tutaj. Mogłaby tak stać i patrzeć na ich sukces przez cały dzień. Ale sama też miała sprawę. Do George'a. Kiedy tylko o tym pomyślała, jej serce zaczęło bić szybciej.
Jakby w odpowiedzi na jej myśli, zaraz obok niej pojawił się George.- No cześć, Żeluś. - szepnął jej do ucha.
Megan podskoczyła i niemrawo się uśmiechnęła. Tak się zamyśliła, że nawet nie wyczuła zapachu cytrusów. A może po prostu była do niego tak przyzwyczajona, że nie zwróciła na to uwagi...
- G-George! - zaśmiała się nerwowo.
- A cóż to za nerwy? - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Czyżbyś czuła się onieśmielona w towarzystwie tak seksownego faceta jak ja?
- Tak... Znaczy nie! - plątała się Meg. - Ja... Ty... To znaczy...
George uniósł brew i cierpliwie czekał, aż Megan ułoży jakieś sensowne zdanie. A ona miała kompletny mętlik w głowie. Nie mogła w to uwierzyć. Przecież jeszcze dzisiaj rano dokładnie wiedziała, co mu powie! Ćwiczyła to cały tydzień, w drodze tutaj powtarzało to samo chyba z tysiąc razy! I co? I teraz stała jak ten kołek, dukając jakieś skrawki zdań.
- Żeluś, wszystko w porządku? - zapytał George.
Żebym ja to wiedziała... pomyślała zrozpaczona.
Miała wrażenie, że jest teraz obiektem obserwacji każdego możliwego gościa sklepu. Cholera, nie tak to miało wyglądać. Zdecydowanie inaczej sobie to wyobraziła. Gdyby tylko George się teraz przy niej nie pojawił, pewnie dałaby radę! A teraz jedynie chciała się zapaść pod ziemię.
No i po co to wszystko? jęknęła w myślach.- Meg? - George pomachał jej przed oczami. - Ziemia do Megan Gumdrops!
Dopiero teraz dziewczyna zorientowała się, że wpatrywała się bez słowa w jeden punkt, zatopiona we własnych myślach. Drgnęła i spojrzała na niego. Wzięła głęboki oddech i... Rozpłakała się. Sama nie wiedziała dlaczego. Po prostu spuściła głowę i pozwoliła łzom płynąć po jej twarzy. Kiedy George usłyszał jej łkanie, naprawdę go to zaskoczyło. Co zrobił nie tak? Czy to przez niego płakała? O co chodzi?
Nie myśląc wiele, chwycił ją za ramiona i zaczął pytać:- Żeluś? Co się stało? Źle się czujesz? Coś cię boli? Chcesz wyjść?
Megan chciała się utopić w tych swoich łzach. Jeszcze nigdy nie czuła się tak żałośnie. Nie była nawet w stanie odpowiedzieć na żadne z pytań George'a. Po prostu stała i płakała.
Wtedy George wyciągnął różdżkę, machnął nią i razem z Meg zniknął ze sklepu, posyłając uprzednio Fredowi przepraszające spojrzenie. Wiedział, że brat nie będzie miał mu tego za złe, jeśli chodzi o Megan.
Przeniósł ich gdzieś daleko, na polanę niedaleko Nory. Odetchnął głęboko i spojrzał na Meg. Dalej płakała, ocierając łzy. Uklęknął przed nią i starał się złapać wzrokiem jej spojrzenie. Meg jednak nie ułatwiała mu zadania i wręcz przeciwnie - unikała kontaktu wzrokowego z George'm.- Hej, Żeluś. - Weasley chwycił ją za nadgarstki. - Spójrz na mnie.
- Nie. - załkała Megan. - Przepraszam...
George westchnął i łagodnie odsunął jej dłonie od twarzy. Odwróciła wzrok.
- Meg, co się stało? - zapytał.
- N-No bo... - Megan pociągnęła nosem. - Bo cały tydzień się szykowałam, żeby ci coś powiedzieć i... I miałam już plan, jak to będzie wyglądać... - w końcu na niego spojrzała, oczami pełnymi łez. - Ale wtedy ty się pojawiłeś tak nagle... I już nic nie poszło tak jak chciałam... Och, George, jestem taka żałosna! - nowe łzy popłynęły po jej twarzy.
Włosy Megan zmieniły barwę na niebieską i wydawało się, że płyną razem z jej łzami. George patrzył na nią, lekko rozbawiony. Czy naprawdę płakała przez taką błahostkę? Przecież nazywał się George Weasley! On zawsze coś psuł!
- Meg. - położył jej doń na policzku. - Hej, spójrz na mnie.
Pociągnęła nosem i spojrzała na niego załamanym wzrokiem. George uśmiechnął się do niej. Jak mogła pomyśleć, że jest żałosna, skoro to on popsuł jej plany?
- Przepraszam, że zrujnowałem ci szyki. - powiedział. - Naprawdę nie miałem takiego zamiaru. Ale to nie powód, by płakać, Meg. Przecież razem z Fredem ciągle coś psujemy.
- Łatwo ci mówić. - prychnęła Megan, znów pociągając nosem. - Chciałam ci powiedzieć, że cię kocham, według mojego planu. A skończyło się na polanie przy Norze, kiedy jestem cała zasmarkana...
George zamarł. No, to zmienia postać rzeczy. Jednak miała powód, by płakać. Ciekawe, jak ona to sobie zaplanowała.
Uśmiechnął się szeroko i kciukiem wytarł łzy z twarzy Meg.- Kochasz mnie? - zapytał.
Pokiwała głową. George wstał i nachylił się. Megan spojrzała na niego, wciąż płacząc.
- To już nie płacz. - szepnął.
Złączył ich usta w czułym pocałunku. Megan poczuła, jakby miała się zaraz rozpłynąć. W jej ciele rozlało się przyjemne ciepło, którego jeszcze nigdy nie doznała, a zapach cytrusów jakby otoczył ją ze wszystkich stron. Położyła George'owi dłonie na ramionach, oddając się całkowicie przyjemności, jaką niósł ze sobą pocałunek. Czuła, jakby jakaś nieznajoma pustka właśnie została wypełniona. Nagle wydało jej się absurdalne, że tak długo zwlekała z odpowiedzią na wyznanie George'a.
W końcu odsunęli się od siebie. George spojrzał jej w oczy. Uśmiechnął się.- Dalej płaczesz. - powiedział.
- A co mam zrobić? - Meg wyrzuciła ręce w powietrze. - Popsułeś mi cały mój misterny plan!
- W sumie, to jaki był ten twój plan? - usiadł na trawie i pociągnął ze sobą Megan.
- Fred jest sam w sklepie. Może lepiej wrócisz i mu pomożesz w prowadzeniu biznesu? - zapytała, siadając obok niego.
- Poradzi sobie. - machnął ręką George. - To duży chłopiec. Zresztą, kiedy dowie, co się stało, na pewno mi wybaczy.
- Zgoda. Wierzę ci. - Megan otarła łzy i uśmiechnęła się. - Wszystko miałam obmyślane. Najpierw chciałam poczekać, aż udasz się gdzieś dalej od Freda...
Opowiedziała mu cały plan, co chwila śmiejąc się, a potem płacząc, że jej się nie udało. Jej włosy zmieniały kolor razem z jej emocjami, co niezmiernie bawiło George'a. Czuł się wyjątkowo szczęśliwy. Szczęśliwy, bo osiągnął to, o co tak bardzo walczył. Zdobył miłość swojego życia.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...