Dyskusję chłopców, przerwał nauczyciel eliksirów. Zmierzył blondyna i bruneta zimnym spojrzeniem.
- Kto by się spodziewał. - powiedział sarkastycznie Severus - Idioci. - mruknął niezadowolony.
Snape czekał na jakąkolwiek reakcję Wybrańca, aby mieć pretekst do odebrania punktów. Z niemałym zaskoczeniem zauważył, że zielonooki jedynie spuścił wzrok na swoje buty.
- Języka w gębie zabrakło Panie Potter? - wysyczał profesor.Severus oczekiwał aroganckiej odpowiedzi bruneta, ale jedyne co wyszło spomiędzy warg Wybrańca, było ciche ,,przepraszam". Ta reakcja zaskoczyła równie silnie szarookiego, a maska arystokraty opadła na kilka sekund. Usta blondyna lekko się uchyliły. Naczelny Postrach Hogwartu przeżywał identyczną reakcję wewnętrznie.
Harry zaskoczony nagłą ciszą, podniósł wzrok. Dopiero wtedy Mistrz Eliksirów zauważył podkrążone oczy, wyostrzone rysy twarzy i to spojrzenie...było takie...martwe. Severus Snape miał wrażenie, że patrzy na samą Lily (niestety) Potter po śmierci. Oczy Wybrańca były tak samo puste i bez wyrazu. Mógł się uśmiechnąć, ale uśmiech nie sięgał oczu. Pozostawały martwe. Wargi Mistrza Eliksirów lekko się uchyliły. Coś się działo z tym chłopakiem, a on nie zamierzał tego tak zostawić.
Czarnooki chrząknął - Za mną panowie. - powiedział swoim niskim głosem, który przyprawiał niejednego ucznia o ciarki na plecach. Odwrócił się do nich tyłem, a jego szata zafalowała. Snape ruszył korytarzami powiewając swoją peleryną. W normalnej sytuacji Harry przewróciłby oczami, ale jedynie ruszył za profesorem.
Draco byłby głupcem, gdyby nie zauważył osobliwego zachowania Pottera. Postanowił dowiedzieć się za wszelką cenę, co się dzieje ze szkolnym wrogiem. Coś podświadomie kazało mu to zrobić. Może chęć wiedzy wszystkiego o wszystkich? Może chciał wykorzystać to przeciwko Harry'emu? A może po prostu coś wewnętrznie go do tego zmusiło? Sam do końca nie wiedział dlaczego, ale postanowił z tym nie walczyć. W końcu musi się mieć z kim kłócić. Malfoy nigdy by na głos nie przyznał, ale uwielbiał sprzeczki z Wybrańcem. Lubił go upokarzać i widzieć tą zaciętość w wyjątkowo zielonych oczach. Uwielbiał patrzeć na wspólnych szlabanach, jak brunet wściekle pucuje swój kociołek. Uważał, że Potter wyjątkowo śmiesznie wyglądał jak się złościł. Dracon marzył, aby mógł sobie wmówić tak jak każdemu, że nienawidzi kłótni z Wybrańcem. Prawda była niestety inna i bardzo uciążliwa dla młodego Malfoya. Ślizgon mógł być naprawdę sobą tylko w trakcie sprzeczek lub bójek ze szkolnym wrogiem. Przelewał swoją złość na kogoś innego i nikt nie miał o to pretensji. Może i zarobił przez to wiele szlabanów, ale nie żałował ani jednego. Oczywiście to nie tak, że lubił Harry'ego. On uwielbiał się z nim sprzeczać.
Problemy egzystencjonalne blondyna, przerwał Snape.
- Macie pokój dokładnie za tym obrazem Salazara Slytherina. - wskazał swoim bladym palcem na portret przed nimi - Nie jest zbytnio rozmówny. - dodał i odszedł od uczniów szybkim krokiem.
- Ale hasło... - Severus już był na innym korytarzu i zniknął z pola widzenia nastolatków.- Wspaniale - powiedział sarkastycznie ślizgon ścierając resztki krwi spod nosa. Harry zignorował blondyna i podszedł do obrazu. Zaczął sunąć wzrokiem po każdym najmniejszym elemencie portretu.
- Salazarze? - spytał cicho znowu zachrypniętym głosem Wybraniec.
Slytherin, a raczej jego portret, uchylił jedno oko - Wy? - zmierzył ich wzrokiem chłodno - Gryfon? - prychnął z pogardą, ale nie dyskutował, a jedynie uchylił wejście i znowu zapadł w drzemkę.- Nieźle Potter. - pokiwał głową z uznaniem ślizgon, sam zaskoczony faktem, że właśnie pochwalił Wybrańca. Żeby wybrnąć z sytuacji, przepchnął się przed Wybrańca i otrzepał swoją szatę z niewidzialnego kurzu.
Szare oczy zaczęły studiować uważnie cały pokój. Czarne ściany w lekko mieniące się na czerwono i zielono wzory. Na wprost od wejścia - na końcu pomieszczenia - znajdowały się białe drzwi, które mocno wyróżniały się na tle ciemnego pokoju. Ślizgon szybko wydedukował, że za drzwiami znajduje się łazienka. Patrząc w prawo, znajdowało się dość duże okno zasunięte do połowy czarnymi kotarami, w te same wzory co na ścianach. Na lewo, znajdowało się dwupiętrowe łóżko.
- Ja na dole - stwierdził ślizgon i rzucił swój garnitur na dolne łóżko. W pierwszym momencie, Harry nie zrozumiał o jaki dół chodzi i spojrzał pytająco na ślizgona. Dopiero po chwili, Wybraniec zrozumiał, że chodzi o łóżko i kiwnął głową.Zielonookiemu nie robiło różnicy czy będzie miał spać na dole czy na górze. Znaczy spał - próbował zasnąć przez pół nocy, a potem po dwóch/trzech godzinach obudzi się zbudzony koszmarem.
Zaskoczony brunet, zauważył jego kufer, na górnym łóżku. Chciał spytać jak, ale przypomniał sobie, że jest w Szkole Magii. Miał ochotę uderzyć się w czoło za głupotę.I wtedy...
CZYTASZ
Zniszczony/Drarry
Fanfiction~Szczęście, piękne słowo, dla niektórych tak bardzo odległe...~ Ostrzeżenie: zawiera treści nieodpowiednie dla młodszych użytkowników.