Wizyty cz. 2

562 65 12
                                    

Potter ukrył twarz w dłoniach, gdy Severus zdał mu relację.

― To znowu się dzieje?

― Przyłączam się do pomysłu Lucjusza, że powinniśmy wrócić do naszego świata.

― Bez Williama nigdzie nie idę. ― Złapał dłoń Rossa, który siedział obok na łóżku.

Severus westchnął.

― Jak wyobrażasz sobie życie pana Rossa w Malfoy Manor? Nie będzie mógł chodzić stamtąd do swojej szkoły. Ty nie możesz zostać tutaj. Wkrótce cię znajdą.

Gryfon spojrzał na drugiego chłopaka.

― Wiesz, że pójdę za tobą? ― rzekł Ross, uśmiechając się lekko.

― Tak, wiem ― odparł cicho. ― Jednak to może zmienić wszystko.

― Wielu rzeczy nie będziesz widział jako mugol i może wydawać ci się to przerażające ― tłumaczył Severus. ― Nie będziesz mógł się poruszać według własnej woli. Ciągle któryś z nas będzie musiał być w pobliżu, gdy tylko będziesz chciał opuścić posiadłość Malfoyów. Na początku może ci to nie przeszkadzać, ale z czasem wyda ci się to więzieniem.

― Nie, gdy będę przy Harrym ― powiedział hardo William. ― Już zdecydowałem. Będę przy nim, cokolwiek się stanie.

― W takim razie decyzja należy do ciebie ― zwrócił się do Harry'ego Severus.

Potter patrzył na Williama i kilka różnych emocji przemknęło przez jego twarz.

― Chciałem jedynie doczekać tutaj spokojnie końca ― rzekł załamany. ― Wszystko sprzeciwia się przeciwko mnie. Czy to moja pokuta, za chwilę zaspokojenia własnych zachcianek? Kara?

― Oczywiście, że nie, Harry. ― William przyciągnął go do siebie.

Nikt nie dostrzegł, jak Snape ściska dłonie w pięści. Wstał szybko, by ukryć swoje własne uczucia, co do tej sytuacji.

― Przygotuj wszystko, co chcesz ze sobą zabrać, Ross. Skrzat zabierze twoje rzeczy, gdy tylko uprzątnie górę. Mam coś stąd zabrać, Harry?

― Poza kilkoma ubraniami, nie ma tu nic mojego.

― Pójdę się spakować.

Ross szybko przeszedł do swojego mieszkania. W międzyczasie Snape przyzwał skrzata i wydał mu polecenia. Gdy ten znikł, usiadł obok Harry'ego, który już wcześniej spuścił głowę i szarpał brzeg koca.

― Przykro mi, Harry. ― Przykrył swoją dłonią rękę podopiecznego, choć przecież już jakiś czas nim nie był. Nie dla Severusa.

Gdy spadła pierwsza łza, aż wstrzymał oddech. Gdy do pierwszej dołączyły kolejne, wziął Harry'ego na kolana.

Pomimo skończonych siedemnastu lat nadal był niewysoki i kruchy z powodu choroby.

Chłopak zachłannie wtulił się w koszulę Snape'a i jego ciałem szarpnął szloch przerywany kaszlem. Stan płuc ciągle nie był zadowalający i taki płacz z całą pewnością musiał boleć, ale Severus pozwalał płakać Harry'emu. Głaskał go ostrożnie po plecach, tak by nie urazić ran, a przynieść odrobinę ukojenia.

Jednak było to zbyt duże obciążenie dla wyczerpanego emocjonalnie ciała. Kilka minut później Harry zasnął, choć mężczyzna mógł nawet przypuszczać, że zemdlał. Powinien go od razu przenieść, ale wolał nie ryzykować, że obudzi się w Malfoy Manor bez Rossa u boku. Ułożył go i poszedł sprawdzić co u drugiego chłopaka. Drzwi do jego mieszkania były otwarte, więc wszedł.

Blizny II - ObskurusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz