„Kiedyś wszystko zrozumiesz i mam nadzieję, że nam wybaczysz"
Rozmowa z ojcem, a także przedostatnie jego słowa skierowane do mnie, huczały w mojej głowie przez cały czas. Co mam zrozumieć i wybaczyć? Cała ta wypowiedź wydawała mi się jakaś taka niejasna, albo najzwyczajniej w świecie nie docierało do mnie to, że przez tyle lat żyłam w niewiedzy, a oni rozumieli w jakiej są sytuacji, a nie zrobili praktycznie nic, żeby pchnąć ją do przodu.
Chodzi mi tylko o to, dlaczego nie poprosili nas o pomoc? Zresztą skąd biorą teraz pieniądze na zachcianki każdego członka rodziny? Te całe wyjaśnienia wydawały się dla mnie takie dziwne, sama nie wiem.
Coś tu śmierdziało i to nie zaduch w sali pełnej ludzi, bo okna były szeroko otwarte, żeby wietrzyć. Miałam mętlik w głowie i przez cały czas uroczystości podpisywania, rozpatrywałam każde słowo, które wypowiedział ojciec, a także jego zachowanie.
Moja mina na pewno wskazywała na to, że jestem zamyślona. Co chwile marszczyłam brwi i patrzyłam tępo w jeden punkt przed sobą. Na całe szczęście nasze rodziny siedziały po bokach, czyli kiedy na mównicy stał któryś przedstawiciel swojej władzy, my siedzieliśmy z boku całego przedstawienia. Czemu na całe szczęście? Dlatego, że wyglądało tak jakbym analizowała słowa wypływające z ust osoby mówiącej.
— Przejdźmy zatem do kolejnego punku ceremonii i podpiszmy dokument porozumienia - zakończył król Edward, po jakże ciekawym monologu mojego ojca. Nie żebym coś z tego zapamiętała. Cały czas myślami byłam na korytarzu, gdzie odbyła się moja niecodzienna rozmowa z tatą.
Poczułam lekki ból na ramieniu, więc przywracając się do porządku pomrugałam parokrotnie oczami i zobaczyłam Philip'a, który stał nade mną i wpatrywał się wyczekująco.
— Lili, wstawaj - wyszeptał, na co ja zdezorientowana wstałam, taksując pomieszczenie wzrokiem. Wszyscy stali, bez wyjątku. Ups?
Momentalnie podniosłam się i wyprostowałam, wygładzając delikatnie sukienkę, a następnie posłałam delikatny uśmiech w stronę brata. Brunet tylko pokiwał rozbawiony głową, a następnie pokazał ruchem oczu, że mam spojrzeć na miejsce przy stole. Według tutejszej tradycji, wszyscy ważni ludzie w państwie musieli podpisać ten dokument, aby stał się on ważny, z tym, że prezydent i król na samym końcu.
Tak też się stało.
Umundurowani dowódcy, z obu krajów, a także ministrowie, czy doradcy, podpisywali każdy po kolei, tak aby nie zakłócić szczebli społecznych, czyli od najmniej ważnych do najważniejszych. Szczerze nadal nie wiedziałam, czy będę podpisywała, a teoretycznie powinnam, moim skromnym zdaniem, skoro to ja wychodzę za mąż, a nie mój ojciec, ale co ja tam mogę wiedzieć. Ta farsa rządzi się własnymi prawami.
Philip, jako najstarszy z rodzeństwa, a także doradca ojca, podszedł i złożył swój podpis. Kiedy jednak przeszło do podpisów głów państw i ich żon, wiedziałam, że nie będę podpisywać, co według mnie nie było sprawiedliwe. Obiecali, że złożę podpis, w końcu jestem pełnoletnia, a jeden punkt jednoznacznie wskazuje, że mnie to dotyczy.
W tej sytuacji myślenie o rozmowie z ojcem przeszło w niepamięć, a w głowie układałam jak najbardziej rozbudowaną wypowiedź, w nie do końca przychylne epitety, skierowane do całej trójki mężczyzn.
— Zanim złożę ostatni, najważniejszy podpis - zakomunikował Alexander, stojący na mównicy. Co przepraszam? On składa podpis? Najważniejszy? No chyba nie. — Chciałabym aby moja narzeczona, podpisała przede mną, jako przyszła żona i królowa.
O cholerka.
No tego to się nie spodziewałam. Może on ma gorączkę?
Stałam jak sparaliżowana, wpatrując się w Alexandra, który swoją dłonią wskazywał na mnie. Zszedł z piedestału i zaczął iść w moją stronę.
CZYTASZ
Life Secrets
RomanceLili jest córką prezydenta kraju, dlatego razem z nim i resztą najbliższej rodziny wyjeżdża na polityczne rozmowy do królestwa Entigii. Tam poznaje chłodnego i zdystansowanego Alexandra i to tam dowiaduje się skrywanych tajemnic. Jak okazuje się...