23. Potter, Potter, zostawiamy was, wyjaśnicie sobie wszystko.

377 18 4
                                    

W całym domu przy Grimmauld Place 12 było słychać trzask tłuczonych rzeczy. Tak naprawdę nikt przebywający w tym domu nie wiedział dokładnie dlaczego te trzaski miały miejsce, lecz wszyscy obecni wiedzieli, że wydawane są przez Harry'ego Pottera. 

Każdy z obecnych próbował się czegoś dowiedzieć. No prawie każdy. Dwie osoby miały całkiem inny plan. Astoria i Draco czekali przed drzwiami. Czekali na jedyne osoby które mogły to wyjaśnić. 

Zgodnie z ich oczekiwaniami, kilka minut później, przed budynkiem pojawiły się oczekiwane osoby. Trzy postacie w ciemnych kapturach dla ukrycia. Trzy? Spodziewali się dwóch. Widocznie ta trzecia też gra ważną rolę.

Osoba po prawej kilka razy zastukała różdżką w drzwi. Wszyscy weszli, przywitali się i zdjęli kaptury.

Osobą która otworzyła drzwi był Syriusz Black. Po środku szedł Regulus Black. Nie był on tą samą osobą co zwykle; miał cienie pod oczami, zaczerwienione oczy i włosy w dość dużym nieładzie. Ostatni, ale z największym zapałem biegł Potter. James Potter. 

Wbiegli po schodach na piętro. Musieli dużo wyjaśnić młodemu Potterowi. Po drodze wpadli na zdziwionego Lupina. On wiedział co nie co, lecz na pewno nie spodziewał się spotkać przyjaciół i Regulusa w wieku ich śmierci. 

Wpadli jak burza do pokoju. Poprawka, chcieli wpaść do pokoju Harry'ego. Bo wpadli na drzwi. Przynajmniej Potter i starszy Black. Bo młodszy jednak najpierw się zatrzymał i rzucił colloportus. Nie po to, by jego przyjaciele wpadli na drzwi, tylko żeby się najpierw opanowali.

-Ałł! Reg o co ci chodzi? - wykrzyknął Black.

- No właśnie? - warknął Potter.

- Spokojnie, musicie się uspokoić. - odpowiedział młodszy Black.

Odczekał kilka minut i mruknął:

- Alohomora.

Harry siedział na łóżku, a po podłodze przewracały się potłuczone szkło i podarte zdjęcia i dokumenty przez co pokój wyglądał jak ruina. 

- Harry. - wyszeptał James, a wspomniany się odwrócił.

- NIE. Chcę. Was. Słuchać. - wycedził.

- Potter posłuchaj ich! - do pokoju weszła Bellatrix.

- NIE.

- Musisz, być taki uparty... Masz to po ojcu i to widać! On też jest taki!

- Ja nie mam ojca. - powiedział bezbarwnym głosem Wybraniec i próbował wyjść z pokoju. Nie udało mu się to z powodu Snape która przywiązała go do zaklęciem do szafy.

- Nigdzie się nie ruszasz!

Potter warknął coś pod nosem.

- Zacznijmy od historii Natalie. - zaczął Regulus. - Więc...

- Natalie dostąpiła do Śmierciożerców, gdy miała pięć lat, ja miałam wtedy szesnaście. Przyniosła ją kobieta, prawdopodobnie jej matka, Alexsandria. Czterdzieści lat przed jej narodzinami wyszła przepowiednia. Były teorię że ona dotyczy Alexsandrii, lecz dotyczyła ona jej dziecka. Moja matka przez długi czas miała też obawy że to może być Narcyza. - wyrecytowała Bellatrix.

- NO I CO Z TEGO ŻE ISTNIAŁA JAKAŚ TAM PRZPOWIEDNIA!? MOI RODZICE ŻYJĄ, A JA PRZEZ TYLE LAT MUSIAŁEM MIESZKAC Z MUGOLA... - Harry przerwał, ponieważ Bella uciszyła go zaklęciem.

- Dalszy ciąg historii by się przydał, ale obejdziemy się bez. To wszystko przez przepowiednie. Przez... Przez to ona... Jest Azka - Azkabanie. - młodszemu Blackowi zaszkliły się oczy. - Dziewczyna urodzona w środku kwietnia. Natalie urodziła się piętnastego... Była uzdrowicielką, córką Voldemorta. Zgadza się. Wydało się że jest śmierciożerczynią i zraniła tym bliskich. Umarła już trzy razy. - Z oczu Blacka ciekły łzy. - Raz zabił ją Voldemort, czyli mrok i odrodziłem się ja, to było... dwa lata po mojej śmierci... Cztery lata temu w Komnacie Tajemnic, gdy nie pozwoliła zabić Ginny, i zabił ją Bazyliszek, odrodził się James... gdy podcięła sobie żyły... gdy ujawniła swoją stronę... odrodził się Syriusz... I będzie jeszcze jedna osoba... Kiedy Natalie umrze w Azkabanie... Potem przesądzi bitwę... i umrze na... na zawsze... - z oczu Black leciały strumienie łez, a James nieoczekiwanie go przytulił.

Harry próbował coś powiedzieć, ale uniemożliwiło mu to zaklęcie, a gdy zauważyła to Snape zdjęła je i powiedziała:

- Potter, Potter, zostawiamy was, wyjaśnicie sobie wszystko. Syriusz, Reg, chcecie kawę? - zwróciła się do Blacków.

- Nie. - odpowiedział starszy, po czym dodał. - Będziemy się już zbierać. Chodź Reg. James, zobaczymy się później.

Wyszli z Kwatery Głównej, i z cichym trzaskiem deportowali się do domu, który czasowo zajmowali.

//////////

Jest kolejne pisane inaczej. Mam nadzieję że w tym rozdziale mniej - więcej coś wyjaśniłam.

Nie poprawione


Śmierciożercy | MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz