Rozdział 52

1.1K 93 20
                                    

Darcy wpatrywała się w dłoń Megan z otwartymi ustami.

- Ale odlot. - powiedziała tylko.

Megan pokiwała z uśmiechem głową. Skupiła się i schowała pazury, a łuski zmieniły się z powrotem w normalną skórę. Wciąż czuła ciepło, którym przed chwilą emanowała dłoń.

- George wie? - zapytała Darcy.

- Wie. - kiwnęła głową Meg. - Ćwiczyłam przy nim.

- Całość?

- Nie. - brunetka się zawahała. - Jeszcze nie. Trochę się boję.

- Rany. - Darcy patrzyła na nią oczami wielkimi jak talerze. - Przecież one są ogromne! Nigdy bym nie przypuszczała, że moja przyjaciółka może się zmienić w smoka.

Megan się zaczerwieniła. Postanowiła pokazać to Darcy, bo miała zamiar dopracowywać przemianę w Zakazanym Lesie. Postać smoka była dla niej wyjątkowo trudna do opanowania. Bała się w całości zmienić, więc ćwiczyła poszczególne części ciała. Nie mniej jednak, zamierzała w ciągu tego roku szkolnego opanować tę postać. Wiedziała, że nie będzie łatwo, ale wierzyła w siebie. George również w nią wierzył. Była jedna rzecz, której Meg nie miała odwagi wypróbować - prawdziwej wielkości smoka. Niezmiernie bała się przerażającego wzrostu tego stworzenia. Obawiała się, że nie będzie w stanie go kontrolować.

- Jutro pójdę ćwiczyć. - oznajmiła. - Mogę wrócić dopiero wieczorem, więc zajmij się Cotton Candy'm, dobrze?

- Jasna sprawa! - zawołała od razu Darcy. - Naleję mu herbatki do miski i zastąpi mi ciebie.

Megan parsknęła śmiechem. Wiedziała, że może na nią liczyć.

~*~

- Sama nie wiem, Harry. - skrzywiła się Meg. - To śmierdzi. I nie tylko zapachem.

- Mówiłam ci, Harry. - odezwała się Hermiona. - Z tą książką jest coś nie tak. Powinieneś ją zwrócić.

- Daj spokój, Hermiona. - machnął ręką Harry i wziął książkę od Megan. - Jesteś po prostu zazdrosna, że dzięki niej mam lepsze oceny od ciebie.

Z tymi słowami odwrócił się i odszedł korytarzem. Megan odprowadziła do wzrokiem i spojrzała na Hermionę. Dziewczyna pokręciła głową.

- Martwię się. - powiedziała.

- Ja też. - Meg położyła jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się. - Ale to wszystko przez ostatnie wydarzenia. Nie panikujmy.

Hermiona pokiwała głową.

- Przepraszam, że cię zatrzymaliśmy. - powiedziała. - Gdzie szłaś?

- Do Zakazanego Lasu. - Meg spojrzała w tamtą stronę. - Chcę poćwiczyć.

- Rozumiem. - Granger się uśmiechnęła i ruszyła w swoją stronę. - Do zobaczenia.

Megan pomachała jej i poszła do Zakazanego Lasu.
Szła w głąb, węsząc w powietrzu, by znaleźć centaury, a konkretnie Strzałę. Wydawało jej się, że idzie nadzwyczaj długo. W końcu wyłapała właściwy zapach i ruszyła szybciej we właściwym kierunku. Strzałę zobaczyła, jak stał w kręgu drzew. Megan się rozejrzała. W tej części lasu było ciemniej niż w innych. Zadrżała. Już nie bała się ciemności tak bardzo jak kiedyś, ale wciąż napawała ją ona lekkim niepokojem. Podeszła do centaura.

- Strzało?

Obrócił się i uśmiechnął do Meg.

- Witaj, Megan. - odezwał się.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytała. - Ciemno tu.

- Tutaj jest najspokojniejsze miejsce w całym Zakazanym Lesie.

- Naprawdę? - Meg się skrzywiła. - A jak ktoś nie lubi ciemności?

- Zobaczysz, że tutaj szybko o tym zapomnisz. - Strzała wyprostował się i spojrzał na nią wnikliwie. - Przyszłaś ćwiczyć, prawda?

- Prawda.

- Cóż chciałabyś ćwiczyć? - przechylił zainteresowany głowę.

Megan odetchnęła głęboko. Wiedziała, że jeśli ktoś ma jej w tym pomóc, to właśnie Strzała.

- Ćwiczę postać smoka. - powiedziała. - I chciałabym dzisiaj spróbować zupełnej przemiany.

~*~

Megan wyjęła z kieszeni Bliźniacze Oko, choć teraz nawet ta czynność wydawała jej się nadzwyczajnie trudna. Oko George'a od razu błysnęło radośnie, gdy odpowiedziała ja jego próbę kontaktu.

- Żeluś! - ucieszył się. - Jak tam w szkółce, moja droga?

- W porządku. Mamy nowego profesora od eliksirów.

- Niemożliwe! - zawołał Weasley. - A co z kochanym Snapusiem?

- Och, bez obaw. - zaśmiała się. - Snape ma się całkiem dobrze. Dostał swoją wymarzoną posadkę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.

- Nie gadaj! - George był szczerze zaskoczony. - Że też takie cuda dzieją się dopiero po naszym opuszczeniu Hogwartu!

- Coś za coś, mój drogi. - zaśmiała się Meg i ziewnęła.

- Czym się tak zmęczyłaś?

- Byłam z Zakazanym Lesie. Ćwiczyłam kilka godzin.

- Mówiłem ci przecież, żebyś się nie przemęczała. - usłyszała lekki wyrzut w jego głosie.

- Wiem, wiem. - powiedziała. - Ale straciłam poczucie czasu. Mimo wszystko, opłacało się.

- Ach tak?

- Tak. - uśmiechnęła się. - Udało mi się prawie całej zmienić.

- Och, to wspaniale! - George klasnął w dłonie. - Na pewno dla ciebie to wielki sukces.

- Tak. - westchnęła. - Szkoda, że was tu nie ma. Nikt nie robi takich żartów jak wy z Fredem.

- Wiadomo! - Megan mogła się założyć, że George wypiął dumnie pierś. - Drugich takich jak my nie znajdziesz!

- Nie bądź taki zadufany w sobie, Gryfonku. - zaśmiała się Meg. - Puchoni nie lubią takich ludzi.

- No wiem. - oko George'a błysnęło. - Oni ich kochają.

Megan zaśmiała się i zarumieniła. Jak dobrze, że Darcy nie było teraz w pokoju, bo poszła wysłać list do Olivera.

- Dobrze, kończę już. - George najwyraźniej zorientował się, jak zareagowała. - Z Fredem wymyśliliśmy nowy produkt. A ty się wyśpij. Skontaktujemy się jutro.

- Okej.

- Kocham cię, Meg. - powiedział czule.

- Ja ciebie też. I George? - dodała jeszcze. - Bądź ostrożny, dobrze?

- Jasne, ty też. - mogła się założyć, że się uśmiechnął.

Oko zmieniło się w kulkę. Megan opadła na poduszkę, a Candy zwinął się w kłębek obok niej. Kochała George'a i dlatego ciągle mówiła, by na siebie uważał. Czuła, że coś złego się dzieje i mówiła mu o tym, ale zdawała sobie sprawę, że był jednym z bliźniaków Weasley i Gryfonem - czyli najlepiej będzie powtórzyć mu to i ze sto razy. A może nawet więcej. Krzywda George'a była czymś, czego Megan okrutnie się bała. I nie wiedziała, co by zrobiła, gdyby coś mu się stało.
Zasnęła szybko, choć niezbyt spokojnie. Wciąż miała przeczucie, że coś nadchodzi. I nie jest to nic dobrego. Chyba powinna porozmawiać z Dumbledore'm.

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz