Leżałam tak na podłodze i przypomniało mi się, że muszę pogadać z Mikiem.
Wstałam chwiejnie i podpierając ścianę ruszyłam do sali obiadowej.
To, co zobaczyłam w środku, wywołało mój delikatny uśmiech.
Noah siedział obok Mike'a, z marchewkami w nosie i brokułami w uszach. Mike zwijał się ze śmiechu i chyba nawet płakał. No cóż, nie dziwię się.
Podeszłam do nich. Noah zrobił uroczo zawstydzoną minę i wziął chłopca na kolana.
- Teraz zjesz warzywa? - Zaśmiał się, a Mike krzyknął :
- Teraz?! W życiu ich już nie tknę!
Zaśmiałam się wraz z Noahem. Dziwne. Myślałam, że już nie będę się śmiać. Noah uniósł ręce w geście poddania i posadził malca na krześle, podchodząc do mnie.
- O co chodziło? - Spytałam po chwili obserwowania kuzyna. Noah spojrzał na mnie, udając głupiego. - Z tym: "Istniejesz"?
Noah wzruszył ramionami, a jego czarna grzywka zasłoniła czoło.
- Przychodził do mnie w snach - wtrącił Mike z pełną buzią, nie odrywając wzroku od talerza.
Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na Noaha.
- Mówił mi, co mam robić, gdy miałaś złe sny. Zawsze informował mnie, zanim to się stało. Myślałem, że to moja podświadomość. Ale Scott też przychodził.
Na wzmiankę o Scottcie w gardle pojawiła mi się wielka gula.
- Scott... Był u ciebie? - Wykrztusiłam.
Mały kiwnął głową.
- Musimy iść - wyszeptał Noah.
Lekko pociągnął mnie za rękę, ale mu się wyrwałam.
- Co mówił?
Mike spojrzał w górę, zdziwiony tonem mojego głosu.
- Cóż... - Zaczął. - Kazał cię strzec. Mówił, że pewnego dnia wszystko się ułoży i znów będziemy szczęśliwi. Ty będziesz szczęśliwa.
Poczułam łzy, ale wiedziałam, że nie wolno mi rozpłakać się przed Mikiem.
- Robił coś jeszcze? - Spytałam.
- Bawił się ze mną. Było bardzo fajnie. Często wyobrażałem sobie, że jesteś z nami. Jak rodzina.
Noah szepnął coś do Elliota i pociągnął mnie za ramię, tym razem mocno. Nie zauważyłam nawet, gdy znaleźliśmy się koło jego domku.
- Wszystko w porządku? - Spytał. Ja pokręciłam głową i uniosłam dłoń, dając mu do zrozumienia, że nie chcę o tym mówić.
Noah lekko skinął i wręczył mi mój łuk.
- Pozwoliłem go sobie wziąć ze skrytki. Czas ćwiczyć, a wydaje mi się, że przyda ci się rozładować emocje.
Ujęłam w dłoń złoty łuk i kołczan i od razu poczułam, jakby te dwie rzeczy były dla mnie stworzone. Jakby były przedłużeniem moich ramion. Dopełnieniem.
Noah ustawił dziesięć tarcz rozrzuconych po polanie przed jego domkiem. I kazał mi strzelać. Stanął za mną.
Odetchnęłam głęboko i przy wypuszczaniu powietrza, strzeliłam.
Wytrzeszczyłam oczy. Nie trafiłam.
Spróbowałam jeszcze parę razy i... Znowu nic.
- Holly? Może jednak chcesz porozmawiać?
CZYTASZ
Wszystko, czego pragniesz...
FantasíaByło ciemno. Nic nie widziałam. I... Nie wiedziałam gdzie jestem... Czułam jednak, że powinnam się spieszyć. Wybiegłam z zaciemnionej części... czego? Uh, nieważne. Biegłam chyba jakąś szosą. Po obu stronach drogi były małe, drewniane domki. Gdzieni...