W momencie kiedy ciało Harry'ego dotknęło ziemi i pył wzniósł się w powietrze on już biegł. Biegł ile sił miał w nogach, by zdążyć. By zdążyć ocalić jedynego, który trzymał go przy życiu. Jedynego, którego pokochał. Jedynego, który oddał mu swoje serce.
Łzy spływały po jego policzkach. Nawet nie wiedział, że krzyczy, kiedy zielone oczy zamknęły się, a ich iskra zgasła.
Poczuł łapiące go dłonie. Szarpiące go i odciągające coraz dalej. Wyrywał się. Nie mógł im na to pozwolić.
Opadł na kolana, kiedy podcięli mu nogi kopnięciem. Warknął, próbując podnieść się z powrotem.
— Nawet nie próbuj, śmierciożerco — warknął rudzielec, kopiąc go po raz kolejny.
— Nie rozumiesz. Pozwól mi do niego podejść — wycharczał, z trudem łapiąc oddech po uderzeniu.
— Trzymaj się od niego z daleka.
Draco zacisnął zęby, patrząc, jak podnoszą bezwiedne ciało Harry'ego i lewitują go tak daleko od niego.
— Posłuchaj, Weasley. Tylko ja-
Nie dokończył, kiedy chłopak uderzył go w szczękę, sprawiając, że upadł. Podparł się jedną dłonią, drugą wycierając usta z krwi.
— Ciesz się, że nie kazali cię zamknąć.
Czekał na następne uderzenie, ale nie nadeszło. Gryfon oddalił się, podążając za swoją dziewczyną do miejsca, w które zabrali Harry'ego.
Spróbował się podnieść, jednak jego nogi poddały się przez co upadł. Usiadł na brudnej od krwi i pyłu ziemi, obejmując się ramionami.
Łzy spłynęły po jego policzkach. Szloch wstrząsnął jego ciałem i nie obchodziło go to, że każdy na niego spoglądał.
Zamknął oczy, czując, rozrywający ból na myśl, że on mógł nie żyć. Na myśl, że nie będzie przy nim.
Zacisnął dłonie w pięści. Krew spłynęła po jego dłoniach, kiedy wbił paznokcie w skórę, starając skupić się na bólu byle by o tym nie myśleć.
Nie mógł. Przed oczami widział jego uśmiech. Słyszał jego śmiech i ciche "kocham cię", kiedy leżeli na polanie w Zakazanym lesie. Jego zarumienione policzki, kiedy mu odpowiedział. Jego usta układające się w jego imię i wypowiadające je z taką czułością. Jego serce bijące tylko dla niego.
Przygryzł wargę i wstał. Na drżących nogach podszedł do miejsca, w którym upadł. Podniósł swoją różdżkę, uśmiechając się słabo.
Harry był zachwycony, kiedy okazało się, że oboje mogą używać swoich różdżek. Mówił, że są wyjątkowi i to to udowadniało.
— Zawsze byłeś wyjątkowy, kochanie — szepnął, przesuwając palcami po różdżce.
***
Wieść o śpiączce Harry'ego obiegła cały Hogwart w zaledwie kilka sekund po ogłoszeniu jego stanu. Każdy widział, jak wynoszono bezwładne ciało po tym, jak młody chłopak pokonał Voldemorta. Każdy słyszał rozdzierający krzyk Ślizgona. I każdy widział, jak Gryfoni nie pozwolili mu podejść do leżącego chłopaka. Jak powalili go na ziemię i zostawili skulonego wśród krwi i pyłu.
Nikt nie odważył się podejść. Nikt nie odważył się spojrzeć, kiedy chłopak zaczął szlochać.
Rozeszli się, zapominając o złamanym Ślizgonie.
***
Minął tydzień i nikt nie był w stanie powiedzieć dlaczego Harry się nie budził. Wciąż spał zimny i blady, jak śmierć. Otoczony kwiatami i upominkami, jak marionetka w ozdobnym opakowaniu.
CZYTASZ
Wake up, Potter | Drarry | One-shot✔️
FanfictionWieść o śpiączce Harry'ego obiegła cały Hogwart w zaledwie kilka sekund po ogłoszeniu jego stanu. Każdy widział, jak wynoszono bezwładne ciało po tym, jak młody chłopak pokonał Voldemorta. Każdy słyszał rozdzierający krzyk Ślizgona. I każdy widział...