40.

1.4K 30 1
                                    

Pov.Lexy
Minęło kilka dni od powrotu mojego i Marcina od jego rodziców. Było na ogół fajnie ale przez te kilka dni ciągle żyłam w stresie. Dzisiaj jest dwudziesty siódmy grudnia czyli właśnie skończyły się święta Bożego Narodzenia. Wszyscy się po rozjeżdżali do domów,ale z tego co wiem Marcin i Julia dzisiaj wracają. Kacper będzie dopiero za dwa dni a Agata i Stuu byli razem na świętach więc wracają razem jutro. A właśnie Marcin i Julia wracając dzisiaj razem. Mieszkają w jednym mieście i po prostu tak im łatwiej. Podjadą też po mnie. Muszę się więc spakować. Obecnie jest poranek więc mam jeszcze trochę czasu,gdyż mają przyjechać około 14.00.

Wstałam więc i udałam się w stronę toalety. Umyłam się i zrobiłam moją poranną rutynę. Czyli umyłam twarz,zęby i zaczęłam się malować. Miałam obecnie doklejone rzęsy więc odmalowałam tylko lekko kreski cieniem i pomalowałam usta. Ubrałam się w wygodne niebieskie dresy tidy-die i lekko dłuższą koszulka Marcina,którą kiedyś mi dał. Tęsknie powoli za chłopakiem ale w sumie to nie widzieliśmy się tylko może z trzy,cztery dni. A dzisiaj znów się zobaczymy, więc ta myśl mnie pociesza. Ciekawe czy on też za mną tęskni... Jakoś po chwili przestałam o tym myśleć i poszłam na dół zrobić coś do jedzenie na śniadanie. W kuchni spotkałam moją mamę.
L-Hi momy
B-Beata-mama Lexy(ogólnie to nie wiem czy ma tak na imię ale nie miałam innego pomysłu na imię~autorka)
B-Hi baby..co tam u ciebie
L-dobrze,jestem trochę głodna
B-dzisiaj od nas wyjeżdzasz już-zrobiła taką lekko smutną minkę.
L-tak,nie wiem czy to dobrze czy źle...hahaha
B-a jak będziesz wracać?pociągiem?
L-nieee,Marcin po mnie przyjedzie z Julią
B-Marcin to chłopak Juli?
L-nieee Marcin to mój chłopak mamo
B-a No tak,fajnie poznam go nareszcie
L-wychodzi teraz jak mnie słuchasz...ahhh No i tak poznasz go
B-kochasz go
L-bardzo...jest dobrym człowiekiem i chłopakiem
B-No to bardzo fajnie
L-okej mamuś jemy coś?
B-właśnie smażę jajka,będziesz chciała?
L-of course
B-wspaniale-ogólnie moja mam też umie mówić po angielsku,w końcu też tam mieszkała. Ale mówi w nim mniej. Głównie ja i moje rodzeństwo. Czyli Tina,Tony i Eric się posługujemy moja mam mniej.

Pov. Marcin
Dzisiaj jest dzień po zakończeniu świat Bożego Narodzenia. Spędziłem ten czas miło z rodziną. Jestem zadowolony z przebiegu świąt w tym roku na ogół. Nawet dostałem bardzo fajne prezenty tak ja moje rodzeństwo i ode mnie i od rodziców. Ale dzisiaj jest w równi bardzo fajny dzień. Razem z Julą jedziemy dzisiaj po Lexy. Tak moją Lexy z którą się już tyle nie widziałem. Związek na odległość na pewno nie jest dla nas. Możecie się zdziwić czemu jadę akurat z Julią. A to dlatego, iż Julia mieszka dwa domu od mojego domu. Mamy od siebie jakieś 100 metrów. Może nawet nie. Kiedyś któreś z nas Julia albo ja pewnie wspominaliśmy,że znamy się od piaskownicy. To właśnie dlatego,że mieszkamy tak blisko od siebie i po prostu nasze mamy zabierały nas razem na plac. Byliśmy w sumie przyjaciółmi z osiedla,a potem poszliśmy razem do szkoły i jakoś tak to poszło,że skończyliśmy w jednym internacie i jednej szkole. Jest tylko jedna rzecz która mnie stresuje. Nie jest to to,że Lexy będzie zazdrosna. Lexy nie jest zazdrosna o Julię,wie że się tylko przyjaźnimy. Serio wiem jak to brzmi ale serio nie mógłbym spojrzeć inaczej na Julkę. Nie,że jest brzydka czy coś ale jakby to powiedzieć. Znamy się tak długo,że chyba nawet za dużo o sobie wiemy. Poza tym jest dziewczyną mojego przyjaciela,a ja mam swoją piękna dziewczynę. Ale wracając do rzeczy jaka mnie stresuje to chyba jest to spotkanie z mamą Amerykanki. To trochę głupie ale dopiero teraz jak przychodzi mi ją poznać,rozumiem czemu mulatka tak się stresowała moich rodziców.

Obecnie jest ranek. Poprawka jest 10:30 ale dla mnie to nadal ranek. Nie mówiłem,że lubię rano wstawać?nie?no to mówię. Po prostu kocham spać ale moja rodzina i Lexy też. Dlatego nie ma z tym nigdy problemu. Zadzwoniła do mnie Julia.
*rozmowa*
M-halo,a ty co nie śpisz
J-co śpię-a zapomniałam dodać. Julia należy do ludzi,którzy wstają o wczesnych godzinach. Dla niej wstanie o 9 to jak wstanie o 13. Nie wiem od czego to zależy ale czasem aż współczuje Kacprowi.
Musi wstawać biedak.
M-No jest rano
J-jakie rano,ja już jestem spakowana-serio zdziwiła mnie tym zdaniem
M-co?no okej. Ale o co dokładnie chodzi?
J-o to,że jedziemy za półtorej godziny więc się ogarniaj
M-po pierwsze. Czemu tak szybko?
J-bo musimy jechać po Lexy, a mamy tam być o jakiejś 14:30
M-No okej to było pierwsze.
J-a drugie...
M-to że skąd wiesz że nie jestem ogarnięty?
J-serio pytasz? Znam cię za dobrze,żeby nie wiedzieć że pewnie wstałem chwile temu albo nawet ja cię obudziłam.
M-dobra jesteś..
J-a dziękuje. Okej ja zaraz u was będę bo idę do twojej mamy na kawkę. A później jedziemy.
M-jasne zaczynam się ogarniać
J-okej No i super
M-No i super
J-dobra Marcin ja kończę,pa!
M-papa!

Pov. Julia
Wziąłem moje walizki i zaniosłam pod dom Marcina. Długo się nie naniosłam ale No musiałam tam dojść. Spędziłam fajnie święta,ale ja jednak bardzo lubię nasz akademik i już nie widziałam się dość długo z Kacpim, więc fajnie że dzisiaj wracamy.

Teraz jest około 10.30. Ja wstałam tak z półtorej godziny temu. No tak może przed 9.00. Umalowałam się,ubrałam się w czarne dresy i krótki biały top. Na to wszytko miałam zarzucone czarne futro. Na moich nogach zaś były zwykle białe Air force. Nie ubierałam się nie wiadomo jak stylowo,a raczej stawiłam na wygodę bo będziemy w gruncie rzeczy ciagle jechać autem.

Gdy się już do końca ogarnęłam, wyszłam z domu właśnie razem z moimi walizkami i udałam się ku domu moich sąsiadów. Zanim jeszcze przekroczyłam drzwi domu w którym mieszkają moi rodzice z siostrą,odwróciłam się i pożegnam.
J-papa,kocham was..
A-Ania-mama Juli(też nie wiem czy tak ma ale w książce tak może mieć~autorka)
R-Robert-tata Juli(to samo co ze wszystkimi)
I-Iga-siostra Juli
I-już jedziesz?
J-jadę,będziesz z mną tęsknić?
I-nieee..No może trochę
R-hahahaha chodźcie tu dzieciaki...-mój tata nas wszystkich wyściskał i zaraz już wyszłam z domu.
Zadzwoniłam do rezydencji Dubiel i napotkałam nie spotykany. A raczej nie widziany,gdyż był dla mnie spotykany widok Marcin Dubiela w piżamie i nie ogarniętego do życia.

Pov. Marcin
Podczas gdy zbierałem się do wstawiania w naszym domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Ze względu na to że moi rodzice byli zajęci a rodzeństwo spało to ja musiałem otworzyć drzwi. Zapomiałem jednak na chwile jak wyglądam i tak jak wyglądałem tak pobiegłem na dół do drzwi. Otworzyłem drzwi,a w nich ukazała się mi znajoma twarz. Czyli Julia,przyszłam nawet trochę za szybko. Zaczęliśmy rozmowę.
J-hahahah Marcin,mówiłam ci że masz się ogarniać
M-za szybko przyszłaś.
J-dobra nie gadaj tyle. Ty leć się ogarnąć a ja idę do twojej mamy
M-tak szefie
J-ktoś musi tobą pokierować.
M-tak,tak idę na górę miłych pogaduszek. Mamo Julia do ciebie przyszła!!
A-wspaniale!chodź Juleńko.
J-idę ciociu-ja też zwracałem się do jej mamy na ciociu. W dalszym czasie ja poszedłem się ogarniać, a moja mama i Julia zaczęły sobie plotkować.

Hejka kochani,witam w kolejnym rozdziale!! Pojawia się trochę późno ale jest dłuższy i myśle że serio wyszedł fajny. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Mega dziękuje za tak wielką liczę wyświetleń pod książką. Nie sądziłam,że uda się kiedyś 6k. Jeszcze raz mega dziękuje i to chyba tyle ode mnie. Do jutra.❤️❤️
1321 słów

Najlepsze co mnie spotkało/Lexy i Marcin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz