15. Spotkanie w Williams Manor

510 31 8
                                    

Rozdział 15 

Następnego dnia po śniadaniu, Arthur poinformował Minerwę, że wybiera się do Williams Manor. Dowiedział się, że jego kominek w kwaterach połączony jest z jego domem.

Tak wię, po południu stanął w kominku i powiedział - Williams Manor.

Wylądował w salonie posiadłości, lekko ubrudzony od sadzy. Zaczął się otrzepywać, a w salonie pojawiła się skrzatka.

-Sir Williams, czy Śnieżka może zabrać pelerynę.

-Dziękuję Ci bardzo. - powiedział mężczyzna oddając Skrzatce pelerynę. - Gdzie jest mój brat?

-W gabinecie, Sir.- Williams skinął głową, a skrzatka zniknęła. Skierował się do gabinetu brata. Zapukał i wszedł:

-Witaj braciszku. - Starszy mężczyzna słysząc jego głos podniósł głowę i z uśmiechem na twarzy wstał i podszedł do brata zamykając go w uścisku. - No witam szanownego profesorka. Siadaj.

Młodszy mężczyzna usiadł na fotelu wskazanym przez brata. Ten wziął dwie szklanki i nalał ognistej. Podał bratu i sam usiadł w fotelu naprzeciwko.

-No to opowiadaj jak tam Ci idzie. - Williams opowiedział bratu w dużym skrócie wydarzenia z ostatniego tygodnia. Ten, słuchał z zaciekawieniem uśmiechając się pod nosem.

-Już pierwszego dnia robisz dzieciakom testy, oni na wstępie Cię znienawidzili.

-Ale oni nie muszą mnie kochać, wystarczy, że będą szanować. - powiedział Arthur upijając kolejny łyk.

-A co słychać u Minerwy?

-Ona jak zawsze zabiegana, nie ma dla mnie czasu. Wiesz obowiązki pani dyrektor.

-Cała ona, ale fakt, że oddała Ci swój dom pod opiekę to musi oznaczać, że Ci ufa.

-Teraz widzę jak bardzo ufa. Chociaż wciąż nie rozumiem, po co mnie ściągnęła do Hogwartu, obsadziła na dwóch stanowiskach i dlaczego jej tak zależy abym zaprzyjaźnił się ze Snapem.

Jonathan spojrzał na brata ze zdziwieniem – Widocznie uważa Cię za odpowiednią osobę na te stanowiska, a jeśli chodzi o Snape'a to może uważa, że się dogadacie.

Williams prychnął - Z nim się ciężko dogadać, chodzi i obraża wszystkich dookoła. Pluje jadem, warczy i gada jak najęty. Oszaleć z nim idzie. A jak robię tak jak on to mi grozi, że mnie przeklnie – Williams zaczął naśladować Snape'a – Nie pozwolę się tak traktować, Ty arystokratyczny dupku, bla bla bla.

Jonathan zaczął się śmiać. - Widzę, że czerpiesz satysfakcje z wyprowadzania go z równowagi.

-Oczywiście, bo Tylko ja mam tyle odwagi, żeby mu przygadać. A on tak łatwo się daje. Wypada w gniew i zaczyna się tyrada słowna.

-Musisz go tu zaprosić. - powiedział Jonathan z zadziornym uśmieszkiem. - Chętnie zobaczę jak John go wyprowadza z równowagi.

-O nie, tylko nie John. Chcesz, żeby pół posiadłości było zdewastowane?

-A no tak, ten jak się uprze to nie zostawi suchej nitki na nim.

-Spokojnie Snape nie będzie dłużny. Pozabijali by się po 5 minutach.

Obaj mężczyźni roześmiali się.

-Jesteś jakiś inny braciszku - stwierdził starszy mężczyzna przyglądając się bratu.

-Niby jak inny?

-Przyznaj się, że latałeś na miotle.

-Za dobrze mnie znasz staruszku. - powiedział Arthur z uśmiechem. - Nauczycielka latania zaproponowała mi wczoraj latanie to skorzystałem.

-Och, spędzasz czas z ludźmi, a nie z książkami? - zdziwił się Jonathan – Doprawdy zadziwiające.

-Wiesz, dżentelmen kobiecie nie odmawia. Tym bardziej kobiecie o tak pięknych żółtych oczach. 

-Och czyżbyś przekonał się jednak do kobiet braciszku?

-Nie wymyślaj co? Lataliśmy tylko na miotłach i rozmawialiśmy. Nawet dobrze mi się z nią rozmawiało, taka pewna siebie, konkretna kobieta. - Jonathan patrzył na niego z zadziornym uśmieszkiem. Młodszy Williams przewrócił oczami - Udało mi się też Snape'a zaciągnąć na swoją miotłę i go rozśmieszyć.

-Coś czuje, że ten Snape zawróci Ci w głowie. To w jaki sposób o nim opowiadasz, aż oczy Ci się świecą.

-Na starość psuje Ci się wzrok i mózg Ci źle działa. Pytasz to Ci opowiadam co się działo.

-Oczywiście jestem stary i głupi. Warren miał racje, że Snape jest w Twoim typie.

Arthur wstał z fotela i skierował się do wyjścia. - Nie będę tego słuchał. Nie potrzebuję nikogo, a już na pewno nie jego. - I kogo Ty chcesz oszukać idioto? Usłyszał głos w swojej głowie. Oczywiście, że siebie. Bił się z myślami Artur, opuszczając gabinet brata i kierując się do pokoju Johna. Wchodząc po schodach spotkał mężczyznę do którego szedł.

-O patrzcie profesorek zaszczycił nas swą obecnością. - złączyli się w przyjacielskim uścisku.

-No nie mogłem pozwolić abyś za bardzo się stęsknił - odpowiedział Williams.

-No już usychałem z tęsknoty - powiedział z ironicznym uśmiechem - chodźmy do salonu na szklaneczkę ognistej.

Siedząc na kanapie Williams opowiedział przyjacielowi o wydarzeniach z ostatniego tygodnia. W między czasie dołączył Waren i Jonathan.

-Latałeś na jednej miotle ze Snapem? - skrzywił się John - Dałeś się mu dotknąć?

-John, uspokój się przecież Snape nie jest jakiś paskudny. To dość przystojny mężczyzna. - powiedział Warren.

-Paskudy to on ma charakter. - Powiedział Arthur – Ale ogólnie jest intrygujący.

-No nie, tylko nie mów, że się zakochałeś, bo już naprawdę stracę wiarę w twój gust. - stwierdził John.

-Daj mu spokój, może w końcu się ogarnie i będzie szczęśliwy - powiedział zirytowany Jonathan.

-Tak, z paskudnym zdrajcą, któremu się upiekło - prychnął John, po czym wziął szklankę do ust, aby napić się trunku, nie udało mu się to ponieważ szklanka pękła i zamieniła się w drobny mak. John podniósł wzrok i widział wściekłe spojrzenie Arthura – Nie masz pojęcia kim jest ten człowiek, nie masz pojęcia przez co przeszedł, nie wiesz jak było naprawdę – Ty w sumie też nie znasz całej historii pomyślał Arthur – Tak więc nie wypowiadaj się na jego temat, bo pożałujesz.

-Bronisz jakiegoś dupka którego znasz tydzień, a grozisz przyjacielowi którego znasz całe życie?! - krzyczał John – To ja przyjechałem tutaj z Tobą, żeby Cię wspierać, a teraz mi grozisz?! - krzyczał na równych nogach John.

Jonathan postanowił to przerwać - Panowie, uspokójcie się. John, on ma racje, nie oceniaj człowieka skoro go nie znasz. Nie wiesz jak było naprawdę, a wypowiadasz się jakbyś znał całą prawdę.

John prychnął i usiadł w fotelu, patrząc gniewnie na Arthura, który patrzył na niego w ten sam sposób. Warren machnął różdżką i naprawił szklankę.

Mężczyźni siedzieli i rozmawiali omijając temat Snape'a i Hogwartu. Zjedli razem obiad, gdzie dołączyła do nich Dorin z Kevinem oraz Harriet. Późnym wieczorem mężczyzna wrócił do Hogwartu, ponieważ miał jeszcze dyżur

Więź Miłości | Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz