Louis ściągnął koszulkę i rzucił ją na swoje łóżko. Wyjął z szafy szarą bluzę, którą od razu założył. Czuł się dość niekomfortowo będąc bez jakiejś części garderoby w towarzystwie swojego współlokatora, mimo, że Harry zaczytany był w swojej książce. Szatyn obejrzał się na młodszego, jednak wzrok tego spoczywał ciągle na kartkach
-Będę później
-O jedenastej zamykam drzwi, nie chcę mieć problemów – westchnął Harry spoglądając na sekundę w górę
-Pojebało cię, jak zapukam to ty otworzysz
-Nie był bym tego taki pewien
-Zrobisz to – chłopak podszedł do niego wywyższająco wpatrując się na twarz bruneta
-Zobaczymy
Louis poddał się i wyszedł z pokoju. Zostały mu niecałe trzy godziny do ciszy nocnej. Zapukał do drzwi od sypialni Zayna i Liama. Otworzył mu roześmiany Luke
-Tommo, mordko chodź tutaj – blondyn rzucił mu się na szyję
-Widzę, że zaczęliście beze mnie – zaśmiał się Louis wchodząc do środka z ciągle uwieszonym na nim przyjacielem
-Napij się, poczujesz się lepiej – zawołał Liam siedząc blisko swojego współlokatora
-Nie słyszałeś nowin, Ziam będzie mieć skręty na przyszły weekend – oznajmił Shawn kończąc palić
-Kto? – dopytał szatyn pijąc kilka łyków Tequili
-Ziam, znaczy Zayn i Liam, spójrz na nich, czy nie są słodcy? – Niall wskazał rękę na dwójkę.
Zayn zaśmiał się i położył głowę na ramieniu współlokatora. Jednak Liam zamiast też zrobić coś słodkiego wystawił środkowy palec do Irlandczyka.
Grupka przyjaciół była coraz bardziej pijana, a pokój powoli wypełniał się dymem. Louis zobaczył, że zostało im pięć minut do ciszy. Ogarnął go niepokój, czy Harry naprawdę go nie wpuści, jeżeli przyjdzie po jedenastej?
-Będę się zmywać – powiedział Louis gasząc papierosa
-Co tak szybko? Czyżby żona zażądała szybkiego powrotu – zaśmiał się Michael dopijając flaszkę wódki
-Właściwie to idę do kochanki – szatyn zachichotał podnosząc się
-Znowu daliście mu tequili? On w końcu rozerwie Taylor – wtrącił się Liam, na którego ramieniu powoli zasypiał Zayn
-Widzimy się jutro chłopcy – zawołał wesoło niebieskooki i wyszedł uwalniając trochę dymu na korytarz .
Louis skierował się do swojej sypialni. Nie był w stanie przyznać się, że tak naprawdę bał się czy Harry nie wpuści go do środka. Wolał nagadać im głupot o tym, że idzie do Taylor.
Chłopak chwycił pewnie klamkę, lecz drzwi były zamknięte. Westchnął głośno pukając w drewno. Dopiero po jakiś dwóch minutach Harry stanął w drzwiach. Z jego brązowych loków kapała woda, klatka piersiowa była naga, a wokół bioder jedynie miał przepasany ręcznik
-Wróciłeś przed jedenastą – zaskoczony Harry wpuścił go do środka
-Wolałem nie ryzykować, muszę cię jeszcze wyczuć – westchnął zmęczony szatyn opadając na łóżko
-Śmierdzisz alkoholem i fajkami – zielonooki nachylił się nad leżącym ciałem
-O co ci chodzi? – Louis odwrócił się na bok i zamglonym wzrokiem wpatrywał się we współlokatora
-Nic, jesteś dość nieodpowiedzialny – stwierdził Harry podchodząc do szafy po piżamę
-Mówisz jak mój ojczym, nie dam rady prowadzić takich rozmów w swoim stanie
-Spróbuj się nie porzygać w nocy, błagam
-Yhym – wymamrotał prosto w poduszkę zasypiając.
Harry zachichotał pod nosem i zniknął za drzwiami w łazience przebrać się. Kiedy wyszedł usłyszał pukanie do drzwi
-Macie szczęście, że wasz pokój jest ostatni, macie najwięcej czasu ogarnąć się – usłyszał męski głos zza drzwi
-Wejdź Mitch – brunet wpuścił go do środka
-Czy Tomlinson ciebie też przekupił, aby ochraniać jego dupę? – zapytał wskazując na uniesioną kołdrę
-Nie, to naprawdę on tam śpi
-Naprawdę?
-Tak, możesz zobaczyć
Mitch podszedł bliżej i zdziwił się naprawdę słysząc pochrapywanie Louisa
-Więc dobrej nocy wam – mężczyzna uśmiechnął się opuszczając sypialnię.
Harry zamknął drzwi na klucz. Położył się wygodnie w łóżku jeszcze chwilę patrząc na spokojnie oddychającego współlokatora.
***
Niewyspany szatyn stał na sali gimnastycznej. Dzisiejszego ranka również obudził go budzik zielonookiego. Cały dzień mieli mieć dzisiaj wszelkie ćwiczenia czy granie w nogę i taniec.
Teraz wisiał na ramieniu Liama jęcząc w nie niezrozumiałe słowa. Karmelowe kosmyki chłopaka głaskał Zayn, który to podczas śniadania przyniósł wszystkim aspirynę.
Do pomieszczenia wszedł wesołym krokiem Markus, był to mężczyzna w sile wieku. Jego karnacja była lekko ciemniejsza, a włosy miał ścięte na zero. Był bardzo wysportowany i dobrze zbudowany, przez co większość dziewczyn zjadała go wzrokiem
-Witajcie, to ja będę dbać o wasze zdrowie fizyczne przez te dwa miesiące, z góry zapowiadam, że w przyszłym tygodniu dziewczęta z panią Małgorzatą od tańca mają jazdę konną, a teraz zróbcie dwa okrążenia dookoła sali – klasnął w ręce oznajmiając start zajęć.
Louis jękną zmęczony i zaczął biec wśród znajomych
-Kryjcie mnie – szepnął do Luka i Michaela. Kiedy szatyn zauważył, że trener zajął się czymś na telefonie, szybko odbiegł na prawo. Doskonale wiedział, że pod trybunami jest ukryta skrytka, gdzie mógł położyć się i zregenerować trochę.
***
Chłopak wyszedł dopiero i wmieszał się w tłum, kiedy cała grupa szła na lekcje jogi. Louis uwielbiał je, zawsze udawał, że nie wie jak ćwiczyć, więc nie nadwyrężał się za bardzo, a mógł oglądać dziewczyny w obcisłych strojach. Tak samo było teraz, razem ze swoimi znajomymi zajął maty na samym tyle. Standardowo zaczął skanować wypięte dziewczyny. W tym momencie dziękował w duszy za legginsy. Jego wzrok znalazł obiekt, który szczególnie zwrócił jego uwagę. Dopiero po chwili zrozumiał, że wpatruje się w tyłek Harry'ego. Jego twarz zalały rumieńce, co nie zdarzało się zbyt ciężko. Szybko odwrócił wzrok na Eleanor, aby mieć jakąkolwiek przykrywkę. W końcu Markus zakończył zajęcia jogi
-Zapraszam chętnych na piłkę nożną, a kto nie chce, pani Małgorzata jest w pokoju obok będzie prowadzić zajęcia taneczne – oznajmił podnosząc się z maty.
Louis był już bardzo przytomny, więc energicznie udał się na boisko.
Trener podzielił ich na grupy. Louis posłał zwycięski uśmiech do Luke'a, który był w przeciwnej grupie z Michaelem i Niall'em. Dopiero teraz szatyn zorientował się, że Harry'ego nie ma wśród nich. Był to dla niego kolejny powód, aby być wrednym dla współlokatora.
_________
Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza!
Następny rozdział będzie w piątek!
CZYTASZ
Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer Camp
FanfictionLouis i Harry to definitywnie dwa różne charaktery. W tym roku zmuszeni są do dzielenia pokoju. Oprócz codziennego zmagania się ze sobą na wzajem, muszą poradzić sobie z zajęciami na obozie. A wszystko przez najlepszego przyjaciela Louis'a. Chłopcy...