Rozdział 5 Fireproof

287 17 12
                                    

Louis śmiał się z jakiegoś żartu, który właśnie opowiedział Shawn. Pozostali również zaczęli się śmiać. W końcu był piątek, więc każdemu dopisywał humor. Teraz oczekiwali na zajęcia teatralne, po których mieli już wolne do wieczora. Pomimo, że ognisko miało być dopiero wieczorem, to z resztą chłopaków już teraz znaleźli wspólny język. Harry jednak ciągle siedział w rogu sali czytając swoją książkę. W końcu przez drzwi wpadł ucieszony Ed

-Dajcie mi propozycję spektaklu! - krzyknął zwracając na siebie uwagę

-Kubuś puchatek - zawołał Charlie

-Bez takich żartów Lenhan! Mówię poważnie, sam mam pomysł w sam raz, ale najpierw wy

-Możemy odwzorować jakiś odcinek Zdrad - zaproponował Niall

-I na tym kończę wasze pomysły, chcecie usłyszeć mój - zapytał podchodząc do dużej tablicy

-No mów - rzekł Louis.

Ed ujął marker i zapisał temat przedstawienia. KOPCIUSZEK. Oczy wszystkich wytrzeszczyły się

-Kontrowersja, kontrasty, przeciwieństwa - wyliczał mężczyzna podkreślając wyraz na tablicy - zrobimy kopciuszka w wersji homoseksualnej

-Co proszę? - zapytał Louis

-Zaczniemy dokładnie od ciebie Tomlinson, pewny siebie, arogancki, lubiany, czyli totalne przeciwieństwo Kopciuszka, którego zagrasz. Liam i Zayn, jego najlepsi przyjaciele, tym razem odwrócicie się od niego i zagracie przyrodnich braci. Shawn jako dobra dusza waszej grupy zostanie sukowtym ojczymem. Luke ty będziesz ojcem chrzestnym. Będziemy mieć tylko trzy scenerie, więc Michael, Calum wy będziecie zmieniać dekoracje. Mamy scenę, gdzie ojciec chrzestny daje Louisowi karocę, Leo i Ashton będą ciągnąć krzesło obrotowe przez całą scenę. Niall ty zostaniesz narratorem. Charlie, chcę abyś odegrał trzeciego brata. No i w końcu, chłopak który nie lubi być w centrum zainteresowania i raczej nie lubi za dużego towarzystwa, Harry odegra księcia

Louis spojrzał wkurzony na współlokatora, który był bardziej niż zestresowany. Szatyn niepewnie skinął na nauczyciela

-Scenerię zrobicie sami, dlatego na zajęciach artystycznych będziecie przychodzić tutaj i malować kartony na odpowiednią scenerię

***

Podczas obiadu Louis kompletnie nie był głodny. Ciągle tylko kręcił widelcem w ziemniakach

-Tommo, co jest, popsuł ci się humor - zauważył Luke dźgając przyjaciela w ramię

-Nie mam nastroju, idę się położyć, spotkamy się na ognisku - chłopak odłożył talerz.

Kiedy Louis wszedł do pokoju od razu opadł na łóżko zniesmaczony. Nie wiedział do końca skąd jest w nim tyle niechęci do zagrania osoby homoseksualnej. W końcu nie miał nic do nich, chociaż im częściej o tym myślał, tym bardziej był sceptyczny.

Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi na co jęknął dość głośno zmęczony

-Mogę wrócić później - odezwał się Harry

-Wejdź, gorszej migreny mieć nie mogę - westchnął zrezygnowany obracając się

-Chcesz jakieś leki? - zapytał brunet zamykając drzwi

-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły, kiedy ja powstrzymuję się przed wydrapaniem ci oczu? - zapytał ciągle mając zamknięte oczy

-Lewis, naprawdę nie mam nic do ciebie - zielonooki usiadł na łóżku współlokatora, przez co ten na uczucie ugięcia materaca otworzył oczy

Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer CampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz