9|| Daryl

354 26 1
                                    

-Zgadzamy się – poinformował nas prawdopodobnie przywódca drugiej grupy, z którą była Ness. Dalej nie mogłem uwierzyć w to, że wróciła. Poczułem ogromną ulgę, że znów była przy mnie. Nie wiem jak to się stało, że nas znalazła, ale ona i ci ludzie bardzo nam pomogli.

Miałem tak wiele pytań, ale nie mieliśmy nawet czasu porozmawiać.

-Nie wiedzą o was. Nie będą przygotowani – odparłem, będąc świadomym, że są naszą przewagą. Wiedziałem też, że można im ufać. Gdyby tak nie było, Ness nie dołączyłaby do nich.

-Zamierzacie ich zabić? - spytał mężczyzna zastanawiając się, czy nie powinien zadać tego pytania zanim zgodził się na dalszą pomoc.

-Jeśli nie przekonamy ich do poddania się – zaczął mówić Rick, którego stres i niepokój zwiększał się z każdą minutą coraz bardziej. - Możecie osłaniać nas z zewnątrz.

-Do środka dostaniemy się tylnym wejściem – odezwałem się mając nadzieję, że uda nam się tam dostać niezauważonym.

W międzyczasie poznaliśmy się chociaż z imion, jednak wszystkich raczej nie zapamiętałem, ale nie to się wtedy liczyło. Wsiedliśmy z powrotem do samochodów. O Ness też nie wiedzieli, a mogła asekurować nas z daleka. Ponownie ogarniał mnie niepokój, jakby miało wydarzyć się coś złego.

Nie mieliśmy większego planu, chcieliśmy po prostu odzyskać Judith i już nigdy więcej nie spotkać Lydii, czy osób z jej grupy. Nie mogliśmy działać pochopnie, jednak w takiej sytuacji było to niemal niemożliwe. Nawet Rick, który zawsze wolał być na wszystko przygotowany, stracił kompletnie głowę. Rozumiałem to, w końcu chodziło o jego dziecko.

Prawda była taka, że wiedzieliśmy, że nie przekonamy tych ludzi do współpracy, ale mimo tego do końca się łudziliśmy. W tym dniu już tyle zdążyło się wydarzyć, a jeszcze przecież się nie kończył.

Ness była tak blisko mnie, może nawet przez cały ten czas nie była wcale daleko. A jednak mijaliśmy się tyle czasu aż w końcu udało nam się znaleźć. Może to było przeznaczenie, przypadek, nie ważne. Liczyło się to, że byliśmy razem.

Poczułem jak dziewczyna splata ze sobą nasze dłonie, a ja delikatnie ścisnąłem jej ciepłą dłoń. Tak powoli dojeżdżaliśmy na miejsce, gdzie wszystko miało się zakończyć. Zatrzymaliśmy samochody przy drodze i pieszo zbliżyliśmy się do budynku.

-Pójdziemy we dwójkę – poinformowałem grupę, że do środka wejdę tylko z Rickiem. Jeśli nie udałoby nam się odzyskać Judith, wtedy mogliby wkroczyć pozostali.

Spojrzałem na Ness, która pokiwała głową, a z jej oczu wyczytać mogłem, żebym był ostrożny.

Ruszyłem z przyjacielem w kierunku wejścia i szybko zajrzałem czy nie ma nikogo w środku. Korytarz był pusty, więc prędko znaleźliśmy się w środku. Zaczęliśmy po kolei przeszukiwać pomieszczenia, jednak były one puste.

-Nie zostawiliby jej samej – powiedział Rick, chcąc iść w stronę strzeżonej części, jednak ja miałem coś jeszcze do załatwienia.

-Nie szukam tylko jej – odparłem, wcześniej nawet nie wspomniałem mu o tym, że kogoś tu spotkałem. - Więżą tu jeszcze kogoś.

Rick zrozumiał i ponownie zabraliśmy się za poszukiwania. Trafiliśmy na pokój, w którym jeszcze tego samego dnia byłem przetrzymywany. Dziewczyny jednak w nim nie było. Zaniepokoiłem się, ale nie mogło być przecież za późno.

Obiecałem jej, że wrócę, ale nie zastanowiłem się, czy nic się jej nie stało.

-Daryl? - usłyszałem głos Ricka, który przerwał moje domysły.

Find me ||Daryl Dixon // PART 2 TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz