Rozdział 6 Fine Line

296 19 4
                                    

Sobotni poranek rozpoczął się budzikiem Harry'ego. W tym samym czasie oboje jęknęli z bólu. Brunet od razu się poniósł wyłączyć denerwujący dźwięk

-Jesteś pojebany, dlaczego budzik w sobotę - warknął Louis przekręcając się na brzuch

-Aby nie spóźnić się na śniadanie

-Nigdzie nie idę - powiedział szatyn, a już po chwili można było ponownie usłyszeć jego ciche pochrapywanie.

Młodszy pokręcił głową podchodząc do szafy. Wyjął świeże ciuchy i poszedł pod prysznic.

Sam miał wielkiego kaca, więc nie planował spędzić tego dnia jakoś bardzo produktywnie. Słońce mimo wszystko świeciło w najlepsze.

Chłopak zszedł do stołówki. Zręcznie wyminął grupkę dziewczyn, która przykleiła się do niego już od pierwszego dnia. Wziął kilka chusteczek, owinął nimi dwie kanapki oraz zabrał parę butelek soku pomarańczowego.

Udało mu się dotrzeć do pokoju bez zbędnych spotkań. Otworzył drzwi łokciem, a później domknął je nogą. Odłożył po jednej sztuce zabranego prowiantu na etażerki

-Louis, mam dla ciebie śniadanie - Harry delikatnie poruszył jego ramieniem

-Co? - zapytał ospale szatyn przewracając się na plecy

-Kanapka, sok, mogę jeszcze poszukać aspiryny jak chcesz - młodszy chłopak podniósł się i podszedł do szafy.

Wyjął z niej plecak, a po chwili znalazł kosmetyczkę z lekami

-Może jeszcze jakiś pożytek z ciebie będę miał - stwierdził Louis biorąc jedną tabletkę od współlokatora

-Dzięki - stwierdził sarkastycznie brunet i zaczął jeść swoje śniadanie - co dzisiaj planujesz robić?

-Mam zbyt dużego kaca, aby robić cokolwiek, a ty?

-Pewnie wezmę książkę i pójdę czytać na dworze

-Czego innego mogłem się spodziewać

-Dlaczego jesteś taki wredny?

-Z przyzwyczajenia

-Na pewno... Jaki serial oglądasz?

-Shadowhunters, zaraz zaczynam drugi sezon

Harry wzruszył ramionami. Nie wyglądało na to, aby którykolwiek z nich chciał kontynuować tą rozmowę. Brunet dokończył śniadanie oraz wypił sok. Później podniósł się z miejsca, zabrał książkę i bez słowa wyszedł.

Louis westchnął głośno. Wyjął laptop, w którym wyszukał na Netflixie swój serial. Po trzech odcinkach rozległo się pukanie do drzwi

-Wejść! - krzyknął przypominając sobie, że nie jest zamknięty na klucz

-Wszystko okej Tommo? Nie widzieliśmy cię jeszcze dzisiaj - do pokoju weszli Liam, Zayn oraz Niall

-Mam kaca, ale już jest lepiej, Harry mnie naszprycował jakąś tabletką - westchnął odkładając sprzęt elektroniczny

-I przyjąłeś tą tabletkę? Nie bałeś się, że to pigułka gwałtu? - mówił Zayn jak nakręcony

-Ha ha, bardzo śmieszne Malik - odparł sarkastycznie

-Wybacz stary, ale od początku ci nie pasował, dlaczego nagle jest okej?

-Wydaje ci się, dalej mnie wkurwia niezmiernie, ale może trochę mniej? Nie wiem, staram się dogadać z nim, tylko to podejście, to męczące

Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer CampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz