Powtórka Z Rozrywki

159 9 0
                                    

11 lipca, urodziny moje i Hope. Teraz niestety już tylko moje. Kończę siedem lat. Nina chciała zaprosić Josie, ale nie miałam zbytnio ochotę na świętowanie. To były moje pierwsze urodziny bez siostry. Wraz z Niną i Zackiem usiedliśmy przy stole. Małżeństwo wręczyło mi duże pudło. Podekscytowana zaczęłam rozdzierać ozdobny papier z prezentu i otowrzyłam zawartość pudełka. Moim oczom ukazały się farby, sztalugi i dużo płótno. Z podekscytowania podskoczyłam ze szczęścia i rzuciłam się małżeństwu na szyję. Prezent zdecydowanie był trafiony. Wpatrywałam się przez chwilę sztalugę, która odrazu przypomniała mi o siostrze. Malowanie szło mi dobrze, ale obrazy Hope były o wiele lepsze, od małego świetnie radziła sobie z mieszaniem farb, malowaniem ostrych kontórów, miała naprawdę do tego smykałkę, która odziedziczyła po tacie.

Trwaliśmy w uścisku. Czułam spokój i ciepło, które ofiarowywało mi małżeństwo, mimo pozornie krótkiego czasu spędzonego razem, bardzo się przywiązałam.Traktowałam ich jak rodzinę w czym nie ma nic zaskakującego skoro nie miałam już nikogo
-Kochamy cię-powiedziała Nina co sprawiło że zrobiło mi się ciepło na sercu
-Ja was też - odpowiedziałam i wtuliłam się mocniej
Tę piękną chwilę, przerwał nam dźwięk wywarzani drzwi. Oderwaliśmy się od siebie. Nina schowała mnie za plecy. Nagle do domu wparowali czarodzieje. Czyżby powtórka z rozrywki?! Za pomocą swoich mocy przygniątłam ich do ściany. Miałam skręcić czarodzieją karaki, ale Nina złapała mnie za ręke i pociągnęła za sobą w stronę łazienki. Wepchnęła mnie do środka i przękluczyła drzwi. Krzyczałam oraz prosiłam, żeby mnie wypuściła, ale nie reagowała. Zdenerwowana gęstem ręki wywarzyłam drzwi. Na ziemi spostrzęgłam ciało Niny. Łzy napłynęły mi do oczu. Gniewnym wzrokiem spojrzałam na jednego z czarodziejów. Za pomocą swoich mocy uniosłam mężczyznę w górę i zaciskając pięść odebrałam mu dojście do tlenu. Po chwili chłopak był martwy. Rozluźniłam ręke, przez co czarodziej upadł na podłogę. Zack patrzał na mnie przestraszony, niespodziewał się, że jestem do tego zdolna, ale coż Mikealsonowie są zdolni do wszystkiego. Z moich myśli wyrwał mnie głośny huk.
-Zack!!!-krzyknęłam płaczliwym głosem
Odwróciłam się w jego stronę. Oberwał, ale żył. Pokazałam mu moje "wilcze" oczy, które połyskiwały szarością po czym skierowałam wzrok w stronę przeciwników. Wystraszeni cofnęli się krok do tyłu. Poczułam gniew, żal i złość. Emocje zżerały mnie od środka. Od mnie zaczęła się rozprzestrzeniać niebieska poświata, coś powiewało moje włosy. Zaczęłam krzyczeć a czarodzieje upadli na kolana.Gdy przestałam padli martwi na ziemię. Podbiegłam do Zacka i ujełam jego twarz w dłonie
-Zack, zostań ze mną -powiedziałam ze łzami w oczach
Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Zrezygnowana oparłam głowę o jego klatkę piersiową, ale szybko wpadłam na pomysł by dać mu swoją krew. Pobiegłam do kuchni po noż i przecięłam ręke, którą po chwili włożyłam Zackowi do ust.
-No dalej obudź się
Po chwili wyciągłam ręke, zrozumiałam, że jest za późno.
-Przepraszam - powiedziałam cicho i wtuliłam się w jego ciało. Kiedy w miarę się uspokoiłam, wstałam i wyszłam z domu. W głowie powtarzałam sobie
-Nie mogę się poddać

Pamiętniki Elizabeth Mikaelson (the Orginals I Harry Potter) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz