Rozdział 18
W piątkowe popołudnie po obiedzie Arthur wybrał się na spacer po błoniach. Była połowa listopada i coraz szybciej robiło się ciemno. Lubił stać przy brzegu i obserwować jezioro i jego otoczenie. Opatulony ciepłym płaszczem i szalikiem w kolorach Gryffindoru stał i obserwował. Usłyszał za sobą kroki.
-A Ty jak zawsze w tym samym miejscu. - powiedział Snape. Również okryty płaszczem i szalikiem w kolorze czarnym.
-Oczywiście.
-Co daje Ci gapienie się? - zapytał patrząc na jezioro Snape.
-Spokój i chwile zapomnienia. - odpowiedział Arthur. Snape spojrzał na niego pytająco.
-Moja mama zawsze powtarzała mi, abym każdego dnia spojrzał na otaczającą mnie naturę. Uważała, że to uspokaja i daje do zrozumienia, że tam też dzieje się życie. To spokojne jezioro, w którym możemy zobaczyć różne stworzenia oraz swoje odbicie. Delikatne fale obijające się na brzegu o kamienie. Drzewa kołyszące się pod wpływem wiatru czy liście latające razem z wiatrem. Przyglądanie się temu uspokaja, a przynajmniej mnie.
-Ciekawa forma relaksacji - mruknął Snape. Williams spojrzał na mężczyznę - Zamknij oczy.
-Słucham? - Snape podniósł brew spoglądając na mężczyznę.
-Zamknij oczy, czego nie rozumiesz? - Snape zmrużył oczy przyglądając się Arturowi próbując wyczytać o co mu chodzi. Gdy Williams chciał się odezwać Snape zamknął oczy.
-Teraz wsłuchaj się w dźwięki, nabierz powietrza nosem i wypuść ustami. - o dziwo Snape wykonywał polecenia Artura. - Jeszcze raz wdech... i wydech.
Snape oddychał w ten sposób wsłuchując się w dźwięki natury. Czuł napływający spokój. Czuł się naprawdę dobrze.
-Otwórz oczy. - Snape otworzył oczy i napotkał wzrok mężczyzny. - Co czujesz?
Snape podniósł jedną brew - Spokój?
Williams uśmiechnął się triumfalnie - Już wiesz dlaczego to robię.
-Aż tak denerwują Cię stworzenia zwane uczniami?
Williams zaśmiał się - Nie, to taka moja codzienność. Wiesz, czasem warto się zatrzymać, spojrzeć na otoczenie, zastanowić się czy dobrze postępujemy.
-I Ty tak codziennie?
-No prawie. Lubię doceniać to co mam, co mnie otacza, bo mogło być gorzej.
Snape parsknął pod nosem. Williams spojrzał na niego – No i z czego się śmiejesz? A no tak to pewnie dla Ciebie bzdety jak zwykle. - Williams odwrócił wzrok od mężczyzny i zamknął oczy. Snape patrzył na mężczyznę obok, następnie odwrócił się na pięcie i ruszył do zamku –Bujaj dalej w obłokach Williams.
Wspomniany mężczyzna otworzył oczy i odwrócił się. Snape już był w połowie drogi do zamku. Patrzył na oddalającego mężczyznę cholerny dupek, pomyślał Williams.
Chwilę przed 22 Snape ruszył na dyżur. Po drodze spotkał Williamsa, który zamykał drzwi od gabinetu. -Znowu Ty, Snape.
-To nie ja układałem dyżury. - mruknął Snape idąc korytarzem obok mężczyzny. Poczuł dziwny zawód słysząc podejście Williamsa.
-Snape, nie wyczułeś ironii to dziwne.
-Po prostu źle to powiedziałeś. - powiedział kpiąco Snape – Za mało ironicznie.
-Pewnie wypominaj mi błędy językowe.
-Skoro Ty możesz poprawiać wszystkich dokoła to ja mogę poprawiać Ciebie.
CZYTASZ
Więź Miłości | Severus Snape x OC
FanfictionSześć lat po bitwie o Hogwart. Severus Snape przeżył i uczy wciąż w Hogwarcie. Jest wolny i prawie od nikogo niezależny. Czemu prawie? Być może dlatego, że musi odpowiedzieć za swoje błędy przeszłości. W Hogwarcie pojawia się dwóch nowych profesorów...