Patrzyłem na jego plecy, kiedy ode mnie odchodził. Zebrałem szczękę z podłogi i wróciłem do klasy, gdzie czekałem na kolejną lekcję. Jak na szpilkach siedziałem do zakończenia lekcji, jak również treningu.
Co prawda chłopak był już w moim domu, ale tym razem to zupełnie co innego. Chociaż właściwie przyjdzie tylko odebrać jego własność, więc czym się tak przejmuję?
Po treningu razem udaliśmy się do mojego domu. W trakcie drogi wcale nie rozmawialiśmy między sobą. Nie wiedziałem też nawet jak zacząć z nim rozmowę po ostatnich wydarzeniach.
- Jutro mamy mecz z Date Tech... - zacząłem, licząc, że podejmie ten temat.
- Ta.
Nastąpiła między nami cisza. Ściskałem mocniej moje spocone dłonie na kierownicy roweru, który prowadziłem. Stresowałem się nieco w obecności Kageyamy. Odwróciłem głowę w jego stronę, przyglądając się mu. Szedł wyprostowany przed siebie, nie oglądał się. Głowę miał wysoko podniesioną, a jego włosy wchodziły mu już na oczy. W pewnym momencie jego spotkały się z moimi, a ja się zarumieniłem. Odwróciłem wzrok, będąc przyłapanym na gapieniu się.
- Pani Tachibana, moja sąsiadka, chciałaby cię poznać. - Przypomniałem sobie o prośbie staruszki.
- Serio? Dlaczego?
Zaśmiałem się nerwowo, nie chcąc mu mówić o tym jak o nim opowiadałem.
- Tak wyszło... - Podrapałem się po głowie.
Zauważyłem lekki uśmiech na jego twarzy, który starał się powstrzymać. Sam się uśmiechnąłem na ten widok. Potem już nie wypowiedzieliśmy ani słowa, aż doszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do środka, gdzie poleciłem mu poczekać w czasie, gdy ja pójdę po bluzę. Kiedy sięgałem po nią usłyszałem stłumione głosy. Rozpoznałem w nich głos mojej mamy i Tobio. Gdy do nich dołączyłem oboje mieli uśmiechy na twarzach, co mnie nieco zaniepokoiło.
- To twoja bluza, możesz już wracać. - powiedziałem.
- Shoyo, powinieneś zaprosić go chociaż na obiad. - Powiedziała moja mama oburzonym tonem.
Spuściłem głowę, wzdychając.
- Zostaniesz? - spytałem, gdy już ją podniosłem, kierując wzrok na czarnowłosego.
- Z przyjemnością. - powiedział z cwanym uśmiechem, który mnie przeraził.
Zasiedliśmy wszyscy do stołu wraz z niespodziewanym gościem - Kageyamą. Moja mama co chwila wypytywała chłopaka o każdą drobnostkę.
- Jak się sprawuje nasz Shoyo w szkole? Nie sprawia problemów? - dopytała.
Poczułem się zażenowany zachowaniem rodzicielki. Gorszych pytań nie mogła zadać. Chociaż byłem ciekawy co powie chłopak.
- Dobrze. - powiedział, wsuwając trochę klusek do ust.
Czego ja się po nim spodziewałem?
Spojrzałem na moją mamę, zauważając, że taka odpowiedź jej nie zadowala. Nic więcej nie powiedziała do końca obiadu. Chłopak pomógł w zmywaniu naczyń po posiłku, przez co wkupił się w łaski mojej mamy.
- Powinieneś przychodzić częściej! Shoyo ostatnio nie zaprasza przyjaciół, więc może zechciałbyś przyjść do nas na obiad w weekend?
- Z chęcią przyjdę. - powiedział.
Stałem obok nich z własnością Kageyamy. Miał być tutaj tylko na chwilę, żeby zabrać bluzę, a został na obiad. Nawet został zaproszony ponownie!
Wepchnąłem torbę w dłonie Tobio, który zrobił zdziwioną minę.
- Kageyama musi już iść, odprowadzę go. - powiedziałem, wypychając go na dwór.
Zamknąłem za nami drzwi, wypuszczając głośno powietrze z ust.
- Twoja mama jest miła. - powiedział chłopak zanim ruszyliśmy.
- Zawsze taka była.
Zaczęliśmy iść, coraz bardziej oddalając się od mojego domu. Miałem w planach go zostawić po jakimś czasie, ale nie potrafię teraz zawrócić. W pewnym momencie chłopak złapał mnie za ramię, zmuszając do zatrzymania się. Spojrzałem na jego twarz. W świetle księżyca jego oczy błyszczały, przez co się zagapiłem. Rozchyliłem delikatnie usta.
- Tym razem nie uciekniesz. - wyszeptał, łapiąc mnie drugą ręką za przedramię.
Zaczął przeć na przód, co zmusiło mnie do cofania się. Natrafiłem plecami na murek, nie mając gdzie uciec. Spojrzałem na chłopaka, który pochylił się. Objął mnie ramionami, przytulając. Przez chwilę stałem w szoku, ale też go objąłem. Poczułem jak mocniej mnie ścisnął, a ciepło rozlało się w moim sercu. Poczułem łzy napływające do oczu. Pociągnąłem nosem.
Chłopak się odsunął ode mnie, łapiąc za mój policzek.
- Coś nie tak? - spytał zmartwionym tonem.
- Nic, tylko się cieszę. To łzy szczęścia... - powiedziałem, ponownie pociągając nosem.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem i pstryknął mnie w nos.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez pewien czas. Wyrwałem się z letargu, gdy usłyszałem wycie psa.
- Powinienem już wracać.
Otarłem twarz, odwracając się. Zanim postawiłem krok, zostałem pociągnięty do tyłu. Złapał mnie za tył głowy, złączając nasze usta. Nasz pierwszy pocałunek nie wyglądał najlepiej, ale mogliśmy to poprawić w tamtej chwili. Pomimo początkowego szoku, oddałem go, poruszając ustami. Jedna z jego dłoni objęła mnie w pasie, zbliżając nas do siebie jeszcze bardziej.
Oderwaliśmy się od siebie. Wiedziałem, że byłem cały czerwony na twarzy, ale starałem się zignorować to, jak i gorąc, który płynął z naszych ciał. Oswobodziłem się z jego uścisku i pobiegłem do domu, próbując ochłonąć.
Znowu od niego uciekłem, jednak nie wiedziałem co zrobić. Moje nogi same zerwały się do biegu. Cały wieczór, a także noc, wspominałem nasz pierwszy-drugi pocałunek. Różnił się od poprzedniego, ponieważ tym razem go oddałem. Co więcej spodziewałem się, że do tego dojdzie dzisiaj. Zgadywałem, że znów będzie chciał to zrobić, a ja przygotowałem się na to mentalnie. Jednak pomimo tych przygotowań ponownie uciekłem.
Rano byłem niewyspany, jednak wstałem na czas i ruszyłem do szkoły o czasie. W czasie drogi, natrafiłem na Kageyamę, więc znów postanowiliśmy się ścigać do szkoły. Tym razem nie miałem roweru, więc była to uczciwa rywalizacja. W połowie naszego biegu czułem zmęczenie nóg, jednak nie poddawałem się, tylko biegłem dalej. Na ostatnim prostym odcinku Tobio mnie wyprzedził, tym samym dobiegając do szkoły jako pierwszy. Co daje mu kolejną wygraną do kolekcji. Dobiegłem do niego po kilkudziesięciu sekundach. Chłopak musiał sporo ćwiczyć od naszej ostatniej rywalizacji.
- Następnym razem ja wygram! - Uderzyłem go lekko w ramię pięścią.
Prychnął, spoglądając na mnie. Ruszył do szkoły, a ja po chwili do niego dołączyłem udając się do naszej klasy. Nie mogłem się doczekać dzisiejszego popołudnia, ponieważ dzisiaj mieliśmy mecz z Date Tech. Niespokojnie siedziałem na lekcjach, wiercąc się i nie słuchając nauczycieli. Nie raz zostałem skarcony, ale byłem zbyt podekscytowany meczem, żeby się przejmować.
CZYTASZ
The Brightness of Sun // KAGEHINA
Fiksi PenggemarPodczas obozu letniego w Tokio Kageyama wyznaje coś Hinacie. Właśnie wtedy Shoyo uświadamia sobie jego uczucia do czarnowłosego...