Medytacja zwykle nie przynosiła miarodajnych efektów. Czas w wewnętrznym świecie spędzał głównie na bezcelowych pogoniach za niepokorną Suikyou no Hyouką. Dusza uwielbiała wodzić go za nos, uciekać przed partnerem i bawić w chowanego, zamiast pożytkować godziny treningu na coś bardziej użytecznego. W lodowej rezydencji Zanpakutou namiętnie otwierała coraz to nowe, pojawiające się niekiedy drzwi, z dziecięcą radością odkrywała przed bogiem śmierci tajemnicze zakątki. Czasem zapominała o ich niepisanej zabawie, rozkładała ręce i ze szczerym zachwytem okręcała się wokół własnej osi. Wtedy rozczulała w trudny do wytłumaczenia sposób Hyoukę, mimo że dziewczynka egzystowała dłużej niż on stąpał po Społeczności Dusz. Nie rozumiał, skąd brała się ta dziwna nieskrępowana radość, ale dobrze było oglądać to dziecko z oszronionymi włosami, takie niesarkastyczne, nie... niepouczające go o tym, co powinien zrobić, a czego nie; takie absolutnie radosne, nieskrępowane bagażem dźwiganych na drobnych barkach bagażem doświadczeń.
W tamtym momencie zauważał w niej tego chłopca, którego dostrzegał z perspektywy czasu w sobie; tego zapatrzonego w matkę dzieciaka, nieco zagubionego w arystokratycznym świecie, ale skrycie zainteresowanego nową rzeczywistością. Zazdrościł sobie tej naiwności, straconej w dosyć brutalny sposób. Możliwe, że traktował to zachowanie Suikyou no Hyouki właśnie z tego rodzaju nostalgią.
Dzień przebiegał zgodnie z ułożonym wcześniej planem, chociaż oficer nie zawsze miał ten przywilej bycia wyrobionym w czasie. Ostatnie raporty wylądowały na biurku kapitan, która standardowo przywitała go z niezadowoloną miną. Interwencja w niższych okręgach Rukongai związana z podburzaniem do buntu przeciwko elitarności zawodu bogów śmierci przebiegła dosyć pokojowo; recydywiści, otoczeni przez dywizję nadzorczą, poddali się bez większego sprzeciwu. Porucznik wprosił się na obiad (zresztą własnoręcznie go przygotował, więc zostało mu to wybaczone) i zaanektował dwie godziny, nim został zmuszony do bolesnego powrotu do obowiązków. Dopiero kiedy Yuushirou pocałował kochanka w policzek na pożegnanie i zamknął z tym swoim rozbrajającym uśmiechem na ustach drzwi, Urahara-Kuchiki znalazł dłuższą chwilę na oddanie się medytacji.
Suikyou no Hyouka uwielbiała narzekać, szczególnie gdy, jej zdaniem, poświęcał partnerce za mało czasu, zaabsorbowany zadaniami czekającymi na niego jako na 3. oficera 2. oddziału. Najczęściej okazywała niezadowolenie, twierdząc, że powinien uważać za priorytet ją, nie porucznika. Ta zazdrość rozbrajała właściciela kapryśnej księżniczki. Oboje — i Yuushirou, i Zanpakutou — uważał za symbiotyczne elementy swojej egzystencji, więc nie wyobrażał sobie priorytetyzowania jednego kosztem drugiego. Ale co miał zrobić, gdy Shihouin ostentacyjnie wpraszał się do prywatnych kwater Urahary-Kuchikiego, anektował łóżko i stawiał przed faktem dokonanym? Albo blondyn musiał zadowolić się podłogą, albo korzystał z zaproszenia nie do odrzucenia. Również nie potrafił odmówić tej pokręconej, niekoniecznie zdrowej na umyśle dziewczynce.
W wewnętrznym świecie tradycyjnie ocknął się w lodowym ogrodzie. Odruchowo szukał wzrokiem Suikyou no Hyouki. Dostrzegł tylko to nienaturalnie jasne niebo otulające skrzący się w niby-słońcu budynek, tę fontannę z zastygniętą wodą znajdującą się w centrum konstrukcji. Kwiaty — sasanki, naturalnie — zajmowały tę przestrzeń, którą tradycyjnie porastały klomby roślinności, które w rodowej rezydencji pielęgnowali wykwalifikowani pracownicy. Oczywiście, wewnętrzny świat jednocześnie przypominał siedzibę Kuchikich, ale w wielu aspektach stanowił jego absolutne przeciwieństwo. W obu tych miejscach czas zdawał się dawno zatrzymać, z drugiej strony to wrażenie w wyobrażeniach Hyouki znikało, gdy odkrywał możliwości manipulacji tą przestrzenią. Należała wyłącznie do niego i kapryśnej księżniczki; nie musiał liczyć się z tym historycznym obciążeniem zamieszkania przez poprzednich przedstawicieli arystokratycznego klanu.
CZYTASZ
Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]
Fanfiction"Syn wygnańców". "Geniusz nowego pokolenia". Jak jego ojciec. "Osierocony dziedzic najważniejszego rodu szlacheckiego w Społeczności Dusz". Jak jego matka. Od dzieciństwa prześladowały go w koszmary, w których rozpaczliwie próbował dogonić nieuchro...