34. Are you sure.

1.6K 63 67
                                    



-Skip time. Pare miesięcy później.-

Dzisiaj jest 1 października co za tym idzie są też nasze urodziny więc postanowiliśmy, że zrobimy sobie małą rodzinną imprezę. Trochę się stresowałam choć z drugiej strony bardzo się cieszyłam. Vanya i Allison pomogły mi pare dni temu z wyborem sukienki na tą okazje natomiast ja pomogłam Five'owi z wyborem koszuli. Ostatecznie zostały mu dwie opcje. No właśnie ja i Five jesteśmy nadal parą choć czasami się kłócimy ale wiecie stare nawyki nie chcą tak po prostu odejść.

Od rana w całym domu panował gwar i każdy popędzał każdego. Na nasze szczęście ojciec i Pogo znowu musieli gdzieś wyjechać więc mieliśmy cały dom dla siebie. Pomimo, że Reginald był naszym ojcem nie bardzo obchodziło go to, że mamy dzisiaj urodziny więc jedyne co to dał nam pieniądze w ramach prezentu bo przecież i tak nie wiedział by co nam kupić.

– Wstawaj śpiochu!– Usłyszałam czyjś głos nad swoim uchem. Przetarłam oczy rękoma i ujrzałam nad sobą uradowanego Klausa.
– Wszystkiego najlepszego siostra!–  Klaus zaczął się kręcić w kółko na środku pokoju.

– Wszystkiego najlepszego Klausik.–  Uśmiechnęłam się do bruneta.

– Zbieraj się bo zaraz nie zdążysz na własną imprezę urodzinową.– 

– A, która jest godzina?–  Spytałam zaspana.

– Jest 13 mała.–  Do mojego pokoju wszedł Five. Zielonooki doskonale wiedział, że nienawidzę późno wstawać więc patrzył ze śmiechem na to jak momentalnie zrywam się z łóżka.
– Dokąd tak pędzisz?– Złapał mnie za rękę cały czas się ze mnie śmiejąc i patrząc mi w oczy.

– Dobra ja wam nie przeszkadzam.– Klaus zaczął wychodzić z pokoju jednak jak zawsze musiał jeszcze dorzucić swoje trzy grosze.
– Tylko się zabezpieczajcie.– Powiedział i rzucił nam opakowanie prezerwatyw na łóżko po czym wybiegł szybko z pokoju. Ja i Five popatrzyliśmy się na siebie po czym zaczęliśmy się śmiać.

Dla jasności ja i Five jeszcze nigdy tego nie zrobiliśmy więc nie wiem jak dla niego ale dla mnie było to dość krępujące i dziwne co najwyraźniej zauważył Five.

– Nie stresuj tak to tylko Klaus. Wiesz jaki on jest.– Zielonooki przytulił mnie i złożył krótkiego buziaka na moich ustach.
– O 17 zaczynamy więc bądź gotowa.–

– A ty co będziesz robił?– Spytałam.

– Pomogę trochę w przygotowaniach, a potem pewnie pójdę się przyszykować.– Odpowiedział i włożył ręce do kieszeni swojego mundurka.

– Może wam pomóc w przygotowaniach?–

– A będziesz miała póżniej czas by się wyszykować?–   Spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową.
– W takim razie chodźmy.–

Zeszliśmy do salonu, który jak się okazało był już prawie cały przygotowany do naszej imprezy. Zostało tylko rozwiesić balony i nakryć do stołu. Five poszedł pomoc Lutherowi rozwiesić balony natomiast ja zajęłam się stołem przy, którym pewnie i tak nie będziemy za długo siedzieć ale to nieistotne. Po jakiś 10 może 15 minutach wszystko było już gotowe więc poszłam się przygotować, a właściwie to chciałam iść się przygotować ale w tym momencie w domu panował istny harmider i każdy coś ode mnie chciała. Vanya poprosiła o pomoc z wyborem sukienki, Allison chciała bym zrobiła jej jakaś fryzurę bo sama nie umie robić ładnych, a zawsze zajmował się tym Klaus, który aktualnie meczy się z wyborem koszuli pasującej do wybranych wcześniej spodni. Diego nie może zapiać muszki, a Luther zgubił gdzieś swój ulubiony krawat. Ben męczył się z ułożeniem swoich włosów. Five nie wie czy wybrać krawat czy muszkę i czy ma włożyć czarna czy białą koszulę. A ja jako iż kocham ich wszystkich zaczęłam każdemu po kolei pomagać pomimo tego, że sama byłam jeszcze w proszku.

Inaczej nie umiem Five //Five Hargreeves// cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz