JRK R.4 - Poprawny Scorpius Malfoy też ma swoje sekrety

199 6 11
                                    

UWAGA: Rozdział zawiera graficzne treści erotyczne.

.

.

.

Albus spodziewał się, że gdy kolejnego wieczora spróbuje odwiedzić Łazienkę Prefektów, spotka się z "Błędne hasło".

Spodziewał się też, że łatwo mu będzie przyczatować przy drzwiach pod swoją kochaną Peleryną Niewidką, i podsłuchać nowe hasło od jednego z prefektów.

Czego się jednak nie spodziewał to całkowicie znajomy głos witający go gdy tylko przekroczył próg łaskawie otwartych przed nim drzwi Łazienki.

— Sprytnie, Potter.

— Co do– — Obrócił się, oglądając jak z cienia tuż zza jednego z bogatych skrzydeł drzwi wyłania się nie kto inny

jak ten wiecznie poprawny do bólu chłopak z morzem szokującego blondu na głowie.

— O, Malfoy. Kopę lat! Jak tam wieczór mija? — wyszczerzył się do Krukona.

— Fascynująco. — Uniósł na niego brew, cały obojętny, niczym książę wykuty w lodzie, lecz Albus potrafił rozpoznać odległą iskrę tlącą się obiecująco w tych oczach skrytych za szkiełkami okularów. — A tobie bardzo produktywnie, prawda?

— Dokładnie — zaciągnął z przytykiem, rozpinając szatę. — Zasłużyłem sobie na odpoczynek, nie sądzisz?

Kącik ust Malfoya drgnął.

mały triumf! Numer Albusprzestałjużliczyćaleniepierwszy

— Według brutalnych zasad korzystania z tego pomieszczenia... Nie.

— A co jeśli... — Albus obszedł Malfoya, by stanąć tuż za nim — wynagrodziłbym ci przymknięcie oka na te brutalne zasady? Hmm?

Jego dłonie spłynęły od barków Malfoya, wzdłuż linii jego kręgosłupa, i prawie pomiędzy jego-

Wzdrygnął się w ciarkach.

O takkk...

— Nikt się nie dowie. Prawda? To będzie, jak to mówią, nasz mały sekret. Tylko ty i ja będziemy go znali. Tylko ty... — położył dłonie na biodrach Malfoya i przyparł własne ciało do jego — i ja.

— Nie powinienem ci na to pozwalać — Malfoy wyszeptał.

Huh. Ciekawa zmiana tonu. Z zimnego Pana Prefekta do...

podnieconego chłopaka,

któremu podobało się, co Albus z nim robił.

— Dlaczego? Zasady to byłby czynnik za, ale jest tak wiele czynników przeciw. Wiesz? Na pewno wiesz, przecież to czysta logika, Scorpius.

Przesuwał się masażem od jego bioder do jego wzgórka łonowego. Czując, słysząc, jak oddech Malfoya nabiera słodkiego napięcia.

— Na przykład?

A jego głos brzmiał tak zupełnie inaczej niż gdy sztrofował go przed momentami. Zniknął biznes, wkroczyła intymność godna zasłon i łóżka.

Niskie tony.

Niskie instynkty.

Dziki zwierz się budzi...

Dłonie Albusa splotły się tuż-tuż nad wybrzuszeniem erekcji Malfoya, przypierając ich ciała do siebie.

— Na przykład bo mamy tu bardzo trudną do osiągnięcia wygodnie inaczej w tym zamku prywatność. A wiesz, prywatność to takie inspirujące okoliczności... Tyle okazji...

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz